czy macie wrazenie ze duzo osob pracujacych w urzedach

Ma cos z glowa?

w jakich konkretnie?

Brak im empatii , zachwuja sie jak straznicy wiezinni.

Ja się dziwie, że jeszcze tam ktoś chce pracować. Od durnych przepisów można faktycznie oszaleć. Do tego ciągłe zmiany systemów, sygnaturyzacji, dodatkowe bzdurne zadania, które opóźniają wyniki, bez efektywna ''cyfryzacja'' hehh i inne pierdoły za tak śmieszne i marne pensyjki. Dobrze, że uwolniłam się od tego 'bagna'.

Ale czesc jest na pewno dumna z tego ze tam pracuje

Niekoniecznie. Niektórzy są fajni :) Fakt, niska, ale stała praca, trzynastki, urlopy, macierzyńskie bez problemu. Jedynie uzeranie sie z petentami może doprowadzic do nerwicy.

Tak, ale są to zazwyczaj wioskowe panny, 'słoiczki', które się nasłuchały bajek, jak to dobrze robić w urzędzie i nigdy nie miały z tym do czynienia. Nie zwolnią się, bo rodzinka na wiosce by tego nie pojęła i nie mieli by się czym chwalić. Kiedyś to wszystko wyglądało inaczej, a teraz ... szkoda gadać.

niska pensja w sensie poza tym minusem jest to, że aby sie tam dostac tzn. do budzetówki trzeba miec znajomosci, moze jeden przypadek na 100 to osoba z "ulicy". gdyby porównac nazwiska, stopień pokrewieństwa, stosunki kolezensko-przyjacielskie wyjdzie 90% urzedników.

Mnie zawsze zoladek boli ze strachu jak mam isc do urzedu. Jal u dziecka przed dentysta

ja pracuję w jednym z takich urzędów i nie narzekam, chyba, że na upierdliwych petentów a na pensję absolutnie, jest dość wysoka do tego ine profity, trzynastki, paczki na święta, dofinansowanie wczasów, jest ok.

Na obsłudze klienta nie jest lekko, szczególnie jak się trafią osoby, do których nic nie dociera lub jacyś 'fani', którzy potem prześladują.