Jaki wybór jest słuszny

Czy miłość powinno się miarować czy lepiej tego nie robić? Gdyby ktoś Wam kazał za najukochańszą osobę w Waszym życiu zabić kilka osób, które kochacie mniej ale kochacie, zrobilibyście to? A gdyby za życie ukochanej osoby, ktoś kazał Wam wymordować kilka nieznajomych niewinnych osób? Nieznajomych, którzy mimo wszystko też mają swoje rodziny i swoje ukochane osoby, które będą za nimi cierpieć. Jaki wybór jest słuszny?

heloiza jedz do belgii i blagaj o eutanazje

Nie wiem za kogo mnie bierzesz ale wypowiadam się tu pierwszy raz a pytam dlatego, że kłócę się w tym temacie z koleżanką i chcę mieć szersze spojrzenie na sprawę.

to w ogole koszmar z czyms taki jak tak mozna z tym www.youtube.com/watch?v=3HVFORyqOI0

Ja bym na twoim miejscu powiedziała, że taka sytuacja się raczej nie zdarzy, więc po co się kłucić xD A jeśli byłoby coś takiego to ja dla ukochanej osoby raczej bym to zrobiła. Ale na końcu chyba zabiłabym za to siebie, że tak postąpiłam zabijając niewinnych

No raczej, że się nie zdarzy ale nad wieloma rzeczami warto pomyśleć tylko od strony czysto teoretycznej. To jak filozofowie- myśleli, myśleli, nawet się do czegoś ustosunkowali ale i tak tego nie sprawdzą bo nie ma jak (np. stare ale nieśmiertelne "jaki jest sens życia"). A ja mam rozterkę bo z jednej strony jeśli kogoś kochasz najbardziej to powinieneś go bronić (zwłaszcza jak się zdeklarowałeś biorąc ślub albo po prostu korzystając z przywilejów bycia czyimś najlepszym przyjacielem- no bo w końcu ta osoba cię uszczęśliwia więc jesteś jej coś dłużny) a z drugiej czy to nie jest egoizm żeby za jedną osobę ginęło wiele bo ona jest dla ciebie ważna? Nasza dyskusja zaczęła się od informacji o pilocie, który zrzucił bombę na całe miasto żeby ratować 4 osoby- żona i dzieci. I teraz pytanie czy zrobił słusznie? Bo mnie się wydaje, że mimo wszystko nie.

Dla mnie nie ma czegos takiego jak miara milosci. Albo sie kogos kocha albo nie. System zero jedynkowy. Mozna kogos bardziej lub mniej lubic, ale nie mozna teg w ten sposob mowic o milosci.

Serio? A to nie jest tak, że jedną jedyną osobę na świecie kocha się najbardziej? (To może i pewnie jest debilne pytanie ale ja jestem gówniarz jeszcze nigdy w życiu nie zakochany, na romantycznych książkach chowany i nie wiem jak to w praktyce wygląda :P). Czy to wręcz nie powinno być tak, że ta osoba jest najważniejsza i najbardziej się ją kocha, bo inaczej to tak jakby ją oszukiwać?

Nie, bo inaczej sie kocha matke i ojca, inaczej partnera, jeszcze inaczej dziecko. To jest po prostu inny rodzaj milosci, ale nie da sie tego porownywac. Inaczej nie znaczy bardziej lub mniej.

Obejrzyj sobie "Pętlę czasu", podobne rozkminy i fajna puenta. Jeśli masz takie przemyślenia, to na pewno Ci się spodoba ;)

W sumie tak jak mówisz Gościu wydaje się sprawiedliwiej żeby nie rzec mniej krótkowzrocznie.

O! A i owszem, chętnie obejrzę :D