teoria mojego chlopaka na temat prezerwatyw kto ma racje

Moj chlopak uwaza ze jak skonczy w prezerwatywie i scisnie mocno ten zbiorniczek na koncu to widac czy prezerwatywa jest uszkodzona czy nie. A mi sie wydawalo ze to wystarcza jakies miko uszkodzenia ktorych nie widac golym okiem. Ale jego zdaniem skoro nic nie wydobywa sie pod cisnieniem to znaczy ze gumka jest cala. Kto ma racje?

gumka to nie zabezpieczenie dla piczki

Twój chłopak ma rację.

nicht

chlopak ma racje

A te idiotyczne "chłopak ma racje" wzięliście skąd? Pewnie jakiś samiec alfa to pisał... Rację masz Ty. Wystarczy mikrouszkodzenie, gdyż plemnik ma wielkość 50–60 µm. Po drugie porusza się z prędkością 0,1mm/s, w około 500milionowej bandzie (podczas jednego wytrysku), więc nieraz się zdarzało (udokumentowane naukowo przypadki), że jakieś zbuntowane plemniki przenikały przez "pory" w strukturze lateksu (szukałam struktury lateksu w googlach, ale ni kija, więc łapcie się za mikroskop, zwykły, szkolny wystarczy i sobie sprawdźcie, a potem porównajcie). Dlatego zaleca się używanie tylko sprawdzonych marek, które mają na tyle dobre tworzywo, że "pory" się nie rozszerzają podczas stosunku. Do rzeczy: prezerwatywy są do d**y ( i to dosłownie), jeżeli ktoś ma takie podejście jak Twój chłopak. Wybacz, ale przydałaby mu się jakaś gruntowna edukacja z czystej biologii, czy kurczę nawet biotechnologii... Niech poczyta w atlasach, albo chociażby na wikipedii o budowie plemników. No chyba, że macie mikroskop...

Jeżeli używacie DOBRYCH prezerwatyw, to największą rolę ma ciśnienie (jak mówiłam rozszerzalność przerw w strukturze)

przede wszystkim, też trzeba ich poprawnie używać, to nie są do du/py