Nauka gotowania

Mój mąż mnie nauczył. Pierwsza zasada. Gotowanie i jedzenie ma sprawiać przyjemność. Druga zasada. Wrzuca się na głęboką wodę. Zasada czterech składników. Woda też jest składnikiem. Np. gołąbki. Liść kapusty, ryż, mięso mielone, woda. Zrób to dobrze i smacznie, sól i pieprz to już piąty i szósty składnik, nie możesz ich użyć. Ma być dobrze, dopiero będzie lekcja druga. Da się i jest lepsze. :)

jak się da radę robić proste potrawy zgodnie z zasadą czterech składnikó to dopiero wtedy można używać przypraw. pierwsza zasada jest nadrzędna! bez niej robi się paszę a nie posiłek. jest różnica i to olbrzymia.

sama sobie odpisuje na temat. kafe :O jak jestem lepiej wykształcona od męża, on jest robotnikiem ale to on jest mistrzem i to uznawanym na całym świecie nawet kanapki lepiej smakują jak on zrobi :O

*ja

cholera pojechał :( brakuje mi go :( most buduje i będzie za tydzień :(

Pozatym herbatę brałam zawsze do ust i zapijałam wodą z czajnika ale mąż nauczył mnie ze jest trzeci składnik szklanka widzicie jakie to proste :)

No właśnie. Od dawna zamierzałam się zapisać na jakieś fajne "szkolenie" z gotowania. Mnie niestety nikt nie nauczył gotować. Ciekawe czy te warsztaty Piotra Kucharskiego przeżyje i się czegoś nauczę. A niech będzie, zapisze się ;)