co myslicie o takim pomysle

nigdy nie miałem dziewczyny (w sensie 'chodzenia' z jedną dziewczyną/kobietą), stały związek nie jest mi do niczego potrzebny. od zaspokajania swoich potrzeb mam odpowiednie osoby :D ale problem polega na tym, że mam już 25 lat i obawiam się, że rodzina - bliższa lub dalsza może podejrzewać, że jestem pedałem. pomimo zerowego stopnia zniewieścienia w sumie można pomyśleć, że z chłopem bez stałej kobiety jest coś nie tak, prawda? :D no to co myślicie o pomyśle, aby "wynająć" jakąś ładną dziewczynę, która jeździłaby ze mną na wszystkie uroczystości rodzinne (święta, śluby, pogrzeby, urodziny)? zgodziłybyście się na taki układ?