a ja Wam powiem

że facet który wyzywa kobietę od najgorszych to tak jakby ją uderzył. Sama to przeżyłam i wiem, że po tym co powiedział czułam się jakbym mocno w twarz dostała. I bez niepotrzebnych niedomówień- nie byłam mu nic winna, nie zdradziłam, nie oszukiwałam, a kłótnie ja zaczęłam ale nie mogłam już patrzeć na jego zachowanie którym mnie ranił.

i co z powyższym chwalisz się czy żalisz bo nie wiem co masz na myśli ?!

Twoja wina, nikt nie kazał ci się wiązać z mężczyznami, a jeśli już to zrobiłaś to używając abstrakcyjnego myślenia w które mam nadzieje jesteś wyposażona mogłaś przewidzieć potencjalnie negatywne skutki tej decyzji. W związku z czym orzekam twoją winę, nie powinnaś narzekać. Bierz przykład od ludzi na tych tropikalnych wyspach budują domy z drewna i liści bo wiedzą że przy pierwszym lepszym tsunami*, będą musieli zostawić to i wszystko szlag weźmie. Nikt tam nie narzeka. Mają rację. tsunami - aluzja do mężczyzny.

raczej uświadamiam inne które siedzą dalej z takimi i myślą że będzie "tylko" obrażał a nigdy nie uderzy. A jeśli już to chyba chwalić się nie ma czym :)

nie trzeba wyjaśniać- rozumiem przenośnię. Tak samo więc działa w drugą stronę czyli zdradzeni faceci sami sobie są winni- po co wiązali się z kobietą.

No tak.

mowia ze słowa bola bardziej niz czyny.. Dobrze ze nigdy nie byłam w sytuacji w ktorej mężczyzna wyzwałby mnie lub uderzył, jednak takie cos widzi sie po facecie, nie trzeba dlugo czekac na pierwszy atak agresji z jego strony.. czesto takze mowia ze jak facet traktuje matke tak bedzie traktował zone..