Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jakich bledow wychowawczych nie chcecie popelnic

Polecane posty

Gość gość

Chodzi mi dokladnie o to jakich bledow nie chcecie popelniac po swoich wspomnieniach z dziecinstwa jakie bledy popelnili wasi rodzice. Tak jak np u mnie moim zdaniem bledem wychowawczym bylo to ze ojciec jak nie umial mi czegos wytlumaczyc to mnie bil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
-nie będę mówiła moim dzieciom, że są grube (mam bulimię i anoreksję) - Nie będę ich wyśmiewała ( mam bardzo niską samoocenę) - nie będę ich lekceważyła (sama czuję się prawie niewidzialna) to na razie tyle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie będę im wszystkiego zabraniała, tak jak leci. Nie będę tłamsiła w zarodku ich pomysłów na spędzanie czasu, aktywność. U mnei wyśmiewane było wszystko, od nauki gry na gitarze, poprzez jazdję konną i uczestnicwo w harcerstwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Patrząc na to jakie popełnili moi rodzice... - nie będę mu nigdy mówiła że do czegoś się nie nadaje, że nie jest w stanie się czegoś nauczyć, oczywiście nie oznacza to że ma się uważać za pępek świata i nie być świadomym własnych ograniczeń - nie będę go uczyła tego że warto coś robić tylko jeśli mamy z tego jakieś wymierne korzyści, nauczę go żeby robił to co lubi- jak będzie chciał tańczyć nawet mając dwie lewe nogi, niech tańczy jeśli to go uszczęśliwia. Jak będzie chciał się zapisać na kurs chińskiego nawet jeśli prawdopodobnie nigdy tam nie pojedzie- będę go wspierać - będę szanowała jego zdanie w kwestiach religijnych i rozmawiała z nim na ten temat (nawet jeśli ma to oznaczać że się uprze przy chrzcie i komunii- jeśli będzie rozumiał o co w tym chodzi) - wychowuję metodą kija i marchewki, a nie tylko kija- u moich rodziców dobre i wzorowe zachowanie, piątki i szóstki w szkole, czerwone paski, świetnie spełniane obowiązki- to była norma, bez specjalnego chwalenia czy nagradzania, za to najmniejsza obsuwa była karana - będę go kochać i szanować bez względu na jego pracę i tzw. status społeczny - dzieci za wszelką cenę postaram się traktować jednakowo i sprawiedliwie (wiadomo, z indywidualnym podejściem) - zawsze będzie miał (i już ma) prawo zapytać dlaczego coś ma wykonać albo dlaczego mu czegoś zabraniam Wygląda to tak jakbym miała jakiś skrzywionych rodziców, ale sama wiem że wszystko to robili kierując się naszym dobrem, tyle że są... hm, zamknięci na wiele spraw. Poza tym mieli dużo słusznych zasad które sama chętnie wdrożę w swoje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja za to nie bylam puszczana do kolezanek kazano mi sie uczyc. A jak mama zmarla a ja poszlam do gimnazjum to zaczelam to nadrabiac i zle sie to skonczylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Metoda ślepego posłuszeństwa, to najgorsza metoda z możliwych. Jak można przez takie wychowanie czegokolwiek dziecka nauczyć? Niech Bóg broni, żebym i ja tak nie wychowała swojego dziecka. A najlepsze jest to, że błędy swoich rodziców się niestety powiela ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja za to nie bylam puszczana do kolezanek kazano mi sie uczyc. A jak mama zmarla a ja poszlam do gimnazjum to zaczelam to nadrabiac i zle sie to skonczylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przede wszystkim nie zrobie z mojej corki takiego nieudacznika jakim jest moja siostra. Duzo by pisac. Cale zycie robienie za nia, podstawianie wszystkiego pod nos, traktowanie "gotowcami" i efekt jest taki, ze pomimo 28 lat, meza i malutkiego dziecka jest nie przygotowana do zycia...Masakra :/ Moje dziecko jest uczone samodzielnosci od malego. Nie wyreczam jej we wszystkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim rodzicom często wydawało się że jestem mała i nie rozumiem, nie tłumaczyli mi więc niektórych rzeczy bo myśleli że nie jestem w stanie tego pojąć, poruszali przy mnie tematy których nie powinni (np o problemach finansowych, chorobach w rodzinie) a ja się bardzo przejmowałam tym co usłyszałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja przede wszystkim nie chce wywolywac w dziecku poczucia winy za to, ze ja z niby jego powodu mam gorzej np. mialam wiecej obowiazkow czy nie moglam isc do pracy albo nie rozwiodlam sie z mezem. moja matka zawsze we mnie wywolywala takie poczucie. ciezko nawet bylo na impreze wyjsc, bo grobowym glosem powtarzala, ze ona to zadnych rozrywek nie ma. czyli przede wszystkim nie obwiniac dziecka za to, ze ja sobie zle zycie zorganizowalam. po drugie: uszanowac wybor mojego dziecka odnosnie wspolmalzonka. nie wymagac, zeby wybieralo miedzy mna a nim. i nie obrazac sie, ze sie usamodzielnilo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a, i jeszcze: nie klocic sie z mezem przy dziecku i nie oczekiwac, ze bedzie moim powiernikiem w walce z tatusiem. nie nastawiac dziecka zle do czlonkow rodziny tj. ojca, dziadkow itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli już trafi mi się dziecko i zdecyduje się je wychowywać to: - nie będę wykorzystywać go w walce z jego ojcem, sugerować, że ono go nie interesuje albo jeszcze inne chore rzeczy (o których nie chcę tu pisać), w ogóle zacznjmy od tego, że nie będę byc z jego ojcem, jeśli będzie między nami nienawiść - nie będę go rozpieszczać, kazać mu być najlepszym i mieć wszystko pod nosem, najlepszej jakości rzeczy i najlepszej jakości znajomych, bo jest MOIM dzieckiem - nie będę przy nim dostawać ataku histerii, jęczeć, błagać, żeby zachowywało się w określony sposób i obrażać się na niego, jeśli tak nie będzie robiło - najważniejsze: nie będę mu ograniczać na maksa dostępu do ludzi z zewnątrz, będę mu umożliwiała kontakt z rówieśnikami, nie będę mu powtarzała, że koleżanka mnie wyśmieje albo zdradzi, a kolega będzie myślał, że się z nim zadaję, bo on mi się podoba, a jak ktoś Ci się podoba albo się zakochasz to jest to dla Ciebie upokarzające - nie będę mu wmawiać, że każde jedzenie i ubranie, któremu mu nie wybrałam powoduje raka - nie będę mu ustępować we wszystkim, a potem mu to wyrzucać. - nie będę go straszyć ojcem, tylko sama wymyślę jakiś system kar i strategię wychowania, żeby miało do mnie jakikolwiek szacunek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha, ktoś coś napisał w kwestii religii (bo to teraz modne), to i ja: - nie będę utożsamiała zgadzania się we wszystkim z rodzicami z wiarą w Boga, nie zawsze, gdy mama nie ma racji, a dziecko jej to wytknie, Jezus tak strasznie cierpi na krzyżu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zadbalabym bardziej o sporty i nauczyla plywac w bardzo wczesnym wieku( mnie uczono gdy .ialam 10 lat i nic juz z tego nie wyszlo tak samo za pozno bylo wtedy na nauke na rowerze). Poza tym ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
-będę je przytulać i mówić im że je kocham Poza tym moi rodzice świetnie się sprawdzili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie zawsze, gdy mama nie ma racji, a dziecko jej to wytknie, Jezus tak strasznie cierpi na krzyżu. ... Ha ha dobre... Tak ci mówili? To mi przypomina, że bardziej zadbam o edukację religijną dzieci w sensie rozmów o Bogu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, nie mówili tak, ale wszystko było pod to mówione. ogólnie nie chodzi mi o wychowanie w wierze i tolerancję dla ateistów na przykład, tata np. opowiadał o Bogu bardzo filozoficznie, to matka (jak zresztą zawsze ona) usiłowała mi wmówić, że za zachowanie, jakie jej się nie podoba - pójdziemy do piekła ja, albo rodzeństwo, albo ojciec. mówiła tak małemu dziecku. nie o piekle, ale raczej "Bóg Cię pokara".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie będę obrażać nie będę robiła czegoś niewiadomo czego z jedzenia- nie będę kazać pościć dziecku od słodyczy, po to, by potem po kryjomu jadło czekoladę, a usamodzielniwszy się w p i e r d a l a ł o ponad miarę, by nadrobić, że kiedyś nie było mozna będę kochać nade wszystko męża, gdyż fundamentem rodziny jest małżeństwo i atmosfera związku przekłada się bezpośrednio na atmosferę rodziny i nie ma czegoś takiego jak szczęśliwa rodzina bez szczęśliwego małżeństwa nie będę osaczać dziecka swoją miłością, będę miała swoje zainteresowania i nie będę na zawołanie dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pozdro broken;-) wiesz od kogo;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak samopoczucie, broken?;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×