Pierwsza randka z blachara

Poznałem ją przez wspólnych znajomych. Naprawdę piękna. Jej ojciec jest rosjaninem a mama polką. Spotkaliśmy się 1-szy raz tylko we dwoje po jej obronie we wrześniu. Wybrałem klimatyczne,ale niedrogie miejsce. Wczesniej ona zaplacila za moj bilet parkingowy bo mialem cale 200zl. Mowie,ze oddam a ona " daj spokój". Ok, siedzimy, wziąłem jej i sobie po piwku ( nie planowałem jechac przez ponad 6h). Pijemy,jest milo. Ona wracala tego dnia do rodzinnego miasta, coś wspominala,ze by poszła na jakiś balet,że wkoncu jest wolna,ze na mgr idzie gdzies blizej domu. No ok. Była w świetnym humorze, wzięła sobie następne piwo, potem wzięła sobie jeszcze cole(sama). NIe chciała się ze mną spotkać przez długi czas, myślę,ze po prostu nie miała z kim się napić po obronie,bo jej kumpela była w pracy a 2 inne na zawodach. Chcialem,żeby wyniknęło z tego coś poważniejszego. Zaoferowałem jej wyjazd do Pragi we 2, na sylwka, a ona,że dziękuję,ale nie stać jej na taki wyjazd. Mówię więc,że ja za wszystko płacę. Poprosiła o nie wracanie do tematu,bo ona nie jedzie. Namawiałem ją cały czas. Pewnego dnia na skype ona powiedziała,że woli przemilczeć moja oferte.A jak zapytałem czemu to ona na to coś w stylu " Nie chcę,żebyś uważał mnie za jakąś blacharę,ale mnie stać na piwo,ale wyjazd do Pragi niekoniecznie". Ja,ze nie rozumiem. A ona,że zapewne skoro musiała sama za siebie zapłacić to podobnie będzie w Pradze, a jej na to nie stać, i,że nie wierzy w moje obietnice o tym,że ja płacę, bo z moim podejściem mogę ją wywalić z auta i powiedzieć,że nie zwróciła mi za gaz, a ona nie chce być uzależniona od kogoś,kogo nie ejst pewna. Szczena mi opadła.