Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Popłakałam się rodzina męża mnie nie toleruje

Polecane posty

Gość gość
A mąż to powinien sprawę postawić jasno...To jest moja żona, moja rodzina!!Jeżeli tego nie akceptujecie to przestajecie być częścią mojego życia proste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mediewistka
Hołota to nie wyzwisko tylko stwierdzenie faktów. Żyję jak mi się podoba i nie muszę się wstydzić swojego partnera, lecz tzw. szwagra. Moje życie jest wystarczająco zabawne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Normalnie  padłam ze śmiechu
Tak zwane 'mąż' czy 'żona' to ŻADNA rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mediewistka
Ale ciemniaki tego nie pojmują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedynym ciemniakiem jesteś tu Ty. I tak mąż i żona to rodzina, podstawowa komórka społeczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko nie przejmuj sie miej ich w du.... ja rodziny swojego meza tez nie lubie siostry wszystko lepiej wiedzace bracia zadufani w sobie tesciowa ok i tesc ale reszta tragedia.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I po co ci to? Widzisz, ze procz meza nikt cie nie toleruje a i on zacznie wierzyc w te glupoty jak mu powtorza 10x, s********j z tej rodziny i towarzystwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Potem usłyszałam kilka niby żartów "ale się wystroiłaś" jakby mała czarna była jakąś kreacją balową" Hahaha... Może i nie jest kreacją balową ale w zwykłych warunkach domowych wygląda też pretensjonalnie. O polityce i filmie chcesz dyskutować i nie znajdujesz rozmówcy. Ty masz się za lepszą po prostu i tyle. Oni są dla ciebie hołotą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez tak mam u mojego tez jest wyzsza sfera i nawet nie chcialoby mi sie siedziec z jego rodzina przy wspolnym stole.moze to i przykre ale nie czulabym sie tam swobodnie.moze rodzice tak nie ale dziadkowie to masakra!olac ich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Meidewstka czy jak ci tam - Biedna jesteś. Umysłu nic nie zastąpi. Nic. Niech Bóg ci wybaczy te bluznierstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2Ewelina
Też tak mam tylko nie z mężem a chłopakiem - ale jesteśmy ze sobą 4 lata - brat żonaty dzieciaty zaprasza go samego na obiad , ja jestem zawsze inorowana czuję się najgorsza nie lubię w jego domu siedzić ale mój niestety nie reaguje zbytnio a ostatnio mi powiedział że to moja wina bo nie jestem przebojowa :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2Ewelina
A rodzina mojego to nie jest żadna wyższa sfera żeby nie było , normalni ludzie, ale czuję się tak nieakceptowana przez nich że często płaczę. Dzieciom każą do mnie mówić na pani a nie ciocia - co o tym sądzicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mała czarna to zła kreacja na przyjęcie z okazji imienin? A to rozmawa o polityce jest aż tak wyszukana? Nie mam ich za hołotę, po prostu nie mamy wspólnych tematów. Nie interesuje mnie rozwód sąsiadki czy debata nad tym czy ksiądz ma kochankę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwolenniczka konkubinatu
ha, widzisz, a ja czasem z moją teściową i o kochance księdza pogadam :) Mój facet zawsze ukradkiem się ze mnie śmieje, jak mnie widzi " w akcji". Może spróbuj do nich dotrzeć trochę sie "zniżajac" do tematu rozmów? Wiesz, inteligentny człowiek w każdym towarzystwie sie odnajdzie. Tak sobei teraz pomyslałam, ze miałabym u rodziny mojego faceta zagajać temat o polityce- i...wybuchnęłam śmiechem:) Chyba by ich z butów powyrywało. To prosci ludzie i polityka u nich to to, co ksiądz na kazaniu pwoie. pRzemysl temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko- ty moze i jestes dla nich obca kobieta ale syn to kur/wa jest syn, i jakby go kochali i szanowali to by w zyciu nie robili mu takich swinstw, ciszyliby sie ze sobie radzi dobrze. pewnie zazdrosc. dlatego rodzinke nawiedzoną olałabym cieplym moczem, nie podoba im sie to nie. ba, znajac mnie to jeszcze bym doprowadzila do tego ze i syna by juz nie zobaczyli na oczy. moze wtedy by troche zmadrzeli. no jeszcze do tego w tym kraju nie doszlo zeby tesciowe wybieraly imiona dla wnukow czy wybieraly dzieciom miejsca zamieszkania, ty widac sie przejmujesz za bardzo, placzesz itp. a ja bym powiedziala wyraznie- WYPIERD/ALAC wszyscy. i nie ma ani synka ani wnukow, nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zwolenniczka konkubinatu-- mireczkowata ty tez jesteś prosta kobieta wiec nie wlewaj sobie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najwidoczniej nie jestem wystarczająco inteligentna, nie lubię rozmawiać o życiu innych ludzi. To dla mnie jest temat do rozmowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słuchaj, najważniejsze że masz po swojej stronie męża. Skoro on wybiera ciebie to jest ok. Gorzej jakby chcial być i tu i tu. Wtedy nie dasz rady nic zrobić. Tak to jest z rodzinami toksycznymi, ale powiedz mi czy wolałabyś być zaproszona i czuć sie tam niechciana? siedzieć na krześle i plakać w duszy? tego chcesz? samobiczowania ? daj spokój. Sama piszesz, że tam nie pasujesz. To po co się pchasz? ja też nie mam dobrych stosunków z tesciami, wlaściwie z teściową - toksyczna kobietą. Z teściem to bardziej o niedobre traktowanie mojego meża, za którego dałabym się pokroić. Do tego dochodzi jeszcze mnóstwo różnych różności. Swego czasu jechałam przez teściową na lekach uspakajających, a uwierz mi - ja jestem z natury spokojna. Rozwiązałam to tak: nie pokazuję się tam nie chodzę, nie odwiedzam, żeby nie dawać pretekstu do ewentualnych zaczepek. Nie ma mnie, wiec nie ma się do czego przyczepić ;) a uwierz mi, mimo tego próbuje ;) ale nie ma jak ;) i mam niezłą zabawę widząc jak się miota biedna i próbuje cos tam wymyslić ;) ;) uwierz mi - ja mam baaardzo podobną sytuację do Twojej. U mnie też krzywo patrzono na kwestię studiów, bo powinnam siedzieć w domu i dzieci rodzić. I obsługiwać meza i być szczęśliwa. Powielać ich schematy. jak się przeprowadzalam do meża i zobaczyli ile kartonów ksi ążek przywiozlam to serdecznie sugerowali, zeby wyrzucić. No i jeszcze prblem plotek: ja nie plotkuje o ludziach, których nie znam. Nie obrabiam d**y nikomu, nie ekscytuje się ciążą.pogrzebem, sąsiadów. I nie pasuje. ale mam to w ******* i w tym moja siła, kochanie spokojnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×