Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość PolinezjaKK

Dziewczyny nie boicie się komplikacji okołoporodowych

Polecane posty

Gość PolinezjaKK

Ja wam powiem, że ja się nie boję tego bólu, a boję się wszystkiego innego: krwotoku poporodowego, zatoru płynem owodniowym, tego że serce sobie nie poradzi, niewykrytego tętniaka w głowie ewentualnego. A Wy jak do tego podchodzicie? Zawsze w tych wszystkich programach po porodzie matka się cieszy, że już ma dziecko, a mi się wydaje, że właśnie wtedy należy zacząć się bać :/ Jakie macie zdanie na ten temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak o tym nie myślałam. JAsne, ze zawsze coś może pójsc nie tak- ale może też trzepnąć mnie samochód jak będę spacerować ulica. Loteria- takie jest życie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PolinezjaKK
Też wiele w takich sytuacjach zależy od lekarzy, stąd mam duży problem z wyborem szpitala. Z jednej strony chciałabym rodzić lokalnie, ale tu nie mają wypasionego sprzętu. Z drugiej strony bezpieczniej czułabym się w szpitalu III stopnia referencyjności. JEdnak czy dojadę na czas i czy mnie przyjmą? Ech... tyle mam dylematów, a strach narasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ze szpitalem to faktycznie lipa. Ja też uważam, ze warto rodzic w dobrze wyposażonym. Ja na szczęście miałam taki blisko. rodziłam wcześniaka i potrafili się tam nim zająć. Gdyby był daleko to na pewno nie zdążyłabym dojechać. A w tym gorszym nie wiadomo jak potoczyłyby się losy mojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja patrzyłam an wyposażenie szpitala. Czy mają iom dla noworodków itp/ Miałam krwotok z którym sobie szybko poradzili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A opowiesz mi o tym krwotoku? Kiedy to się zaczęło, jak i dlaczego? Czy w ciąży brałaś jakieś leki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie nie balam o siebie tylko o dziecko. I moje obawy niestety sie potwierdzily. Ciaza przebiegala bez zaklocen a pod koniec porodu sn dziecku tetno spadlo n leb na szyje przy skurczach. Szybka cesarka i wszystko super sie skonczylo,dzieki lekarce ktora z niczym nie zwlekal. Okzalo si ze mala byla obiazana pepoina, miala tzw szelki pepowinowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PolinezzziaKK
A to przed porodem nie robią USG żeby zobaczyć czy dziecko nie jest obwiązane pępowiną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na usg tego nie widac, czsami tylko supel jak sie zrobi to mozna to zobaczyc. Mialam wielokrotnie robione usg nawet 3d 4d i nic nie bylo widac. Malo tego kilja dni przed porodem w szpitalu mialam dopllerowskie i tez nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam krwotok bo nie "urodziłam" w całości łożyska. Zaczęłam odlatywać i ocknęłam sie za chwilę jak lekarz już mnie łyżeczkował. W ciąży nie brałam żadnych leków. Przed porodem robią usg , szacują wagę dziecka. U mnie sie o 100 gram pomylili tylko;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
boimy się uuuhuuuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PolinezzziaKK
No ale to, że nie urodziłaś w całości łożyska, to przecież było chyba już odrazu widać. I oni wtedy natychmiast zabierają na łyżeczkowanie, czyż nie?? Przecież z tego co widziałam to łożysko wygląda jak taki wór i chyba trudno się pomylić, że nie urodziło się całe??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PolinezzziaKK
Z tym USG, że tego nie widać to jakiś horror. Ale np jak ja chodzę na USG to widać i dziecko i pępowinę też. Może jak się okręci dziecko to ten obraz nałożony na siebie nie jest już taki wyraźny? Czyli pozostaje metoda liczenia ruchów dziecka, żeby stwierdzić czy nie jest przyduszone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pogódź się z lękiem o dziecko do końca życia od momentu poczęcia najpierw - żeby tylko nie poronić żeby urodziło się zdrowe a poród bez komplikacjii żeby nie chorowało żeby nie wykryto u niego jakiegoś choróbska typu białaczka, autyzm żeby nie połknęło świństwa, nie zrobiło sobie krzywdy żeby nie wpadło pod samochód idąc do szkoły żeby nie złapał jego jakiś pedofil czy morderca żeby nie dręczyli je w szkole i nie wyśmiewali żeby wróciło cało z dyskoteki żeby nie wpakowało się w dziecko do 18tki żeby znalazło jakiegoś w miarę normalnego partnera, który nie ma nagle pilnych spraw do załatwienia na wasz widok raz w miesiącu, nie separuje od wnuków żeby utrzymało swój związek, nie rozglądało się na boki - bo jak to świadczy o was, jak je wychowaliście/ do końca życia będzie ci towarzyszył lęk o dziecko, także wyluzuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Staraj się może mniej o tym czytać. Ja też się bałam, zwłaszcza jak coś słyszałam od znajomych czego to one nie przeszły. Ale wszystko było dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, ja sie nie balam :) Moze dlatego ze nie nakrecalam sie na forum na kafeterii, nie wyszukiwalam na internecie wszelkich mozliwych chorob u dziecka i komplikacji podczas i po porodzie. Trzeba miec zdrowe podejscie do zycia, hipochondrcy zyja moze nie krocej ale bardziej newowo :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PolinezzziaKK
chciałabym wyluzować, ale nie mogę. Jestem lękliwa. A im starsza tym coraz więcej czarnych wizji, świat w optymistycznych kolorach w wyobrażeniach to nie dla mnie. Znaczy wszystko u mnie jest ok, nic złego się nie dzieje, ale moja wyobraźnia działa... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PolinezzziaKK
Ale to fakt odkąd zaszłam w ciążę mam jakieś schizy. Faktycznie najpierw paniczny lęk przed poronieniem lub obumarciem ciąży. Naczytałam się o tym chyba wszystkiego. Wmawiałam sobie objawy, przed każdym poczatkowym USG czarne wizje, drżenie. Już nawet nie będę mówić co ze mną się działo, jak faktycznie zaczęłam krwawić. Od razu szpital. Dobrze, że mój mąż mnie opanował. Kolejne krwawienie już zniosłam lepiej, bo już wiedziałam, że to nie musi być, a najprawdopodobniej nie jest nic złego. Jednak lęki istnieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×