Kto z was NIE przeżył przwdziwej młodzieńczej miłości odwzajemnionej

sa tu takie osoby?

ja

up

Zgłaszam się. Ja nie przeżyłem.

Zostałem brutalnie pozbawiony dzieciństwa.

Odwzajemnionej to chyba dużo osób.

no własnie, wpisujcie sie bo na razie cos mało

Tylko mnie chcieli r****ć do 20.

Ja. Miłość kojarzy mi się wyłącznie z bólem i odrzuceniem.

me too ;/

ja na szczęście nie bo za młodu byłam pasztetem więc i tak se odpuściłam płeć przeciwną bo po co się wpie...ać tam gdzie Cię nie chcą :P no ale uratowało mnie to od boleści :P grunt to optymizm

ja z chłopakami miałam pod górkę miałam pecha..jak nie schizofrenik to psychole i prawie większość chodziło tylko o sex..jeden nawet jak sie dowiedział ze mój kolega próbował mnie zg*****ć miał to gdzieś..powiedział ze jestem szmata, ze sie mnie brzydzi i ze to moja wina(a tak nie było)..teraz jestem z chłopakiem juz 8 miesięcy i wiem ze na tym świecie są jeszcze normalni faceci którym nie chodzi tylko sex ;-)

ja :) do 21 roku zycia, umieralam na mysl o kolejnych milosciach, ktore na mnie nie zwracaly uwagi :O ani jednego goscia w szkole podstawowej, w liceum, nigdzie! bylam taka gotowa do poswiecen! taka gotowa z kazdego mezczyzny, ktory odwzajemni moje uczucie zrobic wcielenie boga-slonca, uwielbiac, kochac, milowac :D a tu nic! ZADEN nie odwzajemnil :( nie zalezalo mi na zyciu, nie wierzylam, ze to sie zmieni, ze bede szczesliwa, nawet nadzieja sie kurczyla :O a wieku 23 lat, zdobyl mnie moj przyjaciel :) chlopak, z ktorym (ale nigdy sam na sam) sie spotykalam na ogniskach, dyskotekach, wypadach do kina perfidnie i bezczelnie mnie zdobyl :D i teraz nie chce zyc bez niego :) 10 lat razem juz jestesmy, w tym 7 po slubie

Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam i chyba mi to już nie grozi, bo mam już 24 lata... Nieszczęsliwie zakochana bywałam i owszem. Mam możliwość związania się ze ,swoim dobrym kumplem, ale byłoby to trochę wyrachowane posunięcie z mojej strony. Nie łudzę się, że kiedykolwiek przydarzy mi się słynna płomienna odwzajemniona ,,miłość" (która na dobrą sprawę jest zespołem reakcji chemicznych, które prędzej czy później zostaną zastopowane)..

nie wiadomo czy to tylko reakcje chemiczne

2013-09-29 16:48:06 gość Gdyby ZAKOCHANIE nie było aktem działania hormonów i chemii w organizmie to ludzkość by wyginęła snując szajbowate marzenia oparte o wydumane farmazony - czekam na mój Ydeał i gdy on/ona zstapi z niebios to wtedy otrzymam sekretny znak od bogów i usłyszę głos w mej głowie i będę wiedziała/ał, że to właśnie ta wymarzona druga połówka. Niestety obawiam się, że przedmówca może mieć rację co do chemii. W ZAKOCHANIU nie ma nic mistycznego i boskiego to po prostu fascynacja o podłożu hormonalnym. Teraz MIŁOŚĆ to inna sprawa. Prawdziwa MIŁOŚĆ to może być pomiędzy np. parką co razem przeżyła lat 30 i dalej nie wyobrażają sobie życia bez siebie, są swoimi najlepszymi sojusznikami i przyjaciółmi, po prostu dwiema dobranymi zgranymi połówkami. TO jest MIŁOŚĆ, głęboka więź wypracowana w CZASIE, przez wiele lat przez dwoje ludzi. Jeżeli mylimy zauroczenie od pierwszego zerknięcia na osobę, o której nie mamy bladego pojęcia z miłością to faktycznie robi się z tego wielka jajecznica :P

rozp*********m komys życie

Ja też :(