mam wrazenie że przestało mu zalezeć

mam takiego przyjaciela od dawien dawna, który dawał mi przez jakiś czas, ze chcialby czegos wiecej, srututu. zaprosiłam go ostatnio na ślub, najpierw powiedział, ze pójdzie. a teraz wyskoczył do mnie z tekstem "zapraszasz mnie a ja nie chce isc" napisał, że nie lubi tańczyć,nikogo nie zna i nie chciałby zrobić z siebie głupka. wkurzylam sie, bo mogl mi mowic wczesniej, zanim potwierdzilam jego obecnosc.. powiedzialam mu wiec, ze "akurat przypadkiem znam kogoś, kto z pewnością by mi niczego nie odmówił. żaden problem." a on tylko "jak chcesz." wtedy wnerwilam sie i dodalam "nie zostawiasz mi innego wyboru. no cóż, płakać nie będę." zrobiłam z siebie kretynkę? jest mi przykro, że tak nagle odmówił, mógł mówić od razu.. czy to znaczy, ze nie czuje do mnie nic wiecej, skoro nie mogl sie ze mna 'przemeczyc' ten jednej nocy? ja bym to dla niego zrobila. warto zawracać sobie kimś takim?

każdy ma prawo wyboru.. jeżeli nie chce iść to musisz to zrozumieć...ale myślę, że to nie oznacza przekreślenia znajomości sama musisz go o to zapytać...zresztą sama dałaś jemu do zrozumienia, ze jak nie ty to pójdzie inny ..więc nie rozumiem teraz twojego zmartwienia. A na przyszłość to zwracaj uwagę na to co mówisz bo czasem można powiedzieć za dużo a później gorzej się z tego wytłumaczyć mimo szczerych chęci...

myślę, że nie chce iść, bo głupio by się z tobą czuł, wiedząc, że idziecie tylko jak koledzy,gdy on czuje coś więcej. Normalne chyba, że nikt nie chce niezręcznej sytuacji. Gdyby relacja z obu stron była typowo koleżeńska, to poszedłby,żeby się dobrze pobawić albo by od razu powiedział ci że nie jest zainteresowany taką imprezą, bo miałby cię w d***e. Jaśniej się już nie da...

a tobie na nim zależy jak na koledze czy byś coś więcej chciała?

daj mu kopa w d**ę zawczasu