Gość gość Napisano Październik 3, 2013 możecie mi doradzić? bo chyba mam jakiegoś schiza. otóż nie mogę ścierpieć, kiedy dowiaduję się ze npwo poznany facet ma za sobą wieloletni związek. ostatnio poznałam ciekawego mężczyznę, dobrze nam się rozmawiało itp, ale gdy się dowiedziałam, że ma za sobą 6 letni związek z niedoszłymi planami ślubu (nie zdążył jej kupic pierścionka bo go zdradziła) to mnie krew zalała. no po prostu nie mogłam tego zboleć. dałam sobie z nim spokój. Potem poznałam kolejnego. twierdzi że nie kocha swojej obecnej partnerki i chce się z nią rozstać po 6 latach wspólnego życia. no ok, wspólne mieszkanie, auto, kredyt, przedmioty, to jakoś przemogę, ale gdy mi powiedział ze mieli się pobrać w sierpniu tego roku, to coś we mnie pękło. no tak jak byłam na niego napalona, to jak ręką odjął, przeszła mi zupełnie ochota na niego. ktoś to może rozumie? ma podobnie? dodam, że nigdy nie byłam w długoletnim związku (generalnie miałam nieciekawe życie, przemoc w domu, itp. itd.) i w czasie gdy moi rówieśnicy przezywali pierwsze miłości i łączyli się w pary, ja zastanawiałam się czy zastane mamę żywą, czy jej ojciec jeszcze nie zabił. Teraz mam 27 lat, jestem w plecy z wieloma doświadczeniami. Trochę mi się przykro robi, że ktoś młodszy ode mnie ma za sobą wieloletnie poważne związki, a ja nie. czy to z tego powodu odrzucam tych facetów? trochę czuję zazdrości zawiść, że oni wybrali inne kobiety, że mieli swoje połówki, i np. gdyby mnie wtedy poznali, to woleliby swoje ówczesne partnerki niż mnie. i tak sobie myślę, wybrałeś taką przed tyloma laty, tyle lat z nią przesiedziałeś, to teraz z nią siedź. boli mnie i złości, że co bym nie zrobiła, to w ich życiorysach pozostanie silny ślad odciśnięty przez ich byłe. że tak bardzo poświęcili się i zaangażowali w życie innych kobiet i na odwrót, inne kobiety były tak ważną częścią ich życia, nie wiem, czuję żal na samą myśl o tym wszystkim czy to normalne? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach