Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Rhezi

Matka ma nas wszystkich gdzieś

Polecane posty

Gość Rhezi

Drogie Forumowiczki i Forumowicze! Odkąd pamiętam, moja matka nigdy specjalnie się mną nie przejmowała. Niestety z wiekiem sytuacja się pogarsza. Moja matka ma w tej chwili 43 lata. Mieszkam z nią, z ojcem (50 lat) i młodszą siostrą (11 lat). Od kilku lat życie z nią zakrawa o koszmar. Może zacznę od tego, że żyjemy w małym mieście, a chyba każdy wie, jak wygląda takie życie. Ludzie cię znają, wiedzą, kim jest twoja matka, babcia, dziadek. Tym bardziej, że jesteśmy, no powiedzmy, znaną rodziną, głównie dlatego, że mój dziadek jest muzykiem, a babcia to chyba najpopularniejsza kobieta w naszej miejscowości. Kiedyś również była nauczycielką. Moja matka pracuje w dwóch gimnazjach. Z tego, co wiem i sama widziałam, bo chodziłam do gimnazjum, w którym uczyła, jest wzorową nauczycielką. Uczniowie ją uwielbiają, poza tym nigdy nie widziałam nauczycielki bardziej uśmiechniętej od niej. Szkoda tylko, że kiedy wraca do domu, już tak nie promienieje. Zacznę od tego, że nie wyobraża sobie dnia bez kilku drinków lub wina. Ale skąd się bierze alkohol, skoro moja matka nie była w sklepie od co najmniej 10 lat? Kupuje go ojciec, który zwyczajnie chce mieć święty spokój. Alkohol jest na stałej liście zakupów, jest kupowany codziennie. Kiedyś zapytałam się matki, czemu tyle pije. Powiedziała, że to dlatego, że ma tyle obowiązków w szkole i musi sobie jakoś radzić. Kiepskie wytłumaczenie... Kiedy tylko wraca z pracy, całymi dniami, także w weekendy, opowiada, jaka to jest II A, I B, III C... A ten uczeń zrobił to, a ten tamto, a jeszcze inny jest taki. Ja rozumiem, że praca jest dla niej ważna i potrzebuje się wygadać. Ale przepraszam bardzo, czasami to wygląda tak, jakby nie umiała gadać o niczym innym. Natomiast kiedy ja powiem, co działo się u mnie, co robiłam (jestem w technikum) to mówi, żebym skończyła, bo nudzi ją moje "pier*olenie". Chciałabym wspomnieć też o tym, że całe dzieciństwo mnie biła i poniżała. Kiedyś spóźniłam się od koleżanki, która mieszka klatkę obok, o jakieś pięć minut. Miałam wtedy około 6 lat i ruszał mi się ząb. Wróciłam do domu i powiedziałam rodzicom, że rodzice koleżanki powiedzieli, że jeszcze chwila i mi wypadnie. Wtedy moja matka podeszła do mnie i powiedziała, że pomoże mi z tym zębem, po czym uderzyła mnie w twarz. Biła, szarpała, wyzywała przez około 15 minut. Pewnie zastanawiacie się, co na to mój tata? Otóż mój kochany tatuś ma już tak, że kiedy tylko sytuacja w domu robi się nieprzyjemna, znika. Idzie albo do komputera i udaje, że niczego nie słyszy, albo wychodzi i zostawia mnie samą. Dzisiaj już na szczęście potrafię się bronić. Bardziej jednak niestety martwię się o moją młodszą siostrę. Moja matka nie bała się powiedzieć, że jest już w takim wieku, że nie chce jej się Zuzy wychowywać. To dość dziwne, bo przez rok się starali o drugą ciążę. Niestety w Zuzi zachowaniu widać ich lenistwo. Moja młodsza siostra jest rozpuszczona, wszystko co chce, potrafi od nich wyegzekwować krzykiem i histerią. Uczy się kiepsko, jest w V klasie a leci na samych dwójkach. Na szczęście w nauce pomaga jej babcia. Załatwiła jej korki z matematyki, sama też z nią pracuje. Nasza matka w ogóle o nas nie dba. Teraz, kiedy jestem w domu i choruję, ona uważa, że to wszystko jest na pokaz i robię to tylko dlatego, że jestem leniwa. Wczoraj byłam u lekarza i mam zwolnienie do poniedziałku. Pamiętam, kiedy chory był mój kolega. Jego matka ciągle pilnowała, żeby brał wszystkie lekarstwa, grzał się, robiła mu herbatę, jedzenie, w skrócie: opiekowała się (dodam, że jesteśmy równolatkami). Moja matka nie zapyta się mnie nawet, jak się czuję i w dodatku nazwie mnie "je*anym pasożytem, którego nie ma ani pomocy, ani radości". Dawniej chodziłam do szkoły muzycznej. 6 lat ciężkiej nauki gry na skrzypcach. Nigdy nie przyszła na mój koncert. Nawet wtedy, kiedy miałam 10 lat. Albo chodziła babcia, kiedy tylko mogła, albo nikt. W domu wypełniam wszystkie swoje obowiązki, czyli sprzątam, pomagam, robię pranie, prasuję ojcu koszule, układam w szafach, pomagam siostrze w lekcjach (sama dobrze się uczę), robię sobie i jej śniadanie do szkoły. Moja matka robi z siebie bohaterkę, jeśli cokolwiek zrobi za mnie. Nie dość, że zrobi to z wielką obrazą, to jeszcze mi powie, że nic jej nie pomagam i jestem bezużyteczna. Nie wiem, co mogę zrobić. Przede wszystkim zależy mi na tym, żeby uchronić siostrę od tego piekła (ona niestety też jest czasem lana przez matkę). Niestety muszę jeszcze skończyć szkołę, a przede mną jeszcze 3 lata... Mój chłopak proponował mi, żebyśmy się z siostrą przeniosły do niego, kiedy już będę dorosła, ale to nie wypali. Proszę o pomoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego co piszesz masz naprawce niewesolo. Nie wiem co moglabym c***oradzic. Ucz sie i kiedy tylko bedziesz miala juz okazje uciekaj z domu.nie rozumiem tez czemu wszystko robisz za matke. Niech sama pierze i prasuje koszule ojca, ty zadbaj tylko o sibie ewentualnie o swoja siostre. Smutno mi sie robi gdy czytam jak niektore baby potrafia unieszczesliwiac rodziny. Swoja droga masz matke alkoholiczke, i moze tu jest pies pogrzebany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj kochana... udaj sie czym predzej do psychologa i to jemu to powiedz, bo samej poradzic sobie z tym bedzie Ci trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rhezi
Myślę, że tak. Kiedyś rozmawiałam z ojcem, żeby zamiast fundować sobie kolejną wycieczkę do Turcji za 26 tysięcy złotych, powinni wybrać się na 6 tygodni pod Szczecinek do sanatorium. On uważa, że jest bezsilny i do niczego nie może matki zmusić. A kiedy mu to mówiłam, miał taki wyraz twarzy, jakby chciał dać mi z liścia... A co do obowiązków to matka uważa, że w ten sposób uczy mnie radzić sobie w przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rhezi
Z tego co wiem, babcia załatwiła nam jakiegoś terapeutę. I podobno wystarczy, że się do niego wybiorę. Niestety nigdy nie mogę znaleźć czasu i w dodatku... Co by było, jakby się dowiedzieli? Chociaż może nie w tym problem. Z resztą wydaje mi się, że to oni potrzebują pomocy specjalisty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matka to jedno... Ale ten twój ojciec to też jakiś palant. Kretyn normalnie. Poddał sie już i nie chce mu sie walczyc z matka. Ale gdzie wy? Dzieci?? Ktoś wyżej dobrze napisał. Idź do psychologa. Wygadaj sie. Pomoże Ci to. Ale biedulko sama z matka nie wygrasz. Tym bardziej że ojciec też ma to gdzieś. Ucz sie i jak tylko będziesz miala okazję wyprowadzając sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oni potrzebują pomocy, ale Ty tez. Poszukaj sama psychologa, moze w innym miescie, w innej szkole lub w innej placówce na NFZ. Idz sie wygadaj tam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w szkole zapytaj sie psychologa, pedagoda zeby C***olecil kogos innego jesli nie chcesz np isc do tego z twojej szkoly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×