Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

sytuacja w przedszkolu

Polecane posty

Gość gość
no więc jak to było mnie interesuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W grupie zerowkowej corki tez jest taki "zywy lobuziaczek, jak to dziecko " . Nie slucha polecen pani, robi na zlosc, bije chlopcow (jest wyzszy, mocnej postury). Sama widzialam-jak by nasladowal mordobicia w grach. Jednego chlopca powalil na ziemie tak mocno, ze tamten walnal sobie w zeby i plakal, wstac nie mogl nawet. Dziewczynkom depcze po nogach, popycha, szczypie, gdy rusuja podchodzi i bazgra po ich obrazkach. Pani juz wiele razy zwracala uwage matce, a ona co? Uwaza ze synio to zywe srebro a pani nie umie zorganizowac mu czasu. Moja corka prawie codziennie wspomina w domu, co Natan zrobil jej i innym dzieciom. I wiesz, co jej powiedzialam? Ze nastepnym razem ma mu oddac, skoro skargi do pani nic nie daja, bo smark sobie nic nie robi z kar, a w domu ma sprzymierzenca-mamuske. Moze Twoj syn tez w koncu dostal becki od innego dziecka. I bardzo dobrze ! Wszczyna klotnie i bijatyki on, nie inne dzieci, a atakowana osoba sie broni po prostu. Oczywiscie uwazam, ze w ogole takie sytuacje nie powinny miec miejsca, ale zdaje sobie sprawe, ze pani nie jest w stanie miec oczu dookola glowy i baczenia na wszystkie dzieciaki jednoczesnie, czesto pewnie zareaguje, gdy juz ktos oberwie. Co mnie drazni w Twojej wypowiedzi? To, ze bronisz syna, ze on taki zywy, dlatego wswzczyna klotnie. i nie ma tu tlumaczenia "jak to dziecko", bo dziecko sie wychowuje i uczy wspolzycia w grupie a nie zwala zle zachowania i robienie na zlosc, czy krzywdy innym, na bunty x-latkow najlepiej. Dlaczego nie reagujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam sie z ostatnim gosciem. Autorka uparcie pisze ze syn jest *****iwy i energiczny i inteligentny :D jakby byl taki inteligentny to skoro chodzi od zeszlego roku ( bo napisalas ze w tym roku jest poprawa niby ale ze ciagle cos na niego mowia to nie wiem jak bylo wczesniej jak teraz jest lepiej) to po takim czasie juz by zalapal ze energie mozna rozladowac w inny sposob a nie w bijatykach. Moj syn tez jest *****iwy i energiczny i nie uwierzysz, zuzywa energie na bieganiu po boisku z kolegami jak wariat albo biegaja za pilka. Jedyna krzywda jaka sie komus wtedy dzieje to jak soe przewroci albo oberwie pilka ale nikt celowo tego nie robi. I maja tez zabawe w silowanie sie, ciagaja sie i popychaja na trawie az ktorys sie przewroci i sie przygniataja - na poczatku im nie pozwalalam ale widze ze tak sie siluja zeby nikomu sie krzywda nie stala i jak ktos ma dosyc to nie kontynuuja. Szczerze jakby moj syn narzekal ze jakis chlopiec go popycha, wyrywa zabawki czy go bije to po najpierw porozmawialabym z nauczycielka ( jej wybor co z tym zrobi, ja bym z rodzicami malego lobuziaka porozmawiala i z samym dzieckiem) a jak to by nie zadzialalo to kazalabym swojemu oddawac. I wtedy niech sie mama zywago lobuziaka jak to dziecko :D zastanawia dlaczego jej synek ma obtarta skore na nosie :D P.s. Wszelkie umoralniajace posty ze nie wolno uczyc dziecka agresji mam w powazaniu wiec mozecie sobie oszczedzic klikania. Moj syn nie jest agresywny zupelnie, nauczycielki go tez chwala ze bardzo przyjazny, pomocny innym dzieciom, ladnie sie dzieli i ma mase kolegow i kolezanek. Wie ze nie mozna bic i tego nie robi ale ma nasze pozwolenie na obrone. Zawsze mu mowie zeby temu drugiemu dziecku napierw powiedzial zeby przestalo, jak nie zadziala to albo niech zglosi nauczycielce albo jak nie ma wyjscia ( czyt. Drugie dziecko nie przestaje, nauczycielka nie jest obok ) to ma oddawac i to jak najmocniej. Tez kiedys bylam za delikatna. Zaczepial mnie chlopiec z klasy, zglaszane bylo nauczycielce i bez zmian, codziennie albo co drugi dzien ciagal mnie za wlosy, popychal, nasmiewal sie ze mnie a ja nic. W koncu mama sie wkurzyla i powiedziala mi ze mam mu oddac. Wdalam sie z nim w taka bojke ze na koniec wepchnelam go na szfke ze szklanymi drzwiami ( dobrze ze szyba nie pekla) bo on sie nie spodziewal ze ja go zaatakuje a ja bylam jak rozsierzony byk :D kilka tyg byl spokoj i znowu zaczal mi dokuczac ale ja od razu znowu sie zaczelam z nim bic***** tym jak przewalilam go na ziemie juz mnie nigdy wiecej nie zaczepial. Widze ze w zyciu trzeba sie umiec postawic jak ktos szuka sobie ofiary i wtedy najczesciej oprawca podkula ogon i szuka slabszej jednostki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×