co sądzicie o tym jak współlokatorki tak robią

każda z nas ma dyżur wyrzucania smiec**** jednym tygodniu. i jak jest mój tydzien to one wyrzucają jakies rzeczy,które im sie nazbierają np kilka paczek po papierosach , butelki po winie ,które już jakiś czas u nich lezały w pokoju i kosz się zapełnia w pół dnia... wyrzucam śmieci raz dziennie ,ale częściej nie będę... Poza tym teraz był dyżur sprzątania jednej i... nie posprzątała. A nie mogę jej zwrócić nawet uwagi bo to jej mieszkanie i teraz jest mój dyzur i ja będę sprzatac ten cały syf :O juz nie wspomnę ,że jak ona ma dyzur kosz jest przewaznie pelny i się z niego przesypuje bo nie wyrzuca np 3 dni. to jest fair?

up

boje się ,że chca sobie zrobić ze mnie służącą :O

no to się odezwij, ale nie tak z ryjem tylko spokojnie ze była umowa itp., jak cos będzie sapać to spadaj z tamtąd bo cie będą wykorzystywać jeszcze bardziej,

woz albo przewoz. albo sie postawisz albo sie wyprowadz

obawiam się ,że nic nie da ta rozmowa ,ale spróbuje...

Pogadaj z syfiarami a jesli nic nie da wypowiedz umowe a na wyprowadzke wyzwij nygusow. Zemsta jest slodka. :-)

nic nie rób, tylko powiedz 'dziewczyny, co umowa nie ważna, olewamy dyżury?' Tylko mów tak, żeby USŁYSZAŁY, może coś odpowiedzą, jak nie to będzie oznaczało, że totalna olewka, sprzątasz po sobie. I pamiętaj, nie złam się tylko, one lubią syf ty też musisz polubić.