Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość luna223322

Zostanę samotną matką

Polecane posty

Gość luna223322

Witajcie. Mam 24 lata jestem obecnie w 3 miesiącu ciąży. Byłam dwa lata w związku z 32 letnim facetem(prawnikiem),mieszkaliśmy razem. Przez większość czasu byłam oszukiwana. On miał problem, który nazywał się czaty, portale randkowe i erotyczne. Za każdym razem gdy to odkrywałam on różnie się tłumaczył. Na początku tym, że tam stara się dowartościować bo nie ma pracy i tylko widzi jak ja do niej wychodzę, później tym, że ma z tym problem. kolejna wymówka była taka, że to dla niego taka forma rozrywki, następnie już mówił, że on chyba nie do końca czuję do mnie to samo co ja do niego. Za każdym razem gdy starałam się odejść on przepraszał, prosił, twierdził, że bardzo kocha. Ja wybaczałam, byłam bardzo zakochana, cały czas był też cień nadziei, że się zmieni, że to był ostatni raz. On coraz bardziej się z tym krył, ja coraz bardziej szperałam. Mimo jego zapewnień nie dawało mi to spokoju przecież zaufanie zostało tutaj bardzo nadszarpnięte. Po roku poszukiwań dostał pracę. Prowadził porady prawne w małej miejscowości co oznaczało, że w domu nie było go 3-4 dni w tygodniu. Cały czas mieliśmy kontakt telefoniczny nawet w nocy tak więc wiedziałam, że fizycznie mnie nie zdradza. Natomiast nie wiedziałam co wyczynia w komputerze w swoim biurze. W lipcu jednak odkryłam, że założył sobie lipny numer na lipnym telefonie, specjalnie dla lasek z czatów. Usiedliśmy w kuchni i postanowiliśmy, że to ten moment kiedy trzeba się rozstać. cały lipiec spędziłam u koleżanki i u znajomych w Gdańsku. Cały czas wydzwaniał, pisał. Nie chciałam mieć z nim kontaktu. Na początku sierpnia wróciłam, w końcu ile można siedzieć u kogoś na mieszkaniu(nie mam rodziców do których mogłam wrócić). Cały sierpień byliśmy zmuszeni do mieszkania razem gdyż byłam w trakcie poszukiwań nowego lokum. On zachowywał się jakby nigdy nic, adorował mnie, robił obiady, wydzwaniał w trakcie mojej pracy. Przyznam, że nie raz wymiękłam w końcu nie był mi obojętny, nadal bardzo go kochałam. Nie zniechęcał mnie do przeprowadzki wręcz przeciwnie, pomagał mi w szukaniu. Gdy dostałam smsa pierwszy sięgał po telefon. Był bardzo zazdrosny. Nadal zachowywaliśmy się jak para teoretycznie nią nie będąc. 1 września przeprowadziłam się piętro wyżej. Z perspektywy czasu uważam to za największą głupotę jaką mogłam zrobić. Ale wiadomo cały czas była jakaś tam nadzieja, że może się nam ułoży. Cały wrzesień bywał u mnie codziennie, odmalował mi mieszkanie, robił obiady, graliśmy w karty, oglądaliśmy filmy, gdy się nie widywaliśmy to cały czas byliśmy na linii tel. Dla mnie to była chora sytuacja nie wiedziałam na czym stoję, kazałam jemu się określić. Na to wszystko dostawałam tylko " bo Ty to musisz wszystko wiedzieć, teraz, od razu. Zobacz jak nam teraz jest fajnie, nie kłócimy się, spędzamy miło czas a mamy więcej swobody bo mieszkamy osobno. Daj temu czas, zobaczymy co będzie". W ostatnim tygodniu września dowiedziałam, się, że jestem w ciąży. Zabezpieczałam się w postaci tabletek antykoncepcyjnych ale jak widać los bywa czasem strasznym dowcipnisiem. Wtedy zaczęło się piekło "Musimy się pozbyć tego problemu, ja Ciebie nie kocham, nie będę z Tobą. Zostaniesz samotną matką ja mogę tylko płacić alimenty. Będzie chłodno, głodno zostaniesz z tym sama. Ja chcę normalnie zakładać rodzinę, chcę mieć planowane dzieci. Byłaś największym błędem mojego życia. Znalazłem takie tabletki na internecie, wystarczy, że weźmiesz i po problemie, zapomnimy o sobie raz na zawszę. One są bezpieczne, nic nie wyjdzie w wynikach krwi. Jak tego nie zrobisz to powiem u Ciebie w pracy, że jesteś w ciąży i od razu Ciebie zwolnią". Oczywiście nie powiedział. Rozważałam każdy scenariusz, nawet aborcję. Nie zdecydowałam się pomimo burzy mózgu jaką mi zaserwował. Nie potrafiłabym tego zrobić. Po dobrym tygodniu milczenia zadzwonił poprosił o spotkanie bo przecież musimy coś postanowić. Polazłam do niego i jedyne co usłyszałam to, to że będzie mi pomagał w miarę możliwości mimo, że nie jesteśmy razem. Dał mi 150 zł i kazał podpisać na kartce, że to kosztem utrzymania ciąży zapewniając, że gdybym potrzebowała pieniędzy to mam mówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luna223322
Był neutralny, twierdził, że jeśli się zdecydowałam jednak na to dziecko to on będzie pomagał. Później wszystko poszło znowu w inną stronę. Zaczynał wydzwaniać po 5 razy dziennie co robię? z kim jestem? gdzie jestem? dzwonił przed końcem mojej pracy, że on czeka z obiadem. Wpraszał mi się do domu pod różnymi pretekstami, zaczął się do mnie znowu przytulać, całować po rękach, mówić, że jestem piękna. były teksty "żabko zakryj się bo masz gołe plecy". Byłam obojętna na jego zachowanie choć wydawało mnie się dziwne zważając na to jak mówił, że nie chcę ze mną być. Kilka razy wprosił się na film mimo, że nie zapraszałam go. Przyłaził to ze słonecznikiem to z popcornem. Podczas jednego seansu gdy usnęłam przerył mi cały tel i fb z prywatnej korespondencji. Myślał, że nie widziałam. Na szczęście mam spore lustro w pokoju. Po tym incydencie uznałam, że chyba czas wyłożyć kawę na ławę o co tu w tym wszystkim chodzi. Powiedziałam "słuchaj, przytulasz się, całujesz, wydzwaniasz. Powiedz mi po prostu, że ja nie mam na Ciebie czekać, nie robić sobie znowu nadziei bo mówisz jedno a zachowujesz się zupełnie inaczej" usłyszałam " Bardzo Ciebie lubię i szanuję ale nie wyobrażam sobie bycia z Tobą, wiem, że byśmy sobie i dziecku spieprzyli życie. Teraz mi jest lepiej , bez Ciebie odpoczywam. Prawda jest taka, że nie cieszę się z tego dziecka i cały czas myślę w kategorii GDYBY miało się urodzić a nie ŻE się urodzi i szczerze to wolałbym, żeby się nie urodziło. A tel i fb sprawdzałem bo chciałem wiedzieć co się u Ciebie dzieje i martwiłem się, że może ktoś chcę Ciebie wykorzystać. Oczywiście gdy się dziecko urodzi to on pewnie bardzo je będzie kochał i chciałby je wychowywać" Podziękowałam jemu za szczerą rozmowę i prosiłam by do czasu porodu nasze kontakty ograniczyć do minimum gdyż doskonale wie, że nadal darzę go wielkim uczuciem. Nie miałam czasu by wyleczyć się z tej miłości a po porodzie już nie bedzie czasu na depresję gdy przyjdzie i powie mi, że się z kimś spotyka i jest szczęśliwy. Uznałam te 7 miesięcy które mi jeszcze pozostały jako ostatnią szansę na zapomnienie, wyleczenie się i zajęcie się sobą. Oczywiście powiedział, że uszanuję moją decyzję ale żebym pamiętała gdybym tylko chciała mieć z nim kontakt to nic nie stoi na przeszkodzie. Cisza trwała dwa dni... zaczęły się smsy z pierdołami. Nie odpisywałam. Później telefony... nie odbierałam. Zrobił się natarczywy wydzwaniał po 5 razy pod rząd. Odebrałam. Pierwsze pytanie jakie usłyszałam to jak się czuję? a drugie czy z kimś się spotykam? To było przegięcie. Powiedziałam, że nie jesteśmy przyjaciółmi, żebym się jemu zwierzała z takich rzeczy on na to, że przecież to czy ktoś kogoś kocha czy nie nie ma tu nic do rzeczy i możemy się przyjaźnić. Zdenerwowana powiedziałam, że po tym całym bólu, upokorzeniach i przykrościach nie wyobrażam sobie by kiedykolwiek między nami mogłaby być przyjaźń. Kazałam nie zawracać mi głowy pierdołami i odzywać się do mnie w sprawach istotnych i ważnych. Kilka dni po tym byłam zaproszona na imieninową imprezę u naszego wspólnego znajomego (domówkę). Od znajomych dowiedziałam się, że ma go nie być na tej imprezie. Ale przed wyjściem uznałam, że zadzwonię i zapytam bo nie chcę jemu psuć ewentualnych planów z nią związanych, nie wiem też czy nie przyjdzie sam nie chciałam się narażać na zbędny w moim stanie stres i przykrości. Powiedział, że on już jest i nie mam się martwić bo przyszedł ze swoim bratem i jego dziewczyną. Mówił też, że on chce mieć ze mną dobry kontakt i bardzo by się cieszył gdybym przyszła. Uznałam więc, że pójdę. Dam flaszkę, złożę życzenia, pogadam, przecież pić i tańczyć nie mogę więc za długo nie posiedzę. Na imprezie latał za mną jak pies "Jakiego soku się napijesz? na co masz ochotę do jedzenia? pięknie wyglądasz, napatrzeć się na Ciebie nie mogę, jejkuuuu jaka Ty ładna jesteś" gdzie poszłam ja tam on za mną. W końcu wziął mnie na bok. Mocno przytulił i powiedział, że może między nami nie jest tak jak powinno być ale on będzie bardzo kochał to maleństwo, będzie bardzo chciał wychowywać to dziecko, uczestniczyć w tym wszystkim, powiedział nawet, że za mną tęskni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luna223322
Po może 15 minutach od tej rozmowy z imprezy zmył się jego brat :) nie minęło 10 minut a już widziałam jak obściskuje się z jakąś dziewczyną :) Było to mocne i przykre ale chyba potrzebne na otrzeźwienie i pozbycie się resztek klap z oczu. Ubrałam się i opuściłam mieszkanie. Wyleciał za mną z pytaniem "już idziesz?". Powiedziałam, że zważając na mój obecny stan i na to, że nie powinnam się teraz stresować mógł mi oszczędzić takich widoków albo chociaż poczekać jak wyjdę. On oburzony odpowiedział " przecież Ty zawszę byłaś i będziesz, nie jestem z Tobą, nie powinno Ciebie interesować co robię i nie miej pretensji, że Ciebie nie kocham. O Co się obrażasz? że nie chcę być z Tobą a chcę poznać sobie kogoś innego?" pomyślałam sobie... co za palant... powiedziałam, że nie wiem jak on sobie wyobrażał, że będzie wychowywał to dziecko bo na pewno go wychowywać nie będzie. On na to, że on w tym siedzi, on wie jak to działa i to ja nie zobaczę dziecka, nie będę nawet wiedziała kiedy mi je zabierze bo sąd mi o tym powie. Popukał mnie palcem w czoło z tekstem " a wiesz dlaczego? bo jesteś głupiutka". Nie wytrzymałam. Wzięłam największy zamach jaki mogłam i dostał w mordę. Poszłam na taxi które wcześniej zamówiłam on za mną "nie chcę się kłócić, chcę mieć z Tobą dobry kontakt, dla dobra dziecka". Nie odpowiadając wsiadłam i pojechałam. Dnia następnego dostałam tylko smsa "przepraszam za wczoraj". Oczywiście bez odp zwrotnej.Tydzień ciszy. Wczoraj zaczął wydzwaniać i wypisywać, zero mojej reakcji. Nie chcę mieć z tym typem nic już wspólnego. Zadaję sobie pytanie jak mogłam, żyć z kimś takim. Jego smsy do mnie są treści takiej, że on chcę naprawić nasze relacje, nie chcę by dziecko żyło otoczone agresją rodziców i walką, że on chcę je wychowywać, chce mi pomagać, chcę by dziecko miało ojca. Mimo, że nie jesteśmy razem to możemy je wspólnie wychowywać bo on zna takie pary.Jemu teraz chodzi o dobro dziecka dlatego powinniśmy mieć dobre kontakty Kazałam jemu ode mnie trzymać się z daleka właśnie dla dobra tego dziecka, bo dalsza porcja stresu i łez nie jest wskazana. Kazałam jemu zająć się tym co wychodzi mu w życiu najlepiej i w czym się sprawdza w ściemnianiu lasek na czatach i wyrywaniu ich na imprezach. Powiedziałam, że to on zepsuł nasze relacje i to jak traktuje innych oznacza, że tak właśnie inni będą go traktowali. I niech się teraz nie dziwi, że traktuje go jak śmiecia, bo właśnie w takim świetle sam mi się przedstawia a czas na tą jego "pomoc" póki co marnuje na wyrawanie lasek i dziwi mnie, że jeszcze nawet nie poznał swojego dziecka a za to bardzo już chce poznawać inne kobiety. Tak naprawdę gdyby tutaj chodziło o dobro dziecka to powinien chociaż spróbować być z jego matką. Tym bardziej, że do momentu wiadomości o ciąży było jemu ze mną tak dobrze. Zakłamany fiut. Dzwoniła do mnie jego matka. Jest bardzo przejęta, wstyd jej za jego zachowanie zważając na to, że nie ma lat 20 tylko 32. Uważa to za osobistą porażkę bo ona zrobiła wszystko by go dobrze wychować. Modli się by jemu coś się wbiło do tego głupiego łba. Dzisiaj przyniósł mi zakupy rzucając przy tym "to dla dziecka" później przesłał sms z przepisem na zdrową owocową sałatkę. Nie wiem co mam robić... nie wiem jak to będzie wyglądało po porodzie... boję się, że będzie wystawał przed moimi drzwiami, żebym go wpuściła a jak go wpuszczę to już się go nie pozbędę. Najchętniej bym się przeprowadziła na drugi koniec miasta ale niestety umowę mam na rok czasu jeśli ją wcześniej zerwę to przepadnie mi 4 tys kaucji. A pieniądze wiadomo teraz będą mi potrzebne jak nigdy. Zauważyłam u niego syndrom psa ogrodnika. Sam nie weźmie a drugiemu nie da bo to przecież jest jeszcze jego... Już widzę jak bym sobie kogoś poznała... by było... nie wstyd Tobie przy dziecku? obcego frajera sprowadzasz. Dziecko na to patrzy. Dziecko już ma ojca. A sam by był hulaj duszo. Gdybym teraz w ciąży sobie kogoś poznała to przecież by chyba go krew zalała. Ja serio nie wiem Jak on sobie wyobraża, że będzie dziecko wychowywał.... no niby jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz co sory nie doczytam tego do konca...ale jak tak duzo mowisz jak piszesz to w sumie troche go rozumiem ze moze miec cie dosc...sorry :/ a poza tym to jakis erotoman rzuc swinie. i zostan samodzielnym mlodym rodzicem jestes mloda jesxzcze kogos poznasz tylko musisz mowic mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i cale szczęście ze zostaniesz sama po co Ci zyc zkims kto jest takim dra\niem... ciesz się ze Twoje wasze dziecko nie będzie zylo pod jednym dachem z nim..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kompelybie nie odpowiedzialny facet....zaszlas w ciaze ale zanim zaszlas to on ze kocham kocgam jest ciaza już nie kocham ... to jakiś zart???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zmień mieszkanie ,porozmawiaj z wlasciecielem o tym problemie moze bedzie dobry i odda ci kaucje albo kogos znajdz kto tam zamieszka a ty gdzies indziej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczko_p
ja tez nie doczytałam 3 czesci ale dziewczyno uciekaj stamtad. Zmien mieszkanie przede wszystkim. A z facetem tylko kontakt w sprawach dziecka. On ma nierówno pod sufitem, Bawi sie Tobą jak zabawką jakaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chory facet zerwij jakikolwiek kontakt!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×