widziałam jak syn kolezanki je kozy z nosa

na serio to widzialam he

Muszę przyznać jednak,iż widok owego młodzieńca spożywającego kozę z nosa do głębii mnie zafascynował i podniecił. Było w tym coś jakby przełamanie pewnego tabu. Skłoniło mnie to by po powrocie do domu [z koleżanką i jej synem spotkałyśmy się na kawce w centrum handlowym]położyłam się do łóżka i tam zaczęłam leżąc tak sobie wiercić palcem w nosie w poszukiwaniu co bardziej dorodnego gila. W pewnym momencie wydłubałam go...pół miękki...pół twardy.....mmm śmietankowy. To było wspaniałe przeżycie. Myślę teraz poważnie by to powtórzyć i nieco urozmaicić zakosztowaniem rodzyn z poopci.

ha ha ha o qrfa lol 10/10 :D:D

:D:D

Jestem taka szczęśliwa....:D Odkryłam dziś nową pasję....czuje wewnętrzną radość.

ale zwyrol mały