Kobietki pomozcie

Spedzilismy ze soba tylko 10 dni. Byla zakochana. Przez trzy miesiace dzwonila codziennie, dwa razy dziennie. Napalona na to zeby do mnie przyjechac (mieszkam w Australii) ale na zasadzie takiej ze zaoszczedzi swoje wlasne pieniadze. O mojej pomocy nie bylo w tym mowy. Caly czas pisala ile udalo jej sie zaoszczedzic. W koncu w ostatniej rozmowie powiedziala ze kupuje mieszkanie (wiedzialem o tym ze szukala i chciala kupic), nie dostanie kredytu, musi sie zapozyczyc itp. i nie wie jak to bedzie. Od tamtej pory to ja do niej dzwonilem ale kazde moje slowo ja denerwowalo. W koncu zapytalem czy chce kontynuowac taki zwiazek na odleglosc i uslyszalem: "Nie wiem". Zapytalem czy jest ktos inny i odpowiedz brzmiala ze NIE ale nie wie jak to bedzie. W koncu zebralem sie w sobie i powiedzialem ze nie moge tak w nieskonczonosc czekac (widzial ktos kiedys faceta, ktory nie obcowal plciowo z kobieta przez 3 miesiace?). G***townie sie oburzyla i odlozyla sluchawke. Wyslala tylko smsa ze z nami koniec i zebym nie dzwonil juz. Ani ona ani ja przez ten czas sie do siebie nie odezwalismy. Napisalem tydzien temu zeby sie przekonac czy aby na pewno jej nie zranilem (choc to ona zerwala) i zapytac czy jest szczesliwa z tej decyzji bo nie chce miec brudnego sumienia - odpisala tylko zebym wiecej nie pisal ani nie dzwonil bo jest szczesliwa, korzysta z zycia i "ja jej tego szczescia nie odbiore".... Moim zdaniem: zdradzila i chciala to jakos zamaskowac i szukala pretekstu... Prawdy oczywiscie sie nie dowiem... A wy co o tym myslicie?

Ja chyba nigdy nie zrozumiem zauroczem na odleglosc.Przeciez to z gory jest skazane na niepowodzenie.Tu korzysta z zycia,a przez tel mowi o uczuciu:D

Tyle, ze ja jej nic nigdy nie zrobilem