boje sie ze mnie wyrzuca ze studiów

Kilka dni temu oddała nam kartkówki z fizyki, dostałam 3 punkty na 10, podczas gdy kolega, który miał tak samo zrobione zadanie jak ja, miał maxa. Nie wiedziałam o co chodzi i dlaczego zostałam tak słabo oceniona, bo byłam pewna że będe miecć minimum 7 punktów. Podeszłam do pani profesor i się zapytałam dlaczego mam tylko 3 punkty skoro mam tak samo zrobione zadanie jak kolega. Ta wpadła w szał, zaczęła krzyczeć na mnie, obrażać mnie, szukała przez całe ćwiczenia w mojej kartkowce bledów,zeby sie przyczepic i udowodnic mi ,ze nie mam racji. Upokorzyła mnie. Razem powinnam mieć 10 kartkówek i z nich zdobyc 51 pnkt na 100, narazie mam 38 na 60, ale teraz się boję, że specjalnie mnie uwali. Czy jest możliwe to,ze się teraz na mnie uwezmie, czy moze zapomni o tym skoro ma jeszcze 300 innych studentow?

znacie takie przypadki,zeby po takiej sytuacji wykladowca udupił studenta?

Nie bedzie zle,spokojnie:) zapomni!

To jakaś furiatka, nienawidzę wykładowców, uważają się za jakichś półbogów czy co

ale nie daj się, musisz się przygotować. po prostu sucza się pomyliła i zamiast się przyznać do błędu, wpadła w furię. oni często tacy są, profesorowie polscy z bożej łaski (według dzisiejszych norm chociażby habilitacji, z dosłownie 90% z nich nigdy nie miałaby tych tytułów). w każdym razie koniecznie zrób KSERO kartkówki kolegi i zachowaj swoją. przygotowuj sie teraz dobrze do sprawdzianów i koniecznie porównuj prace z pracami innych (gorzej jak egzamin będzie ustny, bo wtedy nie będziesz mieć dowodów). współczuję ci, walka z nimi jest ciężka (ale nie przegrana)

nie bede miala egzaminu z fizyki, tylko zaliczenie. juz nie chce sie wiecej z nia klocic o punkty, po prostu mam nadzieje ,ze o mnie zapomni..

zabawne, ze profesorowie i profesorki na dziennych studiach panstwowych traktuja studentow jak wrogow i ciemniakow, podczas gdy na prywantych sa przyjacielscy, mili....kasa czyni cuda, chociaz niektorzy wola "prestiz" i mozliwosc wyzycia sie na innych