Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bezmiejsca

jesteśmy dorosłymi ludźmi a chowamy się po kątach

Polecane posty

Gość bezmiejsca

zacznijmy od tego że mieszkam z matką, mam 26 lat, tak się życie potoczyło że mieszkamy razem. Wyprowadziłam się z domu mając lat 19, po 4 latach wprowadziłam się do mamy i tak zostało. Od 3 lat jestem związana z facetem, ma 31 lat i nie ma pracy stacjonarnej, mieszka w różnych miejscach polski ale najrzadziej bywa w miescie rodzinnym - czyli tym w którym mieszkam ja. Nie umiemy zorganizować sobie życia. Ja zarabiam niewiele więc sama nic nie wynajmę, z nim nie mam jak wynająć bo on tu nie mieszka... więc wyglądałoby to tak jakby mi płacił za mieszkanie, a na to się nigdy nie zgodzę. Jak przyjeżdża to wspólne noce spędzamy w hotelach :(( Męczy mnie to już. Nie wiem jak rozwiązać tą sytuację. Jedyne co mogłabym wynająć sama to pokój u kogoś - ale to nie rozwiązuje w żaden sposób naszych problemów. Co zrobiłybyście na moim miejscu? Przeciez to normalne że ludzie jak się kochają a widzą sie co 2 tygodnie to potrzebują być sami, razem... a my obijamy się po kątach, trochę u mnie, trochę w hotelach :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psychiatra gminny
skoro chowacie sie po katach to ktos z was z pewnoscia nie jest dorosly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezmiejsca
eh, no dobra jesesmy dorosłymi nieporadnymi gówniarzami :( Jak rozwiązać tą sytuację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masakra:( ja mam jedną poradę- spróbujcie szczęścia za granicą. wiem, że to wyda się trudne, ale miałam tak samo jak Ty...poniewieraliśmy się po kątach 5 lat :(... Później kredyt, malutkie mieszkanko. Mimo, że oboje mieliśmy prace- dziadowaliśmy. Zepsuła się pralka/sprzęgło w samochodzie- zaciskanie pasa, biedota...:( Kiedy na świecie pojawiło się dziecko, wiedziałam,że nie chce dla niego takiego zycia. Najpierw mąż wyjechał do niemiec, po pół roku my dołącyzliśmy. Mijają 3 lata. Było ciężko, ale wiesz co??? teraz jest normalnie. mamy duże mieszkanie:) stać nas na przyjemności- fryzjer, kino, pizza na telefon,wakacje. Żaluje że nie wyjechaliśmy wczesniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeśli chcecie byc razem-TRZYMAJCIE SIĘ RAZEM. Razem wyjedźcie do innego miasta, za granicę, gdziekolwiek. Najłatwiej siedzieć na d***e i sie użalać. Taka prawda, że w Polsce jest ciężko!!! Ale jesli chce sie być razem- jakoś to trzeba przezwyciężyć. Co to za włóczenie sie po hotelach? Co ty, d****a jesteś??? Niech sie chłop zadeklaruje- CHCE BYĆ Z TOBĄ NA 1000%... Możecie zawrzeć umowe- np. teraz odkłądamy kase na mieszkanie, niech Twój facet pogada z Twoją mamą- przyjdzie z kwiatami, że teraz macie trudną sytuację mieszkaniową, że on chce to naprawić...wtedy matka inaczej na to spojrzy i na pewno będziecie mogli być u niej, bez potrzeby szlajania sie po hotelach. Nie skzoda Wam kasy? Jak on myśli o Tobie na poważnie, to wolałby zamiast na hotel odłożyć na coś dla Was!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pierwsze to widać,że Tobie bardziej zależy na tym,żebyście mieli coś swojego.Zastanów się jak on o Tobie myśli.Ktoś wyżej napisał,że w PL jest ciężko z mieszkaniami, to racja.U mnie tez tak było,że mój wtedy jeszcze chłopak i ja nie mieliśmy sie gdzie podziać.Ale jak zdecydowaliśmy, że chcemy być razem, że to coś poważnego, to chłopak przyszedł do moich rodziców i porozmawiał z nimi- że robi kurs spawacza, że jak skończy wyjedzie za granicę, poodkładamy pieniądze na ratę,jego rodzice pomogą z kredytem, bo nie opłaca się wynajmować.Moi rodzice od razu zaczeli inaczej na to patrzeć- mogliśmy spać u mnie, i jasne,że mieliśmy mało prywatności i noc w hotelu byłaby lepsza, ale ja wiedzieliśmy, że nasz związek zmierza DO WŁASNEGO MIESZKANIA, to każdy grosik na to odkładaliśmy i nas to cieszyło. Pomęczyliśmy się 9 miesięcy, w tym 4 rozłąki, ale mamy własne gniazdko. Wy myślicie bez sensu-rozpieprzacie kase na hotele, widzicie się rzadko.A macie już tyle lat:/Ja jestem o rok młodsza od Ciebie, narzeczony 27 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezmiejsca
:( Wyjechać... ile razy przechodziło mi to przez głowę. Ale wszystko wydaje mi się takie trudne. Nie wiem, momentami czuję jakbym już się poddała. Zawsze byłam dość kr***a psychicznie, nie stać mnie na działanie w stylu pakuję walizki i wyjeżdżamy. Potrzebuję twardgo oparcia, muszę wiedzieć że druga osoba nie pozwoli żeby coś potoczyło się źle... nie zrozumcie mnie źle, nie chcę się komuś jechać na garbie i być wrzodem na tyłku a sama nic nie dawać. Ale żeby wyjechać to przynajmniej mój partner musiałby wykazać się odwaga i przebojowością, bo ja taka nie jesem... i on chyba też jest trochę do mnie podobny. Jak tak na nas z boku patrzę to takie dwie sieroty;/ Z tym że ja sierota bardziej niż on :( W środowisku które znam czuję się pewnie, nie boję się działać, jestem odważna. Ale do nowych warunków adaptuję się bardzo opornie, boję się zmian i jesli któres z nas nagle nie stanie się bardziej stanowcze w życiu to nigdzie nie wyjedziemy i nic ze swoim życiem nie zrobimy :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spaślak_
w polsce sobie nei radzisz a za granice chcesz jechac ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez obrazy, ale Ty masz 26 lat, on 31 i bawicie się w hotele co dwa tygodnie! Ja raz taką akcję miałam z chłopakiem, wyjechał do pracy na wakacje, jak wrócił to pojechaliśmy do hotelu, paliliśmy trawkę, upijaliśmy się winem i takie tam:D Ale mieliśmy po 20 i 22 lata... A Wy??? Przecież powinniście mieć coś postanowione, znam pare w podobnym wieku jak Wy, i oni są w podobnej sytuacji, ale to dlatego,że odkładają na pierwsza wpłate do banku, bo odmówili im kredytu, chyba, że wpłacą 20% kwoty mieszkania, więc on jeździ na dodatkowe delegacje, ona w domu z mamą, ale to przejściowa sytuacja...A Wy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezmiejsca
nasz problem w polsce polega na tym że nie możemy ze sobą być bo nie mamy swojego miejsca? Co to ma twoim zdaniem wspólnego z radzeniem sobie za granicą? Chociaż masz rację obawiam się tego czy dalibyśmy radę na wyjeździe, bo obydwoje nalezymy raczej do płochliwych, skrytych ludzi mających problemy z aklimatyzacją i to miałoby szanse się nie udać ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pogadaj z nim. To w końcu facet. Albo wóz albo przewóz! Albo odkładacie na wspólne mieszkanie, albo bierzecie razem kredyt, albo wyjeżdżacie. Co za masakra, jak dzieci za rączke. Jakbym była Twoją mamą to bardzo by mi się nie podobały te hotele! Przecież gdyby facet myślał o Tobie poważnie, to wolałby odłożyć tą kase i zapewnić Wam gniazdko. Chyba, że on po dwóch tygodniach pracy woli się porelaksować i p******ć w moteliku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słuchaj bezmiejsca, ja Cie dobrze rozumie, bo w Polsce jest dziadostwo i jak młodzi nie mają mieszkania od bogatych rodziców, to jest przesrane!!! Ale trudno, trzeba zacisnąć zęby. Ja swojego męża poznałam na studiach, i podczas studiów było tak jak u Ciebie-czasem do mnie zajechaliśmy,czasem na jakiś weekend w góry, czasem do niego. Po studiach- nagle klops. Wtedy padła decyzja- chce być z Tobą,musimy mieć gdzie mieszkać.Nie, to nie było oświadczyny. Od decyzji do zamieszkania razem minęły 2 lata!!!!!!!!!!!!!! Najpierw odłożenie pieniędzy na pierwsza wpłatę, później szukanie miejsca, porównanie kredytów, w końcu powolny remont! Ale wiesz co?Jak już padła ta decyzja-KUPUJEMY MIESZKANIE,to było...łatwiej! Mimo, że przeciez nie mieliśmy swojego kąta, dużo się zmieniło-na lepsze. Rodzicie tez inaczej na to patrzyli, i kiedy on u mnie nie spał - dziwili się! A my? Mimo, że nie mieliśmy fajnych chwil relaksu w hotelach, to się zbliżyliśmy do siebie,bo mieliśmy wspólny cel:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezmiejsca
013-11-29 00:37:10 - a my nie potrafimy się zorganizować ;/ nie spotykamy się w hotelu po to żeby pić wino i palić trawkę... to jest jedyna opcja żeby miec spokojne miejsce do podyskutowania, nacieszenia sie swoim towarzystwem ;/ Jestesmy zaręczeni i w tym punkcie utknęliśmy. Rodziców mamy bardzo konserwatywnych, kilka miesięcy temu on miał rzucic prace i znaleźć coś na miejscu ebyśmy mogli razem mieszkać... więc jego rodzice się obrazili. Bo jak to mieszkanie bez ślubu? Nie rozumieją że żeby brać ślub, to musimy mieć gdzie po tym ślubie wracać... sama już mam dosyć tego. W ten weekend będziemy się widziec. Chcę żebyśmy podjęli jakąś decyzję, i trzymali się planu bo takie życie mnie wkurza. Ciesze się niezmiernie że twoim znajomym się udało w podobnym do nas wieku jakoś wyjść z sytuacji... ale jak widzisz u nas to wszystko jest chyba trochę bardziej do d**y. Nie mamy wsparcia (nie mówię o kasie) ze strony rodziny bo nie jestesmy małżenstwem, obydwoje jesteśmy po przejściach, więc psychika dość porządnie stargana jeśli chodzi o nerwy. Charaktery też mamy takie że w dzisiejszych czasach to chyba zginiemy a nie damy sobie rady :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spaślak_
w polsce polega na tym że nie możemy ze sobą być>>>ty chyba masz kiepska prace wiec jaki problem abys znalazl ja tam gdzie on pracuje w sensie jest najczesciej ? chyba prosciej w pl znalezc. on tez moze zmienic opcji jest wiele. w polsce nie mzoecie razem mieszkac bo macie konserwatywnych rodzicow ale za granica juz tak :D ? moim zdaniem kredyt do smierci na mieszkanie to nie jest najlepsza opcja dla ludzi ktorzy zarabiaja tyle ze nie stac ich na wynajem. jak za kilka lat ktores z was stracji prace to zabiora wam wklad, mieszkanie i bank zajmie nieruchomosc ktoregos z zyrantow albo bedzie od was prowadzil egzekucje z weksla ktory kaze podpisac przy braniu kredytu. nie ma tak ze ktos wezmie kredyt na mieszkanie przestaje splacac i zabieraja mu tylko mieszkanie. zazwyczj jest ono mniej warte niz kredyt z odsetkami bo bank celowo zaniza jego wartosc i latwo popasc w dlugi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezmiejsca
jego byłoby stać na wynajem, mnie tylko we dwoje - połowa kosztów to zawsze mniej. Za granicą to by się rodzice nie mogli za bardzo czepiać, prawda? Tutaj by nam żyć nie dali - zwłaszcza jego rodzice. Nie wiem czy moja praca jest kiepska, po prostu nie jest super płatna - a ja ja lubię. I tak w pl nie znajdę nic za lepsze pieniądze... kredytu nie wezmę, bo ja ze swoją pracą najprawdopodobniej pożegnam się w kwietniu - za co serdecznie mogę podziękować naszemu rządowi. (No chyba że trybunał europejski jednak anuluje pewne idiotyzmy - bo przyglądają się ustawie na mocy której wykonuję swoją pracę). Z pracą za granicą jest też ten problem, że ja nie moge pracować ciezko fizycznie. Koleżanka chciał mi załatwić pracę w holandii, potem w anglii ale każda wiązała się z wielogodzinnym wysiłkiem fizycznym a mi zdrowie na to nie pozwala;/ Tutaj kokosów nie zarobię, dostanę te 1700zł ale pracę mam w miare lekką :( Być może jest tak że dramatyzuję, a nasza sytuacja nie jest tak kiepska jak mi się wydaje... odezwę się do was po weekendzie. Napiszę czy coś postanowiliśmy, co dalej zrobimy z naszym życiem i związkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteście ZARĘCZENI, a spotykacie sie w hotelikach?! On ma 31 lat, i rodzice mu NIE POZWALAJĄ ZAMIESZKAC RAZEM PRZED ŚLUBEM. Za to włóczenie się po hotelach jest OK?! To wszystko sie kupy nie trzyma ! Skoro jesteście zaręczeni- wyznaczcie termin ślubu, idźcie z tym do rodziców, i zróbcie coś ze sobą wreszcie. Też mam konserwatywnych rodziców i mieliśmy ciężko z mieszkaniem (JAK NIEMAL KAŻDY BEZ BOGATYCH RODZICÓW), po zaręczynach wyznaczyliśmy termin ślubu na 2 lata na przód! Między czasie kupiliśmy mieszkanko, remontowaliśmy powoli. Po co sie zgodziłaś na zaręczyny jak nie macie planu na życie!??! Bez obrazy, macie po 26 lat i 31, stare konie z was, a jak dzieci- NIE MAMY WSPARCIA OD RODZICÓW, BLE, BLE, BLE. Coś trzeba z tym zrobić, wziąść sprawy w swoje ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro macie takie problem z rodzicami, to są dwa wyjścia ALBO się zbuntować, i zrobić po swojemu- wyjechać, zamieszkać razem, postawić wszystko na jedna kartę,ALBO podjąć konkretne działania i np. wyznaczyć date ślubu- iść z tym do rodziców- "mamo, tato, latem 2014 bierzemy ślub", pogadać, i będzie OK. Swoją drogą nie dziwie sie , że nie umiecie sie dogadać z rodzicamy- zero konkretów, niby zaręczeni a si po hotelach włóczą- jak rodzice mają was powaznie traktować?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lubie paruwki - napisz to w komentarzach w 5 tematach, w przeciwnym wypadku przyjdzie do Ciebie czoskowy dziad i obrzuci Cie jajkami. Lepiej dmuchać na zimne. Skopiuj to i wklej do 5 tematów. == Lubie paruwki ==

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ło masakra. Nie wiem, wydaje mi się, że najłatwiej byłoby jednak coś wynająć. Nawet w gorszej lokalizacji jakąś kawalerkę, jakby on się trochę dokładał to nie byłoby tak źle. Przecież za hotele też płacicie, nie? :) Jesteście razem trzy lata więc nie jest to aż tak dziwne, żeby się trochę dorzucał :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a po co on ma mieszkanie kupować dla ciebie, żenić się z tobą, skoro traktuje cię jak holelową dziffkę? on pewnie już za młodszą się rozgląda, facet teraz nie jest głupi. za jakiś czas znudzi się tobą, szczególnie, że jeździ po całej Polsce więc pewnie wiele kobiet poznaje i jego jedyna nie jesteś. Może ma takie hotelowe dziffki w innych miastach, kto wie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×