Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mam pewien problem odnoście moich przyjaciółek

Polecane posty

Gość gość

Cześć, nie wiem sama co mam zrobić, od tygodnia usiłuje sie ogarnąć ale coś mi nie idzie. Od razu uprzedzam, że jestem osoba wrażliwą i wszystkim sie przejmuje-uważam to za swoje wady. Ogólnie chodzi o to, że kiedyś ( w sierpniu 2013r) zerwał ze mna chłopak- no trudno zdarza sie przeciez to nie koniec świata. W niedługim czasie po tym dowiedziałam sie ze mnie zdradził i to był powód rozstania gdyż nie chciał się przyznać a nie umiał dłużej mnie okłamywać. No i wiadomo, ja załamana. Owe "przyjaciółki" są na niego za to cięte. Teraz w grudniu wybaczyłam mu to, nie zapomniałam, bo tego nie da sie zapomnieć, ale wybaczyłam mu to. Napisałam do niego i rozmawiamy od tego czasu, pare razy sie spotkaliśmy. Tak szczerze to czuje, że kiedyś ( może za pół roku, jak skończe LO) możemy do siebie wrócić. Wiem, że On tego chce bo przemyślał sobie to wszystko, to co zrobił i wgl, tak przynajmniej mówi. Odkąd rozmawiamy, wszystko mi powiedział, mam pewnośc bo dowiedziałam sie wiecej niż oczekiwałam, ze mi powie wiec wnioskuje z tego ze powiedział mi cała prawde ( nigdy nie widziałam go w takim stanie-smutny, przygnębiony- a byliśmy ze sobą 20 miesięcy). Cały problem polega na tym, że owe przyjaciółki a w szczególności jedna (z trzech) na studniówce zrobiła mi 'awanture'. ostro sie pokłóciłyśmy. Rozmawiam sobie z nim ( one wiedziały, ze rozmawiamy wcześciej) no i ta wchodzi na ta rozmowe i do mnie z wielkimi sapami, ze mam robic tak dalej, ze mi gratuluje głupoty itd. ja sie zdenerwowałam bo nie rozumiem co w tym dziwnego, ze rozmawiamy i wgl i zaczełam krzyczec ze to jest kolega póki co i nie widze nic złego w tym, ze rozmawiamy i ze wj***** sie w moje życie gdy jej o to nie prosiłam. No i sie obraziła. teraz dowiedziałam sie ze to ja jestem wszystkiemu winna, ze mam wszstkich w d***e i ze mam gdzies to ze nie niby o mnie martwią. Nie rozumiem tylko dlaczego nie moge zrozumiec tego ze ja chce z nim rozmawiac i jest mi z tym dobrze, ciesze sie z tego ze znów mam z nim kontakt. powiedziała mi ze na nikim mi nie zalezy.. ale ona jak 10 razy rozstawała sie ze swoim chłopakiem i schodziła to było dobrze? nie wiem co mam o tym msleć, jestem kompletnie załamana.. byłam zawsze na każde ich skinienie, na każde zawołanie, z kazdym problemem mogły przyjsc do mnie, pogadac, pomogłam im jak tylko umiałam, a one nie potrafia zaakceptowac tego faktu. Powiedzcie.. czy to źle, że z nim rozmawiam i wgl? ja sama nie wie juz co o tym myśleć.. według mnie to dobrze, ja nie widze nic zlego w tym wręcz przeciwnie przeciez ile par sie rozchodzi i schodzi, małżeństwa nawet... prosze pomóżcie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dorośnij dziecko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×