Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy wiecie co to rodzicielstwo bliskości

Polecane posty

Gość gość

Czy wychowujecie dzieci w myśl rodzicielstwa bliskości czy raczej nie wiecie co to, i stosujecie tzw. "zimny chów".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli o to chodzi: nasze dziecko ma non stop masę ciepła, czułości, jak podchodzi to zawsze głaszczemy, całujemy, przytulamy, dbamy o zabawy kontaktowe (zapasy, turlanie się). Zawsze jak tylko chciało było przytulane, nawet jeśli to była typowa scena histerii, nigdy nie było zostawiane samo sobie z płaczem (z wrzaskiem i tupaniem- tak), zawsze może przyjść do nas do łóżka i się przytulić, zawsze przychodzi rano- aczkolwiek jest konsekwentnie kładziony spać u siebie w łóżeczku. Sami z mężem zresztą też tak mamy. Angażujemy go w to co robimy, rozmawiamy, nie odsuwamy go od siebie. Byliśmy i jesteśmy wrażliwi na jego potrzeby, akceptujemy to że jest osobnym człowiekiem i ma prawo w dużym stopniu funkcjonować po swojemu. Nie stosowałam nigdy metod uspokajania polegających na przeczekaniu płaczu, nie wyciąganiu dziecka z łóżeczka itp. No sorry, ja nawet jak ze złości się rozpłaczę czuję się lepiej jak mąż podejdzie i przytuli. Zresztą- właśnie, staramy się tak traktować między sobą z mężem, wiec to nie są jakieś szczególne zasady "bo dziecko". No i nigdy nie krytykujemy dziecka, a jedynie zachowanie, starając się podkreślić jego możliwości czy inne opcje- np. deptanie zabawek było głupie, teraz są zniszczone i nie będziesz mógł się nimi już bawić, jesteś mądry i masz świetną pamięć, dobrze wiesz gdzie się chowa zabawki a jak jest ich tak dużo zawsze możemy c***omóc". Co do zimnego chowu- tu są dwie drogi, bo niektórzy interpretują to jako surowe warunki typu otwarte okno na noc, zabawa na deszczu do op*******łodne powietrze itp, z drugiej strony właśnie brak czułego kontaktu. Słyszałam i to że mały ma zbyt dużą dyscyplinę w domu... pomimo tego wszystkiego co pisałam wyżej. Ma swoje obowiązki, na miarę możliwości, i ma się stosować do pewnych reguł. Zwracamy się do niego (kiedy wydajemy jakieś polecenia, o czymś przypominamy) prosto i stanowczo, np. "proszę jeszcze posprzątać kredki zanim wyjmiesz puzzle" albo "odnieś jeszcze proszę talerzyk do zlewu". I tego "pouczania" dziecka jest dość sporo. Dlaczego tak? Ano dlatego że mamy egzemplarz który właśnie takiego podejścia potrzebuje. Próbowaliśmy różnych metod, mniejszego i większego luzu, pobłażania, zwracania się z większą czułością czy w żartach cały czas. Nie da się, nasze dziecko jeżeli czuje chociaż minimum luzu, zaczyna naginać zasady, robić rzeczy których mu nie wolno i po prostu głupieje od tego. Kiedy jest dłużej pod opieką babci i cioci, to zaczyna robić co mu się podoba, po niedługiej chwili- bawić się agresywnie, zachowuje się nerwowo, przestaje się uśmiechać i bawić kreatywnie, w skrajnych przypadkach było niszczenie tego co było pod ręką i zachowania typu drapanie twarzy i obgryzanie paznokci. Nie chodzi do końca o brak uwagi (chociaż nieraz właśnie próbował zwrócić na siebie uwagę celowo zachowując się niegrzecznie) ale po prostu musi non stop czuć stałe reguły i zasady, wtedy się uspokaja i jest pogodnym chociaż bardzo żywym dzieckiem, łatwo się z nim współpracuje. A co do "stanowczości z czułością"- jakiekolwiek uśmiechy i ciepłe słowa sprawiają, mam wrażenie, że wszelkie nakazy i zakazy traktuje jak żart, wstęp do zabawy i droczenie się, po prostu nie traktuje tego poważnie. Dodam że ta niejaka oschłość w kontaktach ogranicza się tylko do tego powyżej, w zwykłej rozmowie i zabawie zwracamy się do siebie bezpośrednio, z czułością i humorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
AVE! u nas jest podobnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×