Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

istnieć naprawdę

Chrzestny mojej córki i ja

Polecane posty

Sprawa jest trochę skomplikowana. Jestem samotną matką,jeszcze zanim zorientowałam się,że jestem w ciąży były mnie uderzył. Zerwałam zaręczyny, odwołałam ślub który miał być za 3 miesiące. Dziecko było planowane (udało się po jednym "podejściu") jednak mimo to byłego mała wcale nie obchodzi. Zaznaczam,że mimo dziecka nie chciałam z nim być. M bardzo mnie wspierał w czasie ciąży,woził do lekarza,kupił małej w prezencie wiele rzeczy (łóżeczko,kołyskę,ubranka,wanienkę,praktycznie wszystko). To człowiek który oddał by ostatni grosz byle pomóc. Dzisiaj jest dla mojej córci jak ojciec. Każdego dnia pyta o jej zdrowie i humory,o to czy sobie radzę,przyjeżdża kiedy tylko ma wolne w pracy,bawi się z nią,usypia,zabiera na spacery. Przyjaźnimy się od lat. W tym czasie był zakochany w mojej siostrze. Ona go nie chciała,nigdy nie byli razem. Niestety wykorzystywała go w wielu sprawach z czego doskonale zdawał sobie sprawę,ale widać mu to nie przeszkadzało. Był w nią zapatrzony nawet kiedy znalazła chłopaka. Jednak jakieś pół roku temu dowiedział się jakie ona tak naprawdę ma o nim zdanie i praktycznie zerwał z nią kontakt. Tym razem to ja mogłam się odwdzięczyć i wspierałam go w najgorszych chwilach. Teraz jest już w miarę dobrze jednak nadal boli go jak go potraktowała. W tym czasie bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Ostatnio czuję,że coś się dzieje między nami. Sama nie wiem jak to opisać. Przyłapujemy się na spojrzeniach,on szuka stale fizycznego kontaktu ze mną,a to przytuli,a to da całusa w policzek czy czoło,złapie za rękę...Co prawda było tak zawsze,jednak teraz stara się przeciągać te chwile. Dzwoni każdej nocy i zwykle rozmawiamy godzinami. . A ja choć obiecałam sobie,że nigdy nie chcę się już z nikim związać (pierwszy partner zdradzał mnie 7 lat,drugi próbował bić) nie przestaję o nim myśleć. Brzmi to tutaj tak nijak,ale po prostu czuję,że nagle pojawiło się między nami jakieś napięcie. A z drugiej strony boję się,że to sobie wyobrażam. Prawda jest taka,że czuję się samotna,zmęczona byciem samą... Mam przed 30,a czuję się jak gówniara i naprawdę nie wiem co robić,jestem zagubiona w tym wszystkim ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym sie tam brała za niego, jeżeli coś czujesz do niego to nie zachowuj sie jak gówniara tylko porozmawiaj z nim i po kłopocie. . Nie czekaj tylko działaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego co piszesz człowiek jakich mało. Zazdroszczę Ci takiego wsparcia. Dla mnie nawet mąż tyle nie robi . Rozumiem też Twój strach. Zaryzykuj jednak,myślę,że nic nie tracisz. Jeśli już nie chcesz tego przyśpieszać,ani sama zaczynać tematu po prostu pozwalaj sobie i jemu na to sytuację. Jeśli coś ma z tego być to wyjdzie na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama musisz zdecydować. Ja jednak gratuluję przede wszystkim rozumu, a mianowicie tego,że nie odpuściłaś byłemu i nie jesteś z nim "dla dobra dziecka" . Jesteś silną kobietą i jestem pewien,że dasz sobie radę,również z podjęciem decyzji !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesteś gotowa pokochać go tak jak kochasz córkę, tak mocno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
stworzylibyście wspaniałą rodzinę jesli tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
M jest tym z niewielu ludzi których kochałam od zawsze i od pierwszego dnia znajomości jak przyjaciela. Go po prostu nie można nie kochać... On w chwili obecnej jest dla mnie jak najbliższa rodzina. Wiem co czuję,kocham go,taka jest prawda,to nie jest tylko wdzięczność. Kiedy jest blisko jestem szczęśliwa i jest to szczęście "dojrzałe",nie takie jak czuje młoda dziewczyna. Ten człowiek daje mi spokój,pewność siebie,naprawdę bezgraniczną i głęboką radość z świadomości,że jesteśmy sobie bliscy i nawet mimo nieraz ogromnej różnicy zdań potrafimy się dogadać. On jest i wiem,ze cokolwiek by się nie stało będzie dla mnie zawsze. Boję się tylko tego czy on również czuje to samo... Jakoś pierwszy raz w życiu boję się,że ktoś może nie czuć tego co ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po co sie boisz? po co by tyle zabiegał gdyby tego nie czuł? czuje wg mnie;-) zaryzykuj jak nie zaryzykujesz będzie gorzej załować niż jakbyś miała zaryzykowac i usłyszeć nie bardziej załujemy w życiu tego, co nie zrobiliśmy niż tego, co zrobiliśmy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×