Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość aalak

rak wątroby

Polecane posty

Gość aalak

Witajcie, moja babcia choruje na raka wątroby od 4 lat. Przez ostatni rok bardzo schudła, widać, że choroba postępuje. Do tej pory za każdym razem, kiedy billurbina wzrastała miała robione zabiegi protezowania dróg żółciowych. Miesiąc temu billurbina wyszła >13000. Lekarze twierdzą, że drogi żółciowe są drożne, więc zabiegu nie będzie. Babcia strasznie cierpi, ma 80 lat, od 40 choruje na cukrzycę, z dnia na dzień jest coraz słabsza, chudnie w oczach, nie chce pić, ani jeść (często wymiotuje). Ma silne bóle pleców (nie wiem może to przerzuty na płuca). Już nawet nie robi sobie insuliny, bo ma niski cukier. Ciągle drzemie, a jak pytam czy chce się jej spać odpowiada, że ją oczy szczypią. Bardzo się o nią boję. Ona nie wie, że ma raka. Chociaż przyjeżdża do niej hospicjum ciągle trzyma się tego, że to guz. My jej nie mówimy, bo ona wygląda jakby sama nie chciała wiedzieć. Cały czas chce jeździć do lekarza prywatnie, żeby ją ktoś wyleczył. Ale nie wiemy już gdzie ją zawieźć. Widać, że z dnia na dzien słabnie. Może ktoś miał podobny przypadek, może ktoś naprawdę pokonał raka wątroby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No mozna wyleczyc kazdego raka,a moze tak ofkwasic organizm,i niech zarzywa ostropest plamisty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aalak
a co to ten ostropest plamisty? Mogę prosić o wyjaśnienie? Gdzie to można dostać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ostropest plamisty to zioło które regeneruje watrobe i oczyszcza ja,w sklepach zielarskich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aalak
ok, jutro pojadę do apteki i to zakupię. W końcu to zioła, więc nie powinny jej zaszkodzić. Może to jej pomoże, sama świadomość, że ma kolejny lek. Dziękuję bardzo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna711
Witam.Trzy miesiące temu straciłam mojego ukochanego Tatusia:( Rak dróg żółciowych z przerzutami do wąroby pluc i praktycznie wszedzie. W zasadzie od kwietnia tatuś chodził po lekarzach (głownie rodzinny) z bólem ale on tak tylko strzelał a to zapalenie a to to a to tamto.Dawał zwolnienia z pracy i oczywiscie silne leki przeciwbólowe jak tramal ketonal itp co w rezultacie jeszcze obciązylo juz chorą wątrobę... w czerwcu poprosil o skierowanie na usg na co uslyszal ze bedzie czekac 3msce, wiec poszedl prywatnie. usg nic nie wykazalo. Tatus przestal pić kawę nie miał humoru ( bo jak go mieć kiedy boli) ,nikt nie zdawal sobie sprawy co jest grane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna711
Na początku lipca gdzy lekarz rodzinny prowadzący poszedl na urlop Tatus kolejny raz poszedl do przychodni i trafil na inna lekarkę która momentalnie wysłała go ze skierowaniem do szpitala to byl piątek... okazało się że wyszła żółtaczka sami nie wiedzieliśmy skąd ... po kilku dniach i szczegółowych badaniach lekarze postawili diagnoze.... ZAAWANSOWANY RAK WĄTROBY Z PRZERZUTAMI NA PLUCA ,WĘZŁY CHŁONNE,3/4 wątroby było zajęte to był najgorszy dzień w moim życiu kiedy siostra do mnie zadzwonila i powiedziala czulam się jak by mi ktos strzelił pałą w łep:( tatus lerzał tydzien w naszym szpitalu po czym przewieźli go do innego w celu udrożnienia dróg żółciowych... tam byl kilka dni . lekarz prowadzący w tym szpitalu to masakra. Gdy poszłam do niego zapytać o stan zdrowia rokowania ,co zamierzaja dalej itp nakrzyczał na mnie jego słowa cytuje"nie rozumie pani po polsku rak watroby szanse zadne" po czym ja pytam co dalej a on na to " nic leczenie paliatywne" juz nie pamietam co on wykrzykiwal... ale to byl szok... Jak tak można traktować ludzi...szczególnie w gtakiej sytuacji.Po co sie wybiera taki zawód skoro sie nie ma podejscia. To tylko w tv pokazują jak oni sie troszcza o pacjentów itp realia sa calkiem inne... ale wracając do tematu po tygodniu tatus wrócił do domu i moze lepiej bo w szpitalu by nie mial takiej opieki... dostawal na bol plastry po wyjsciu ze szpitala bilirubina spadla zabieg pomogl ale przyszedl nastepny etap ... wodobrzusze... mial brzuch jak balon nogi 3 razy takie popuchniete, przyjezdzaly pielegniarki z hospicjum przepisywala leki zalozyly cewnik ,zeby lepiej odplywal mocz. zaposywalysmy wszystkie plyny przyjete i wydalone ,po 2 tygodniach wodobrzusze minelo w midzy czasie kilka razy tatus mial ataki takie ze sie trzęsl robilo mu sie zimno po czym go tak telepało,myśleliśmy ze to nerwica, po czym okazalo sie ze to już przezut do mózgu,,, te raczysko zaatakowalo nawet przepone ,byla czkawka,,, wszystko to trwalo poltora miesiaca ,ostatni tydzien tatus nie wstawal byl za slaby nikl nam w oczach. To byl koszmar kazdy jeden telefon dzwniacy do mnie to jak by mnie ktos szpilki wbijał ten ciągły strach...byłysmy z mama i siostrami przy nim dzien i noc na zmiane, nie mogąc sie pogodzic jak to mozliwwe czemu akurat on czemu wczesniej nie wykryli moze bylyby jakies szanse. gdy nie chcial jesc kupywalysmy w aptece Nutridrinki. taka domowa ala kroplóka.wyglada jak jogur i ma wszystkie wartosci odzywcze . Pisze to tutaj , bo moze kiedys ktos bedzie w takiej sytuacji jak my ,nie bedzie wiedzial co to... ja przekopalam internet szukajac pomocy ,niestety wiekdzosc pprzypadkow konczy sie tak samo:((( bylismy w roznych szpitalac i we warszawie szukajac pomocy,ale niestety juz nic nie dalo się zrobic Teraz trzy miesiące po zdaje mi sie jak by to bylo wczoraj,wciac mam wrazenie jak by tatus gdzie pojechal i że wróci tesknie strasznie:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co było grane???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to silną grzybice musiał miec tatus,hmmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamu tu jednego co "leczy"soda nano i kiszonymi ogórkami w kubku magnetycznym...Kwasi ze az strach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.11.13 [zgłoś do usunięcia] gość No to sobie go miejcie,nie musisz tego rozgłaszac po wszystkich tematach nekajaca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jak leczy sodą to nie kwasi,to raczej zasadowi :D,polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna711
Najbardziej wkurzyl mnie lekarz z pogotowia który przyjechał gdy tata mial ten atak (okazalo sie pozniej ze to padaczka bo przerzut do mózgu ) i powiedzial no to jaki byl ciąg jak długo pan pił myslalusmy ze go rozniesiemy bo nawet nie zapoznali sie a gdy dzwonilysmy mowilysmy ze to rak wątroby. dodam tylko ze tata nie palił a pił naprawde sporadycznie jak kazdy na jakiejs rodzinnej imprezie itp... Nie wiem skąd to się wzielo i nie moge się z ty pogodzic ze są ludzie którzy piją na umór, nie dbaja o siebie i zyją .... to takie niesprawiedliwe... :( Moj tata miał 58 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znalazłam wspaniały film z historiami osób chorych na raka, którzy stosowali hipertermię onkologiczną i którym hipertermia bardzo pomogła. Warto obejrzeć, naprawdę bardzo wzruszające: https://www.BialaOnkologia.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Urszula62
witam nie wiem czy komuś to pomoże ale ja podjęłam leczenie kuracją od pana Ronalda,po 10 dniach jest o niebo lepiej ,a znalazłam informacje o nim na amerykańskim forum bo w Polsce ludzie siedzą cicho a w stanach dwie osoby ujawniły wyniki ...Pierwsza to osoba z wyleczoną białaczką a przy okazji wyleczyła się z astmy---druga to osoba z wyleczonym nowotworem płuca a przy okazji wyleczyła się z alergii .Nie wiem co o tym myślicie ale ja chcę być następna jeśli ktoś chce kontakt to ja podam bo każdy powinien wiedzieć że może wygrać RONALDHELP@ONET.PL

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ArekS
Gdy już rokowania są naprawdę kiepskie a rak jelita grubego rozwinął się o przerzuty do wątroby może warto nieco poczytać o nowoczesnych sposobach zwalczania tego problemu! Jendym z nim jest m.in. radioembolizacja, a samo badanie w np Centrum Zdrowia Pratia https://pratia.com/rak-jelita-grubego-przyczyny-objawy-leczenie-przerzuty/ można zrobić bezpłatnie. Choć ja nie miałem bezpośredniej styczności z tą metodą to wiem, że potrafi ona nawet spory % umierających pchnąć ku hirurgicznemu wyleczeniu, gdy wcześniej nie było to możliwe!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wściekła

Przeczytałam wpis smutnej771. Moja historia jest niestety prawie taka sama. Mojego tatę od października bolał brzuch: zakuło i puściło. Wizyta u rodzinnego: tabletki. Dwa tygodnie i ból się nasilał, rodzinny skierował na usg które kompletnie nic nie wykazało, badanie krwi świadczyło o stanie zapalnym, ból nasilił się do tego stopnia że bolało go cały dzień i zaczął wybudzać ze snu. Rodzinny skierował na gastroskopię, wyszło zapalenie żołądka i dwunastnicy, rodzinny nadal przepisywał te same tabletki, prosiłam o skierowanie do szpitala celem diagnozy, bo nie przechodziło tylko się pogarszało, tata zaczął chudnąć, rodzinny stwierdził cytuję "nie mogę bo nie widzę potrzeby a nie ma czegoś takiego jak diagnostyka w szpitalu, dziś diagnostyka jest ambulatoryjna", nic nie robił więc wzięłam sprawę we własne ręce, prywatna kolonoskopia, zapalenie jelita grubego, kilka polipów, lekarz który wykonywał badanie stwierdził że coś mu nie pasuje i od czegoś te zapalenie powstało, zrobiliśmy prywatnie markery nowotworowe, lekko podwyższone ale nic nie wskazywało na nowotwór, zrobiliśmy ponownie usg prywatnie u innego lekarza i tu szok: zmiany na wątrobie i płyny w jamie brzusznej, rodzinny w końcu dał kartę DILO i zarejestrowałam tatę do szpitala onkologicznego, w między czasie zapisałam na rezonans prywatnie. Pojechaliśmy po półtrora tygodnia bo takie kolejki, tam lekarz stwierdził że nie ma wyników wycinków z kolonoskopii i że mamy przyjechać jak będziemy mieli wyniki, mówiłam lekarzowi że tam nic nie wyjdzie tylko zapalenie bo tak już mi wcześniej powiedział lekarz, że są zmiany na wątrobie i dziwne płyny, nie chciał mnie słuchać tylko cały czas o tych wynikach, spytałam a co jeśli z wycinków nic nie wyjdzie to odparł że tata ma się leczyć na zapalenie jelita grubego, spytałam dalej czy mam tacie robić rezonans, na to lekarz że oni mu zrobią tu w szpitalu. Po dwóch dniach zrobiłam tacie rezonans, czekałam 5 dni na opis, w międzyczasie przyszły wyniki z gastroskopii i kolonoskopii, wykazały zapalenie i brak komórek nowotworowych, za to z rezonansu wyszło rozsiany proces nowotworowy jamy brzusznej ze zmianami na wątrobie naciekający na inne narządy, przerzut do kości, torbiel nerki, pojechałam z wynikami do szpitala onkologicznego do innego lekarza, skierował na biopsję ale dopiero za dwa tygodnie bo kolejki. Czekaliśmy na telefon od koordynatora, tata chudł nadal nie miał apetytu, kupowaliśmy Nutridrinki w aptece, pojawiły się duszności, w końcu telefon że za trzy dni biopsja, niestety w nocy tatę już strasznie bolało i ciężko oddychał, pojechaliśmy do pobliskiego szpitala, lekarz który przyjmował tatę na oddział, po mojej informacji że mamy za dwa dni jechać na biopsję do szpitala onkologicznego, stwierdził że "albo tata zostaje tu albo jedzie tam, ale powrotu do nas nie ma", nie dał wyboru bo tata naprawdę źle się czuł, spuszczono mu wodę z opłucnej, tacie oddech się unormował, teraz przebywa na oddziale wewnętrznym gdzie ma robione te same badania co zrobiliśmy prywatnie, czyli usg, tomograf, kolonoskopię, bronchoskopię, więc nie wiem po co mu to wcześniej robiłam skoro teraz powtarzają, absurd. Niestety po wstępnych badaniach wynika że nowotwór (choć nadal nie zdiagnozowany) za bardzo się rozsiał i leczenia nie ma, pozostaje paliatywne. Z wynikami pojechałam prywatnie do lekarza ze szpitala onkologicznego który skierował na biopsję, niestety potwierdził to samo, nie ma już ratunku.....Jestem wściekła i zła na cały świat włącznie ze sobą że mogłam zacząć od rezonansu, wszystko to trwało 2,5 miesiąca i gdzie tu ta szybka diagnoza onkologiczna...choroba postępuje ale ja i tak nadal kopię w internecie bo może coś znajdę... to chore że można powiedzieć komuś że nie ma już leczenia.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bueo

Słyszałem wiele opinii że terapie proponowane na tej stronie są efektywne, poczytaj merlin-zdrowie.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bueo

Słyszałem wiele opinii że terapie proponowane na tej stronie są efektywne, poczytaj merlin-zdrowie.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bueo

Słyszałem wiele opinii że terapie proponowane na tej stronie są efektywne, poczytaj merlin-zdrowie.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prazykwantel sprzedam

Postanowiłem napisać zestawienie leków, które oprócz swojego podstawowego zastosowania przeciw pasożytom i grzybom, są używane w eksperymentalnym leczeniu raka. Leki te również wzmacniają działanie specjalistycznych leków przeciwrakowych.

W ostatnich miesiącach szereg osób zwróciło się do mnie o zaopatrzenie ich w leki, z polecenia lekarzy onkologów, którzy nie mogli wystawić recept z powodu zaawansowanego stopnia raka i zaprzestaniu leczenia konwencjonalnego.
Zawsze konsultuj się z onkologiem, jeśli zamierzasz się leczyć samodzielnie. Jeśli lekarz nie chce z Tobą współpracować, to szukaj drugiej opinii. Na początek wyślij mu kopie mojego maila lub wydrukuj, jako wstęp do dyskusji.

Poniżej wstawiłem tylko skrót informacji o tych lekach i bez linków do literatury medycznej, ponieważ wstawienie wielu linków wysłało by mojego maila do kosza.

GRYZEOFULWINA
Działa na większość rodzajów raka. Dawkowanie 500g 3x dziennie

KETOKONAZOL
Rak prostaty, wątroby
"Ketoconazole suppresses the growth of hepatocellular carcinoma"

VERMOX MEBENDAZOL
Wiele różnych nowotworów "Mebendazole, a well-known anti-helminthic drug in wide clinical use, has anti-cancer properties that have been elucidated in a broad range of pre-clinical studies across a number of different cancer types. Significantly, there are also two case reports of anti-cancer activity in humans."

ITRAKONAZOL
Rak prostaty, płuc, podstawnokomórkowy skóry. Możliwe białaczka, rak jajnika, piersi, trzustki. Może wzmacniać inne leki.
"Clinical trials have shown that patients with prostate, lung, and basal cell carcinoma have benefited from treatment with itraconazole, and there are additional reports of activity in leukaemia, ovarian, breast, and pancreatic cancers"

NIKLOZAMID
Rak piersi, prostaty, jelita grubego, jajnika, szpiczaka mnogiego, mózgu, ostra białaczka szpikowa, płuc, głowy i szyi.
"Anti-cancer activity of niclosamide has been demonstrated in human breast cancer, prostate cancer, colon cancer, ovarian cancer, multiple myeloma, acute myelogenous leukemia, glioblastoma, head and neck cancer and lung cancer cells"

ZENTEL ALBENDAZOL
Rak jajnika "A single dose of albendazole (150 mg/kg) dramatically suppressed tumor levels of both VEGF and HIF-1"

IWERMEKTYNA
Rak jajnika "Ivermectin exerts an anti-tumor effect on epithelial ovarian cancer EOC cells by interacting with the KPNB1 gene"

DISULFIRAM
Rak prostaty, piersi, jelita grubego:
"Of the more than 3000 patients taking Antabuse, the cancer death rate was 34% lower for the 1177 who stayed on the drug compared with those who stopped taking it, the researchers report today in Nature. The drug was an equal opportunity anticancer weapon; its benefits held for prostate, breast, and colon cancer, as well as cancer overall."

Specjalizuję się w sprzedaży leków przeciwpasożytniczych, przeciwgrzybiczych, które są albo trudno dostępne lub całkowicie niedostępne, nie wprowadzone jeszcze do sprzedaży lub wycofane.
Z listy wykluczyłem leki, których nie posiadam w sprzedaży, natomiast mogę je sprowadzić na zamówienie. Wszystkie leki pochodzą z Tajlandii, gdzie mieszkam.

W przypadku zakupów na leczenie raka, oferuje ceny hurtowe.

Jan Krongboon
tajskie leki przeciwpasożytnicze przeciwgrzybicze antybiotyki w leczeniu raka
 
Tajlandia 0066994403698 wyślij strzałkę, sms i oddzwonię
massagewarsaw gmail com
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alusza
Dnia 15.11.2013 o 13:24, Gość smutna711 napisał:

Na początku lipca gdzy lekarz rodzinny prowadzący poszedl na urlop Tatus kolejny raz poszedl do przychodni i trafil na inna lekarkę która momentalnie wysłała go ze skierowaniem do szpitala to byl piątek... okazało się że wyszła żółtaczka sami nie wiedzieliśmy skąd ... po kilku dniach i szczegółowych badaniach lekarze postawili diagnoze.... ZAAWANSOWANY RAK WĄTROBY Z PRZERZUTAMI NA PLUCA ,WĘZŁY CHŁONNE,3/4 wątroby było zajęte to był najgorszy dzień w moim życiu kiedy siostra do mnie zadzwonila i powiedziala czulam się jak by mi ktos strzelił pałą w łep:( tatus lerzał tydzien w naszym szpitalu po czym przewieźli go do innego w celu udrożnienia dróg żółciowych... tam byl kilka dni . lekarz prowadzący w tym szpitalu to masakra. Gdy poszłam do niego zapytać o stan zdrowia rokowania ,co zamierzaja dalej itp nakrzyczał na mnie jego słowa cytuje"nie rozumie pani po polsku rak watroby szanse zadne" po czym ja pytam co dalej a on na to " nic leczenie paliatywne" juz nie pamietam co on wykrzykiwal... ale to byl szok... Jak tak można traktować ludzi...szczególnie w gtakiej sytuacji.Po co sie wybiera taki zawód skoro sie nie ma podejscia. To tylko w tv pokazują jak oni sie troszcza o pacjentów itp realia sa calkiem inne... ale wracając do tematu po tygodniu tatus wrócił do domu i moze lepiej bo w szpitalu by nie mial takiej opieki... dostawal na bol plastry po wyjsciu ze szpitala bilirubina spadla zabieg pomogl ale przyszedl nastepny etap ... wodobrzusze... mial brzuch jak balon nogi 3 razy takie popuchniete, przyjezdzaly pielegniarki z hospicjum przepisywala leki zalozyly cewnik ,zeby lepiej odplywal mocz. zaposywalysmy wszystkie plyny przyjete i wydalone ,po 2 tygodniach wodobrzusze minelo w midzy czasie kilka razy tatus mial ataki takie ze sie trzęsl robilo mu sie zimno po czym go tak telepało,myśleliśmy ze to nerwica, po czym okazalo sie ze to już przezut do mózgu,,, te raczysko zaatakowalo nawet przepone ,byla czkawka,,, wszystko to trwalo poltora miesiaca ,ostatni tydzien tatus nie wstawal byl za slaby nikl nam w oczach. To byl koszmar kazdy jeden telefon dzwniacy do mnie to jak by mnie ktos szpilki wbijał ten ciągły strach...byłysmy z mama i siostrami przy nim dzien i noc na zmiane, nie mogąc sie pogodzic jak to mozliwwe czemu akurat on czemu wczesniej nie wykryli moze bylyby jakies szanse. gdy nie chcial jesc kupywalysmy w aptece Nutridrinki. taka domowa ala kroplóka.wyglada jak jogur i ma wszystkie wartosci odzywcze . Pisze to tutaj , bo moze kiedys ktos bedzie w takiej sytuacji jak my ,nie bedzie wiedzial co to... ja przekopalam internet szukajac pomocy ,niestety wiekdzosc pprzypadkow konczy sie tak samo:((( bylismy w roznych szpitalac i we warszawie szukajac pomocy,ale niestety juz nic nie dalo się zrobic Teraz trzy miesiące po zdaje mi sie jak by to bylo wczoraj,wciac mam wrazenie jak by tatus gdzie pojechal i że wróci tesknie strasznie:((

Proszę ,zaglądasz jeszcze tutaj? Daj znać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Słabo odgraniczona zmiana hipoechogeniczna z obwodowym unaczynieniem guza wątroby. co to oznacza ?jakim rodzajem guza jest? Jak najwiecej informacji proszę bardzo mi zależy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×