Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mala dziewczyna

Toksyczna rodzina

Polecane posty

Gość Mala dziewczyna

Witam. Moze obcy ludzi mi pomoga, bo nie chce obciazac moich znajomych, a chcialabym poznac opinie zupelnie subiektywne. Moi rodzice odkad pamietam, byli najdziwniejszymi osobami jakich znam: ojciec wieczny kawaler i Pan i Wladca, matka choleryczka, szukajaca ciagle uwagi i sluchaczy. Potrafila i potrafi mowic obcym takie rzeczy prywatne o naszej rodzinie, ktorych nie mowie ja nawet bardzo bliskim znajomym. Potrafila jak sie zdenerowala, nie wazna jest moim zdaniem przyczyna, biegac po calym domu i drzec sie, az kiedys stracila przytomnosc. Z drugiej strony dbajaca o dom, gotujaca, zawozila nas z bratem na zajecia dodatkowe, dbala o nasza edukacje. Ojca nie bylo w domu calymi tygodniami, a jak przyjezdzal to byly tak straszne awantury pomiedzy nim, a matka, ze chcialam nie raz sie zabic. On, tatus ktorego nigdy nie bylo, uwazal sie za super ojca, ktory o wychowaniu dzieci wie wszystko. Mial w tym duzo racji, ale potrafil zrobic matce awanture w wigilie, po poprosilam zurawine do kolacji, a matka odmowila, bo byla zostawiona na drugi dzien swiat. Z dziecinstwa pamietam tyko strach przed tym co matka powie, bo ojcec zaraz bedzie robil awantury, strach przed matka, bo ona nam robila awantury o byle nieporzadek w domu i strach przed bratem, ktory sie na mnie wyzywal, bil itp. Nie mam do niego pretencji, bo wiem, ze to byl skutek naszej patologicznej rodziny. Z zewnatrz niby ukladna, zabawna, wyluzowana, a w srodku porosnieta chwastami. W wieku 18 lat pod pozorem kontynuacji nauki wyjechalam z miasta. Od tej pory minelo 12 lat, mam meza i 2 corki, w tym 10 miesieczna :) Ale zycie rodzicow caly czas na mnie ciazy. Ojciec jak tylko spojrzy na matke, a ona nie powie tego co on by chcial uslyszec to wpada w furie. Jest poza tym seksocholikiem i wyruchal mam wrazienie pol Polski, co oczywiscie ze szczegolami relacjonuje mi matka. o tym, ze ja zarazil mendami slyszalam juz chyba ze 100 razy. Oczywiscie ojciec zrobi awanture, a potem potrafi sie spotkac ze znajomymi jakby nic sie nie dzialo, a matka siedzi zamknieta w pokoju. Dzwonie do niej ona zniza glos tak jakby miala zaraz umrzec, czego nienawidze, i mowi do mnie bez przerwy przez 20 minut, a jak jej nie przerwe to tak moze i godzine. Oczywiscie obwinia mnie, ze nic nie robimy, ze ojciec ja powoli zabija, a my udajemy ze sie nic nie dzieje. Ja ja prosze od 20 lat by sie rozstali, a ona mowi ze nie ma na adwokata albo ze nie zostawi tego domu, bo tyle w niego pracy wlozyla, albo ze nie bedzie mieszkala w pokoju z kuchnia, a on sprowadzi sobie do domu jakas mloda dziwe. Moj maz toleruja ja tylko z szacunku do mnie, ale jego tez jdym slowem potrafi wyprowadzic z roznowagi. Ona nie zastanawia sie, czy ktos chce uslyszec co ma do powiedzenia, po prostu mowi ciagle i wszystko i do tego pare razy. Ona uwaza, ze ojciec jest bydlakiem, egosista, zboczencem i ma w tym duzo racji, choc dla nas jako dzieci nigdy taki nie byl. Nie widzi w sobie zadnych wad, uwaza, ze tylkoo wszystkim mysli, a o sobie w ogole. Ja od niej niczego nie wymagam. Doslownie. Zygam juz na sama mysl o zblizajacych sie swietach. Juz mowi,z e tyle pracy, ze ona sama, ze nikt jej nie pomoze. Od lat wigilia jest u moich tesciow o co maja pretencje, bo oni tez by chcieli w domu. Bez sensu, udawana atmosfera szczesliwej rodziny. W tym romu zapytalam sie by moze zrobic u nich, a ona ze przciez nida da rady, ze tyle osob, sie sutela. Odpuscilam. I tak zle i tak nie dobrze. Czasami mama nas odwiedza. Mam nianie, ktora siedzi teraz z mlodsza corka. W koncu nie wytrzymala i powiedziala mojemu mezowi, ze jak moja mam bedzie przyjezdzala, to ona zrezygnuje z pracy, bo zamiast sie opiekowac dzieckiem calymi dniami wysluchuje jej gadaniny, nawet nie chce myslec, co ona jej powiedziala i co wie, bo ja mojej niani nie mowie nic prywatnego o sobie. Nawet ma problem z usypianiem malej jak ona jest. Ja, mloda kobieta, zamiast cieszyc sie zyciem, rozwijac w pracym, czuje caly czas balast mojej rodziny na plecach. Teraz po weekendowej awanturze w domu, zamiast pracowac, nie moge sie skupic, mysle co z matka, czy jej sie nic nie stalo. Ale nie dzwonie, bo znowu bedzie sie zalila, ja jej bede tylsko sluchala, a wiem, ze wcale nie jest taka bezkarna. Ona tego nie widzii nigdy nie zobaczy. Jak sie spotykamy ona zawsze powtarza, ze jestem dla niej najwazniejsza, ze tylko dla mnie zyje, bo moj brat jej nie znosi. Zazwyczaj 5 min doprowadza go do juz do irytacji. Ze jestem jej przyjaciolka, ze sobie tak rozmawiamy, a ona moze mi powiedziec o wszystkim. Ale ja tego nie chce juz sluchac. Wiem ze musi sie zwierzyc, ze nie rozumie calej sytuacji, ze sie ojca boi. Ale ona potrafila mi powiedziec nawet o ich intymnych sprawach i jego kochanek. Czuje sie jak smietnik emocjonalny. Ojca czasami ganiam, ze jest taki podly, a z drugiej strony matka mi wypomina, ze nic nie robie, Nie robie, bo wiem, ze ona jest tak samo winna. A ojciec tak reaguje, bo teraz to juz iskra wystarczy . Ona jest mistrzem w braku empatii. Nie jestem jej w stanie niczego zlego powiedziec, bo mi jej szkoda, ale ta sytuacja mnie juz przerasta. Dodam, ze to co pisze, niest jedynie namiastka sytuacji. Co mam zrobic? Rozmowa z nia nic nie da, bo ona zacznie wywalac tak, ze nie doposci mnie do slowa i na koncu jeszcze bede musiala ja przeprosic. Moglabym tak pisac jeszcze godzinami, bo tematow jest tysiace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj .Sama zrobilas diagnoze swej rodziny.Tak jest to toksyczna rodzina i powiedzialabym patologiczna.Nie naprawisz jej , nie jestes w stanie walczyc z poukladaniem relacji .W tej rodzinie. wedlug mnie nie da sie nic zrobic.Za swoja matke nie podejmiesz decyzji, ojca nie zmienisz i jego osobowosci rowniez . Zupelnie niepotrzebnie kamienujesz sie nimi i wyrzutami sumienia.Najlepsze co mozna zrobic, to maxymalnie ograniczyc kontakty .Jasno powiedziec mamie : jestes patologia emcjonalna i twoja patologia na mnie przechodzi.Badz asertywna i jasno stawiaj matce granice. Jest dorosla kobieta i sama powinna porozwiazywac swoje problemy i zamiesc swoje poworko .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moglabym tak pisac jeszcze godzinami, bo tematow jest tysiace." ---- subiektywnie nie mam nic przeciwko :) dajesz mala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powinnas zglosic sytuacje matki do mopsu bo to nie jest normalne powinni oboje rodzice udac sie do psychologa nie pisze tego zlosliwie lecz takie zycie prowadzi do tego ze twoja matka ktoregos dnia nie wytrzyma i zrobi krzywde sobie albo niedaj boze twoim dzieciom przy najblizszych odwiedzinach, znam wiele takich rodzin i taka sytuacja sama sie nie rozwiaze. mozesz napisac do mnie na maila paulinazonand@interia.eu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieki za odpowiedzi. Ja wlasnie chcialabym powiedziec matce duzo, ale boje sie jej reakcji. Boje sie nawet, ze umrze, bo ma chore serce. Kontakty ograniczylam do minimum, ale teraz mam dzieci, ktore moi rodzice bardzo kochaja i sa bardzo dobrymi dziadkami. Nieporownywalnie dobrymi do bycia rodzicami. Stwierdzilam, ze jestem emocjonalnie uzalezniona od stanu psychicznego mojej matki. Kiedy ona jest przybita, ja tez, kiedy ona wychodzi z dolka i brzmi pozytywnie, ja sie czuje jakbym wypila Redbulla i nagle wszystko mi sie chce. Nie wiem dlaczego tak jest, bo wcale nie czuje do niej wielkiej milosci, a mimo wszystko nie jestem w stanie nie zadzwonid do niej i powiedziec, co tam, wiedzac ze zaraz wyleje na mnie swoje pomyje. Przed mezem udaje, ze wiem jacy sa rodzice i trudno, bronie ich, choc wiem, ze ma racje, aby go za bardzo nie nakrecac i podkrecac. On ma normalna rodzine i czesciej spedzamy z nia czas, a moi mi to ciagle wypominaja, choc jak to twierdzi ojciec, to prosci ludzie, nie sa oczytani i nie mozna z nimi na zaden temat pogadac. Tyle ze oni nie rozumieja, ze ludzie ich nie toleruja tylo ze wzgledu na moja osobe, a nie chca z nimi podejmowac zadnych dyskusji. Jak dasz matce reke, to urwie ci oby dwie dlonie, a ojciec gada tylko o propagandzie politycznej albo o seksie. W ostatnia wigilie kupilam mu perfumy, a on przy stole, przy moim mezu i dzieciach stwierdzil, ze beda sie podobaly (tu podam fikcyjne imie) Grazynce. Albo karmiac dziecko piersia przy wszystkim mowi, ze ta umiejetnosc przyda sie jej na przyszlosc. Jak sie przebral kiedys w Wigilie za Mikolaja to do meza siostrzenic rzucal zboczone teksty, z duzym podtekstem, ale kazdy rozumie o co chodzi. Nie rozumie, ze takie teksty to on sobie moze, ale przy kumplach, ktorych to smieszy, a nie przy rodzinnym stole. Oby dwoje poza tym uwielbiaja byc na swieczniu. Ojciec zakazuje matce powiedziec slowa przy stole, bo uwaza ze nie ma nic ciekawego do powiedzenia, i ma w tym troche racji. On uwielbia jak wszysy go sluchaja, podziwiaja i smieja sie z jego zartow. Uwaza, ze zona jest do przynoszenia i gotowania jak przychodza goscie. Matka ma ta sama przypadlosc. Jak jest w dobrym stanie psychicznym nie umie zejsc na drugi plan. Siedzimy na dzialce, kazdy w szmatach, a ta jeszcze nigdy nie przyjechala na luzie, zawsze odszczelona, kozaczki, spodenki. Ciagle sie mnie pyta, czy fajne ma to, tamto, czy dobrze wyglada, ze ja tak wszyscy lubia, czy ja kocham, czy jest zabawna itd. Nie umie wejsc do domu i powiedziec normalnie dzien dobry. A jak juz powie, to w pierwsze 10 minut podejmie 5 tematow. Nie widzi, czy kogos to interesuje, czy moze ktos jest zmeczony. Dowiedzialam, ze po latach, ze prawie maz zrezygnowal ze slubu, bo tak sie z nia poklucil, jak dowiedzial sie od kumpla, u ktorego przypadkowo robila zakupy, jakie rzeczy on wie o niej, o mnie, o nim. Podobno niezla byla awantura, a mimo, to wydaje mi sie, ze ona uwaza, ze maz sie na nia uwzial i ze przesadza. Ba ona mam wrazenie, nie pamieta co komu mowila. Ojciec w zyciu nie pojdzie do psychologa. Uwaza sie za najwspanialszego osobnika tego swiata, a i najpiekniejszego - to nie jest zart. Uwaza, ze matka jest tylko chora. Probowalam ich namowic na rozwod, ona twierdzi, ze wszystko jest jego i ona nie ma do niczego prawa, wiec rozwod nie jest dla niego dobrym rozwiazaniem. Matka uwaza, ze nie stac ja na rozwod i ze nie bedzie miala z czego zyc. Lub tez, ze sad podzieli dom na pol i tak beda razem zyc i bedzie jeszcze gorzej, bo on bedzie sprowadzal do domu obce baby, bedzie w domu raz na miesiac, a ona bez pieniedzy bedzie musiala dom utrzymywac. Ograniczenie kontaktu to nie jest rozwiazanie. Jak chcialabym rozwiazac problem, a nie go przyslonic. Ale nie che rozwiazac problemu dla nich, dla siebie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli upierasz sie przy roziazaniu problemu , to jedynie moge zaproponowac terapie , jak uniezaleznic sie emocjonalnie od toksykow .Innej mozliwosci niestety ja nie widze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×