Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość atajemnicza

Czy bedzie załował

Polecane posty

Gość atajemnicza

hej, u mnie rozstanie było jakieś 4-5tyg temu. Poznałam chłopaka przez portal internetowy, niby nie winie się zaczęło napisał do mnie pierwszy, nie miałam wtedy dużo czasu na rozmowy więc rzadko odpisywałam i podałam gg, na gg tez rzadko miałam czas wiec podałam telefon kiedy okazało się ze pisałam do niego te same pytania co wcześniejszego dnia i wtedy wszystko się zaczęło..... już po pierwszej rozmowie telefonicznej poczuliśmy ze sobą silną więź i bardzo dużo ze sobą rozmawialiśmy... w końcu nie wytrzymałam pojechałam do bielska dla niego, aby go zobaczyć i było wspaniale... później on przyjechał do Krakowa i oznajmił ze się tu dla mnie przeprowadza... Bałam się, bałam się ze go skrzywdzę... przeprowadził się tutaj, miał prace i zaproponował wspólne mieszkanie... Było cudownie wszystkie chwile spędzaliśmy razem.... po miesiącu próśb i zapewnień ze ze wszytki sobie poradzimy zgodziłam się z nim zamieszkać... Było cudownie... zapewniał wszystkich moich znajomych i mnie ze jestem ta jedyną mojej mamie obiecał ze wszystko mi zapewni i ze już nie wrócę do domu... co weekend jeździliśmy 140km do jego rodziny i wszyscy mnie ciepło przyjęli i polubili... W końcu się oświadczył.. zabrał mnie do kościoła mariackiego i uklęknął i poprosił o rękę nie muszę opisywać jak byłam szczęśliwa... W tamtej chwili myślałam ze złapałam Pana Boga za nogi... i nagle po 7 miesiącach wszystko się zmieniło.... On zawsze był skryty i rzadko się otwierał ale się odsuwał ode mnie, nie rozmawiał o wszystkim .... i mówił do moich koleżanek ze nie dorówna mojemu eks .... byłam zła ze rozmawia z nimi o tym a nie ze mną więc 4 października się opiłam i zrobiłam mu awanturę i następnego dnia wrócił od rodziców i to skończył..... 3tygodnie starałam się to naprawiać i przepraszać za awanturę lecz on wynajdował problemy... Mówił ze nie sprzątałam, nie gotowałam... choć tak nie do końca nie było... Mamusia zawsze dawała synkowi jedzenie wiec doszliśmy do porozumienia ze ja gotuje normalnie on na parze... i się nie przeciwstawiał... później odpuścił argument odnośnie gotowania i sprzątania i okazało się ze to przez stratę pracy.. mówił ze nie może tak dalej żyć , ze on potrzebuje stabilizacji i mieć pewną prace a nie ze się tu przeprowadził i tu już miał 3prace w tym czasie.... wybaczyłam mu kiedy oszukał mnie odnośnie pieniędzy, kiedy się opił i rzucał stołkami bo raz się to zdarzyło... 3tyg się starałam aby to naprawić, aby naprawić jedną awanturę po pijaku przez telefon... i udało się ... w tygodniu było miedzy nami dobrze ale jak jechał do rodziny niby odnośnie pracy do kolegów to jak wracał mówił ze koniec... i tak cały czas w tygodniu było ok a jak jechał na weekend to milczał i koniec kontaktu, normalnie kto kol wiek widział kto kol-wiek wie... i stało się przyjechał i raz na zawsze to zakończył ... powód ? bo inaczej nie potrafię... innego nie mam.... mama przyjechała i pomogła mu się spakować, zabrała wszystkie jego rzeczy... wypowiedział umowę mieszkania i w czwartek wrócił do domu.... zostawił mi tylko nagranie na poczcie w czwartek ze mam pamiętać nawet kiedy będę na niego cholernie zła ze kocha, kochał i będzie kochał tylko mnie ze nie będzie nikogo innego ze albo ja albo nikt , ze wierzy ze jeszcze będziemy szczęśliwi i ze będziemy razem powiedział ze już żałuje tego co się stało ale nie umiał inaczej i wierzy ze jeszcze kiedyś będziemy szczęśliwi i ze przyjedzie do mnie kiedyś i przeprosi i będzie czekał na moją reakcje... dzwoniłam , pisałam zero kontaktu ... przedwczoraj zadzwonił i powiedział ze to koniec definitywny... a później jak odwoniłam stwierdził ze powiedział to bo chciałam to usłyszeć... ale nie wie co będzie w przyszłości wie tylko ze będę ja albo nikt inny... wczoraj zadzwonił sam od siebie bo stwierdziłam ze nie będę już się płaszczyć i dzwonić... i rozmawialiśmy w sumie o niczym jak zapytałam co z nami będzie to odpowiedział znowu zaczynasz... i nie rozmawialiśmy o nas jak się zegnaliśmy to powiedział sam od siebie ze Kocha mnie bardzo zapytałam czy naprawdę powiedział ze tak.... i obiecał ze zadzwoni wieczorem... ale jak zwykle nie dotrzymał słowa.... zostawił mnie z firmą którą chciał z zadłużeniami i kredytem i uciekł ja musiałam wszystkim się tłumaczyć dlaczego... nie wierze już w jego słowa ponieważ tyle razy mnie zawiódł i okłamał... ale chciała bym wiedzieć czy kiedyś będzie żałował i czy on będzie prosił o wybaczenie.... bardzo go kocham ..... i bardzo bym chciała aby przeprosił i aby żałował ... i zrozumiał jak mnie skrzywdził ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skroc to cvhociaz o polowe:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×