Gość gość Napisano Grudzień 25, 2013 Mam pewien problem... A mianowicie jestem szaleńczo zakochana w swoim wychowawcy i już dłużej tak nie mogę! Od początku wiedziałam, że to nie jest zwykłe zauroczenie, moje uczucia są bardzo silne, odbierają mi radość życia, nie widzę dla siebie szans na ocalenie... :( Teraz gdy są Święta, jest jeszcze gorzej, popadam w depresje, ale jednocześnie nie chcę się z tego wyleczyć! Wiem, to takie dziecinne i niedojrzałe... Nie krytykujcie mnie, obrywam wystarczająco od samej siebie i wcale nie jest mi do śmiechu... :( na Wigilii klasowej dużo ze sobą rozmawialiśmy, popatrzyłam wtedy na niego nie jak na nauczyciela, ale jak na mężczyznę, z którym dzielę zaintesowania i poglądy na życie. Aż do tej feralnej Wigilii nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo jesteśmy do siebie podobni... To miłe aczkolwiek przerażające za razem! Nie cieszą mnie Święta bo myślę tylko o nim i to z nim chciałabym je spędzać! Najgorsze w tym chyba jest to, że smutki zagłuszam zakupami... Jestem od tego uzależniona, ostatnio wydałam ponad 600zł na ciuchy z drogich butików, rekompensuję sobie w ten sposób cierpienia, próbowałam też je ''zajadać'', ale wtedy o mało nie wpadłam w bulimie. :( Jestem na skraju rozpaczy, proszę was o POMOC I CENNE RADY A NIE O KPINY I TEKSTY TYPU ''TY ŻAŁOSNA GÓWNIARO'' Pamiętajcie o tym, zanim coś napiszecie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach