Facet a mój wyjazd

Witam Mam okazję na kilka dni pojechać na wycieczkę z uczniami w ramach opiekuna ale mojemu facetowi się to nie podoba. Czy to w porządku ze chcę jechać i nie widzę w tym nic złego ze pojadę bez niego?

pewnie ze w porządku

Na pewno foch faceta nie powstrzymalby mnie przed wyjazdem! Na pewno nie bylabym z facetem, ktory ma takie focchy! Jakas porazka!

Kłócimy się bo jemu się to nie podoba i ze kiedys mowilam ze nigdzie bez niego nie pojade itd kurcze, dobra, ale ja nie jade z paczką znajomych sie bawić. Po prostu kolezanka mi zaproponowała czy chce jechać przypilnować jakichś uczniów bo im brakuje opiekuna i bez niego nie pojadą i mam jechac z tą kolezanką. Jeszcze nie znam szczegółów nawet ale to dla mnie zwyczajna okazja wycieczki kilkudniowej za darmo.

uzależniłaś go od siebie to teraz tak masz.

Jak uzalezniłam.. Normalnie pytam, bo nie wiem czy to ja jestem w porządku czy jednak jestem nie fair wobec niego, nie wiem bo to moj pierwszy związek i nie wiem jak takie rzeczy wyglądają.

Takie rzeczy nie powinny wygladac tak, jak w waszym zwiazku! Nawet jakbys miala jechac z grupa znajomych, to nie powinien to byc problem. A dlaczego twoj facet nie chce, zebys jechala?? Myali, ze go zdradzisz?? Jesli tk, to ma cie za jaks szmate, ktora sie pusci przy pierwszej lepszej okazji. Tak, jak pisalam wyzej nie bylabym z kims takim

Powiedz mu tak... Jak mi nie ufasz to nie mamy o czym rozmawiać. Ja ci ufam. A jakbym chciała cię zdradzić to wyjazdu do tego nie potrzeba. Kurcze, nie rozumiem takich dylematów. Takie rzeczy od razu się eliminuje, na początku związku. Ja od razu postawiłam sprawę wyjazdów jasno i co? Fajnie jest, bo mi facet nie mówi co mogę, a czego nie ;_)

Nie wiem czemu nie chce mnie puscic, przeciez ja nie mam złych intencji. Ucieszyła mnie perspektywa darmowej wycieczki i odpoczęcia od problemów w domu które każdy ma i taka to dla mnie okazja. A on mówi, że na drugi raz nie pokaże zazdrości (czyli jest zazdrosny), ze kiedyś mówiłam, że bez niego nigdzie nie chce jechać, że jakby to on miał tak jechać to też robiłabym problem (wcale nie, i mu to wyjasniłam, bo jakby mi wyjasnił z kim jedzie i zapewnił ze nie mam powodów do obaw to czemu miałabym mu zabraniać.. - skitował to ironicznym "no jasne"). Kocham go bo ma wiele zalet takie jak pracowitość czy zawsze moge na niego liczyc i pokazuje mi jak mu zalezy na mnie ale tkaie cos mnie denerwuje :( czuje sie jakby mnie podejrzewał o zdradę bo powiedział mi "a ja nie wiem co wy bedziecie robic wieczorami, na pewno sie nie opiekować cały czas" :/ Czuje sie zawiedziona bo chcialam jechać. I jak nie pojade to zawiode samą siebie, ze jestem uległa, a jak pojade, bede miała wyrzuty sumienia czy dobrze robię i bedą kłótnie :/

Jak go poznałam, miałam 18 lat. Byłam zakochana, pierwszy chlopak, nie myslalam o tym, co ustalać na początku związku a czego nie. Bo nawet nie wiedziałam na czym związek polega i o co w tym chodzi. Wiec wychodzi wszystko "w praniu".

może jeszcze jakieś opinie? źle mi teraz ;/ tym bardziej ze ostatnio często sie klocimy:(