Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taka dziwna_sytuacja

Miłość bez zakochania

Polecane posty

Gość taka dziwna_sytuacja

Wydaje mi się to nietypowe - a więc opiszę. Mając 2 letnie dziecko, weszłam w związek z mężczyzną, który wydał mi się "w miarę" a do tego - jak twierdził zakochał się. Była - a w zasadzie jest - "w miarę" ciekawy, "w miarę" przystojny, "w miarę" inteligentny... Do tego postanowił być ojcem dla mojego dziecka i "w miarę" mu to wychodzi. Jak tak piszę, to jakoś super poważnie to nie brzmi, no ale jesteśmy razem już 2 lata. A z czym mam problem? Nie byłam zakochana... Nie przeżyłam czegoś " najlepszego " w swoim życiu i ciągle mam niedosyt... Z moim narzeczonym - owszem, przyjaźnimy się. Mówię mu wszystko. Może nawet się kochamy - chcemy siebie mieć na wyłączność, jest zazdrość... Tylko ja ostatnio... ulokowałam swoje uczucia (nie celowo...) w kim innym, ze wzajemnością, chodzę w "skowronkach" . Ten drugi jest przeciwieństwem tego pierwszego. Przeżywam platoniczną miłość. A jednak niemożliwą. Bo druga strona - też, jak deklaruje "z rozsądku", jest z kim innym. I teraz pytanie, czy jesteśmy dwójką ludzi którym nie wyszło i już nie wyjdzie... czy może fantastami... Mam co chciałam. Piękną, przepełniającą mnie miłość do męskiego, ale wrażliwego faceta który ma do mnie słabość i wiele by dla mnie oddał. Bo widzi we mnie siebie - a ja siebie w nim. Tylko dlaczego nie jest to miłość do tego, z którym mieszkam, z którym mam lada chwila wziąć ślub, i do którego moje dziecko mówi "tatusiu"... Ogarnęła mnie totalna bezsilność :-( A rozmowy tutaj nic nie dają... Szukam jedynie bardziej doświadczonych... Jakieś światełko w tunelu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Harmider000
Wiesz, być może ta nowa znajomość to tylko zauroczenie, lepiej przemysl sprawe dokładnie, czy nie dojdzie do sytuacji ze zostaniesz sama z dzieckiem. Z drugiej strony życie bez miłości to jak roślina na minimalnej ilości wody, niby nie umiera ale jest żółta, zwiędnięta i brzydka. Pogadaj z obiektem westchnien i wprost zapytaj czy uważa że jest dla was szansa. Jak tak to ją bierzcie, jak nie to zerwij kontakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdecydowana na spokoj
gdy na serio sie zakochasz to cala ta twoja milosc padnia z dnia na dzien, wspomnisz moje slowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znawca obrzydliwości kobiet
bo wy kobiety macie zryty dekiel i nigdy nie doceniacie faceta którego macie i który jest dla was ok. ulokowałaś uczucia w kimś innym tylko dlatego bo nie możesz go mieć, bo ona ma inną. każdy inny by się do tego nadawał gdyby spełniał te 2 warunki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość99
Smutna ta Twoja historia. Nigdy nie wiemy tak naprawdę, czy ten, którego kochamy, to ten właściwy. Ja mam nieco inną sytuację niż Ty, ale wspólne z Twoją historią jest to, że spotkałam bratnią duszę - jesteśmy tacy sami w 90% procentach. Identycznie myślimy, tym samym się interesujemy (a mamy dużo zainteresowań, dość rzadkich), mamy te same wartości, opinie i życiowe cele. I bardzo się lubiliśmy, rozumieliśmy bez słów. Znamy się już kilka dobrych lat, więc to nie domysły czy idealizowanie. Do tego oboje wolni i bezdzietni. Brzmi jak bajka, nieprawdaż? Prawie. Bo pewnego dnia z niewiadomego powodu się wobec mnie nieładnie zachował, ja musiałam na to zareagować i od tamtego dnia wszystko się skończyło. Nie odzywamy się do siebie. A tyle lat świata poza nim nie widziałam, kochałam skrycie i byłam przekonana, że to właśnie ten jeden jedyny. I co z tego, skoro życie pokazało, że nic z tego nie będzie? A nawet sobie nie wyobrażam nikogo, kto nawet w połowie mógłby tak do mnie pasować jak on. Staram się po prostu zapomnieć, chociaż jest ciężko. A najtrudniejsze jest to, że nawet nie wiem, co się stało, dlaczego nagle z dnia na dzień z osoby mną zafascynowanej zmienił się w obcą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość99
Harmider moim zdaniem dobrze Tobie radzi, pogadaj z nim. Ale nie wiem, czy rzeczywiście można być pewnym, kto jest tym jedynym. Teo nauczyła mnie moja historia, bo lata byłam pewna, że to właśnie ten mężczyzna. A on bez powodu ma mnie gdzieś, nie słyszałam go już kilka miesięcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zmądrzał ot co i zostawił cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość99
Jeśli te złośliwości były do mnie, to je sobie daruj. Twój cynizm nie ma żadnego uzasadnienia. To on zachował się nie w porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GrochoJUUU
gość99 - > i nigdy nie zapytałaś, nie wyjaśniłaś co się stało? Po prostu przeszłaś do stanu nieodzywania sie do faceta którego kochałaś tak bez walki? Przecież zawsze jest powód. Bardzo duże znaczenie ma to nieładne zachowanie o jakim piszesz i jak na to zareagowałaś. Bo troche przypomina mi to moją historie, fascynacja dziewczyną i ogolnie myśl ze to ta jedyna. Potem mój błąd, jak to mówisz "nieładne zachowanie", próby przeprosin, pozorne przyjęcie ich i potem jej uderzenie, bardzo sugestywne i nieprzyjemne po którym wiecej sie nie odzywałem juz do niej. Przy czym ja jestem przekonany na 100% ze ona nie chce mnie znać a u Ciebie mogło być różnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość99
Grocho, ja już nie mam o co walczyć. Dyskretnie walczyłam o niego wcześniej, ale był tylko miły i prawił mi komplementy. A gdy się znów spotkaliśmy, jego zachowanie wyraźnie pokazało, że nie mam na co liczyć, chociaż nie wiem dlaczego tak się wtedy zachował. Nie miałam nawet okazji powiedzieć mu w oczy, co na temat tego jego zachowania myślę, więc potem mu to napisałam. Kulturalnie, ale szczerze. I więcej go nie usłyszałam. Jakby przeprosił chociaż, nawet bez chęci bycia ze mną czy kontynuowania znajomości, to chociaż miałabym o nim dobre zdanie. A tak nawet stracił mój szacunek. I z kimś takim być nie chcę ani tym bardziej o kogoś takiego więcej walczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość99
Ale wydaje mi się Grocho, że Ty mogłeś zbyt wcześnie odpuścić. Bo przeprosiłeś tą kobietę, a ona mogła czuć się urażona i powiedzieć Ci, co na ten temat myśli. Jeżeli coś mocno przeskrobałeś, to nie powinieneś być zdziwiony, że ona dala Ci odczuć, że ją zraniłeś. I jeśli rzeczywiście Ci na niej tak zależało, to zrozumiałbyś się, że nie da się niczego zbudować bez wyjaśnienia sobie pewnych kwestii, czasem nawet boleśnie. Niepotrzebnie odpuściłeś, jeśli czułeś, że to ta jedyna. A ona pewnie się zastanawiała, dlaczego się nie odezwałeś. Może jeszcze nie jest za późno, żeby to naprawić? Ale jeśli się zdecydujesz o nią walczyć,to nie znikaj znowu, bo już nigdy więcej Ci nie zaufa (o ile już nie przestała przez to, że przestałeś się do niej odzywać).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość99
Tylko gdybyś chciał to jeszcze teraz ratować, to po tym jak ją dwa razy zraniłeś (zachowałeś się nie w porządku, a potem jeszcze przestałes się odzywać), musiałbyś pokazac jej, że rzeczywiście ją kochasz i już więcej jej nie zawieść. Twoje wysiłki teraz muszą być podwójne, szczere i zdecudowane. Bez bycia upartym, by się nie poddać, nawet nie próbuj zaczynać, bo w przeciwnym razie ona już w nic Tobie nie uwierzy. Musi czuć, że ją kochasz i że jest tą jedyną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka dziwna_sytuacja
Dzięki za odpowiedzi. Cała sprawa trwa już od lipca mniej więcej, i w międzyczasie dużo się działo. Pracujemy razem, a w firmie jest rodzinna wręcz atmosfera i to całą sprawę utrudnia. Przegadaliśmy to, i jest realna szansa żebyśmy byli razem. I to nawet on wyszedł z inicjatywą żeby do tego ewentualnie doprowadzić. Wygrywa mój lęk, przez "zrujnowaniem" tych paru lat z obecnym partnerem. Z drugiej strony nie chcę za nic doprowadzić do... zdrady. Bo to m.z. będzie bez sensu i chore. Czasem się zastanawiam czy nie byłaby najlepszym wyjściem zmiana pracy. Wszystko jest o tyle uciążliwe, że trudno mi zrezygnować z CZEGOKOLWIEK :-(. Zaczęłam więc szukać...hmm.. podłoża tego wszystkiego w braku zakochania.. Może sobie tylko tak tłumaczę. To jest też mój pierwszy związek tak poważny - czyli razem ze wspólnym mieszkaniem itd. Do tego mój syn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość99
Bardzo chciałabym potrafić Tobie powiedzieć bez żadnych wątpliwości, które rozwiązanie jest najlepsze, ale naprawde nie wiem. Bo na pewno miłość jest najważniejsza. Ale jak widzisz na moim przykładzie, nigdy nie ma pewności, kto jest tym właściwym ani jak się nam z kimś ułoży. Poza tym są różne rodzaje miłości - kiedy byliśmy nastolatkami, ważniejsze były motyle w brzuchu i to, że ktoś nam wpadł w oko, a teraz liczy się przyciąganie i osobowość. A zdarza się i tak, że miłość przychodzi do kogoś z czasem w miarę poznawania tej osoby (czyli mniej więcej tak jak to było u Ciebie z tym mężczyzną, z którym mieszkasz) i to też jest piękne, też coś takiego kiedyś przeżyłam. Ale nie wiesz, jak Ci się ułoży z tym, z kim jesteś ani czy by się układało Tobie i temu nowemu mężczyźnie. Wydaje mi się, że najlepiej będzie, jak sama sobie odpowiesz, czego szukasz w mężczyźnie, jakich cech charakteru, i czego oczekujesz od związku, co jest dla Ciebie ważne. Wtedy zastanów się, na ile dobrze ich obu znasz i który z nich te cechy posiada, z którym z nich masz wspólne wartości, zainteresowania i z którym się lepiej rozumiesz. Po prostu nie kieruj się samym sercem, ale też rozumem. Kłopot tylko w tym, że nie wiadomo, czy ten pasujący bardziej np. nie przestanie pewnego dnia Ciebie szanować, nie zacznie oszukiwać czy zdradzać. Ale tego się nie dowiesz teraz, po prostu zawsze istnieje ryzyko. Może się to stać nawet dopiero po kilkudziesięciu latach bycia razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GrochoJUUU
gość99 - > Na moją miłość jest już za późno, z resztą wątpie czy ona czuła do mnie choć ćwierć tego co ja do niej. I to ona nie chciała ze mną rozmawiać, dając mi to coraz wyraźniej do zrozumienia aż w końcu dała mi tak wyraźnie że odzywanie się do niej straciło jakikolwiek sens. Gwarantuje Ci, że Ty nigdy byś tak nie postąpiła jak ona. No to dałem jej spokój na zawsze, niech się spotyka z kim tylko ma ochote, byle nie ze mną, ja się do jej życia wtrącał już nie będę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Milosc BEZ zakochania? szczerze mowiac nie rozumiem :-O moim zdaniem nie ma milosci bez zakochania. Zakochanie to pierwsze co jest inaczej nie ma POZNIEJ milosci. autorko jesli twojego partnera nie kohasz to go zostaw niezaleznie od tego czy masz nastepnego na horyzoncie czy nie :-O jak ja nie lubie takich nie powaznych ludzi :-O po ch.....ja w zaiwazki wlazicie i ranicie innych ludzi jak wam sie piiizdy slinia na widok innych :-O ze nie jest sie zakochanym to sie wie w miare szybko nowej znajomosci i jak z tego moze powstac milosc???no jak??? dzukalas tatusia dla dziecka i tyle w temacie :-O a teraz myslisz ze znalazlas milosc co? niech obydwoje cie kopna w doopsko i badz sama do konca zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość99
Grocho, a może ona tylko z Tobą pogrywała? Jesteś pewien, że nie? Zraniłeś ją, więc może udawała brak zainteresowania Tobą (w takich sytuacjach wiele kobiet tak robi, mówię serio), żebyś o nią walczył, chciała się przekonać, że rzeczywiście Tobie na niej zależy, a Ty zbyt szybko odpuściłeś, utwierdzając ją tylko w tym, że nie powinna sobie zawracać Tobą głowy. Gościu - trudno to określić i Autorka tego wątku ujęła to może niezbyt fortunnie, ale miała na myśli to, że kogoś pokochała z czasem, bez motylków w brzuchu (czy jak wolisz: szaleństwa i bezsennych nocy na początku). Tak się zdarza u osób dojrzalszych wiekiem i takie uczucie ma swój urok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GrochoJUUU
gość99 -> czy ze mną pogrywała? Wątpie, ale nawet jeśli masz racje to wiem dwie rzeczy. Po pierwsze, to znacznie przeszarżowała, bo to troche jakby w odpowiedzi na rzut papierową kulką w głowe rąbnąć komuś w odwecie z armaty. Bo to nie tylko to, że się na mnie obraziła ale zrobiła coś co mnie poniżyło i tego nie moge jej wybaczyć. Po drugie dla nas jest już za późno, mineło ponad pół roku i właściciwe nie wyobrażam sobie powrotu do tego było i jak to miałoby wyglądać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość99
Grocho, uważam że nigdy nie jest za późno, jeśli chodzi o prawdziwą miłość i trzeba nadal próbować, jeśli czuje się, że to może być to. Ale jeśli ktoś nas poniża, to na pewno to nie dobrze i nie wróży dobrze na przyszłość, wtedy kończę znajomość. Bo razem z miłością musi być szacunek. Ja też zareagowałam ostro, bo po prostu mój sobie na to zasłużył swoim zachowaniem, mocno przesadził. Więc nie miałam innego wyjścia i jest już pozamiatane. Musiał wiedzieć, że pewnych granic się nie przekracza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc99
Taka dziwna - tak sobie myślę jeszcze o Twojej sytuacji i wydaje mi się, że jeśli zdecydujesz po tych rozważaniach, który z tych dwóch mężczyzn byłby tym właściwym, a nie będzie to ten z pracy, to chyba lepiej dla Ciebie byłoby, żebyś z nim nie pracowała. Tylko czy możesz sobie pozwolić na odejście z pracy? Znajdziesz inną? Przemyśl wszystko bardzo dobrze, na spokojnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość84
Do autorki: Po co byłaś z kimś, z kim tak naprawdę być nie chciałaś? (Skoro był tylko "w miarę" )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do góry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
grzech zawsze rodzi cierpienie tylko z bogiem odnajdziesz szczescie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko bez fanatyków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co zrobiłaś Autorko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×