Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Justinaina

Problem z babcią po śmierci dziadka

Polecane posty

Gość Justinaina

Witajcie, Szukałam pomocy w internecie, ale nic konkretnego nie znalazłam, więc postanowiłam spróbować tutaj opisać mój problem, może ktoś spotkał się z podobną sytuacją i doradzi coś konkretnego. W kwietniu zmarł dziadek, byli z babcią razem 60 lat. Po jego śmierci babcia zupełnie się odcięła, nic już do niej nie dociera, ciągle tylko wspomina czasy dzieciństwa, myli fakty, niektóre historie zupełnie zmyśla, nie wie jaki jest dzień tygodnia. Niektóre proste do zapamiętania rzeczy tłumaczymy jej po kilka razy, a i tak nadal nie wie o co chodzi. Widać, że nawet się nie stara zapamiętać. Na pewno wpływ na to ma też brak zajęcia, bo jak był dziadek, to nim się zajmowała, gotowała mu, pracowali razem w ogródku, czasem trochę się kłócili, a teraz nie ma co robić, a najgorsze, że nawet nie chce. Mówimy jej, żeby włączyła sobie telewizor, radio, żeby trochę odcięła się od tych myśli, to nie, woli siedzieć, płakać i się zadręczać. Staramy się, żeby jak najwięcej uczestniczyła w życiu rodzinnym, ale też nie jesteśmy w stanie poświęcać jej uwagi przez 24h/dobę. Wszyscy przeżyliśmy śmierć dziadka i doskonale wiemy, że ją najbardziej to dotknęło, ale naprawdę jest nam ciężko z nią żyć. Często też się obraża z byle powodu. Każe zabrać się do lekarza, więc jedziemy, przepisuje jej leki, a i tak ich nie bierze, bo przecież 'jej tabletki już nie pomogą'. W kółko powtarza, że ona została sama, że już nie ma rodziny, bo rodzice nie żyją, młodszych brac***ochowała, teraz męża, więc w takim razie kim my jesteśmy? Inni ludzie naprawdę mają gorzej, bo zostają sami w pustych mieszkaniach, a my mieszkamy w domku jednorodzinnym i nigdy nie zostawiamy jej całkiem samej. Do tego jej stan zdrowia też nie jest najgorszy, bo jest w stanie sama wstać, umyć się, zrobić sobie jedzenie. A właśnie co do jedzenia, to też jest problem. Wołamy ją na obiady, mama kupuje jej różne serki, sery, wędliny, a wszystko się psuje. Bo ona jeść nie może. A jak nikt nie patrzy, to je. Ile razy mama wchodziła do niej do kuchni, a ona rzucała talerzem. Nie rozumiemy czemu się z tym kryje, chce wzbudzić w nas litość, że ją tak żołądek boli? Ale jak są imprezy rodzinne, to je wszystko jak popadnie i nie narzeka. Wtedy śmieje się, rozmawia, tak samo jest jak idziemy gdzieś do lekarza, zagaduje wtedy ludzi, żartuje sobie. Ale jak zostaje z nami, to jaka ona biedna, rozchorowana i samotna. Wzywaliśmy już psychologa, ale stwierdziła, że to normalne i że ten stan minie. Niestety jest coraz gorzej. Ciągle powtarza, że nie chce być ciężarem, że mamy swoje życie, ale dla nas nie jest ciężarem to, że sobie przyjdzie, posiedzi z nami, obejrzy coś w telewizji, tylko to, że się zadręcza i nie daje sobie pomóc. Nie chce żeby jej sprzątać w pokoju czy prać ciuchy, bo przecież 'i tak niedługo umrze'. Wiem, że nie ma na to złotego środka, ale może jest jeszcze coś, czego nie próbowaliśmy. Będę bardzo wdzięczna za pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jest demencja starcza. Moja mama ma 81 i to samo, mówi, ze niedługo umrze i nic się nie opłaca . Myli fakty. Pamięta co było przed wojną, a nie pamięta co jadła na sniadanie. Lekarka mówiła, że będzie jeszcze gorzej. U mnie tato 83 się nią opiekuje. Jest całkiem inny. Jeżdzi maluchem. rowerem. kopie ogródek. Każdy inaczej się starzeje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siina
może lepiej to skonsultować jeszcze z jakimś innym psychologiem? może babcia w ten sposób przeżywa śmierć dziadka, ale patrząc po opisie ona potrzebuje pomocy, żeby chociaż trochę cieszyć się zyciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a nie przyszło Wam na myśl, że robi to celowo? że usiłuje wywołać poczucie winy i chce żeby się nad nią użalać? Bo jak piszesz, wtedy gdy jest wśród ludzi, albo sama i nikt jej nie widzi to funkcjonuje normalnie. I normalnie należy ją traktować, a nie trząść się jak nad zepsutym jajkiem. Jak się zorientuje, że jej zachowanie nie wywołuje pożądanego efektu, to albo odpuści, albo zmieni taktykę.I to co opisujesz, absolutnie nie wskazuje na żadną demencję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drewniana_panienka
demencja starcza, depresja, problemy z samotnością po śmierci męża, trudnym czasem u schyłku życia , może zazdrość o Waszą młodość, itd, taka ludzka egzystencja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
psycholog to nie lekarz. Ja bym radziła wybrać sie z babcią do neurologa, żeby zobaczył czy nie jest to choroba Alzheimera, demencja czy depresja. Niestety przy tych chorobach cierpi wraz c chorym cała rodzina. Mogę tylko współczuć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justinaina
Przyszło nam na to na myśl, bo widać, że robi to celowo. Traktujemy ją normalnie, nie krzyczymy na nią, nie podnosimy głosu, dajemy jej proste rzeczy do robienia, np. obranie i ugotowanie ziemniaków na obiad, żeby czuła się potrzebna, bo kiedyś to ona zawsze gotowała dla całej rodziny. I nie użalamy się nad nią, powtarzamy, żeby żyła tym co teraz, a nie przeszłością, że jest w stanie wstać rano z łóżka i powinna się tym cieszyć. Niestety to wszystko na nic, dlatego szukam pomocy. Psycholog wtedy powiedziała, że depresja po śmierci dziadka może się utrzymywać do 4 miesięcy, po tym czasie powinno jej się trochę polepszyć, ale jest coraz gorzej. Dziękuję za wszelkie rady, zabierzemy ją do neurologa i zobaczymy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja myślę,że tu mogło się trochę nawarstwić przyczyn zachowania Twojej babci. Starość starością-ma swoje prawa-ale po śmierci współmałżonka często występuje depresja.Trudno ją rozpoznać-myślimy,że starsza osoba jest złośliwa-a potem po roku okazuje się,że nie poradziła sobie z życiem "w samotności"-i umiera.Często starsi ludzie umierają jedno po drugim.Mój ojciec nie poradził sobie po śmierci mamy.Zamknął się w swoim świecie.Niby z nami rozmawiał,żartował-ale jadł coraz mniej,z czasem stał się agresywny,nie chciał nas oglądać-i zmarł-nawet nie wiadomo dlaczego.Stwierdzono niewydolność oddechową.Miał 76 lat.Gdy nie chciał już jeść zawieźliśmy go do szpitala-na kroplówki.Potem zaczął nawet troszkę jeść-może zrozumiał,że jest już wycieńczony.Prosiłam o psychiatrę dla niego-nie dali bo po co.A ja wiem,że to była depresja.Zmarł rok po mamie-a ja nie wiedziałam jak mu pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×