Uważam że zaliczanie wielu panienek daje znacznie mniej szczęścia niż miłość i w

ierność tej jedynej.

A ja twierdzę ze odwrotnie. Widać miękki jesteś

Uodparniasz się na j******e panienki, więc lepiej radzisz sobie z "tą jedyną" i jak cię rzuci lub ty ją rzucisz to masz to w d***e tak właściwie :)

znam takiego co zaliczac tylko chce, ma prawie 40 lat. Zachowuje sie tak jakby bardzo chcial miec dziecko bo kupuje dzieciom z rodziny czy z kregu znajomych prezenty, robi im zdjecia, bawi sie z nimi. Juz mu ciezko znalezc odpowiednia kobiete. Wszystkie juz zajete albo rozwodki z dziecmi.

Spróbowałem jednego i drugiego i jedno i drugie jest fajne, ale znacznie większe uniesienie emocjonalne jest w momencie, gdy jesteś mocno zaangażowany i wtedy dopiero czujesz, że żyjesz. Masz jakiś cel do którego dążysz i jest o co dbać.

tez tak sadzilem do czasu gdy mnie biskup nie uswiadomil o gender