Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co myslicie o DECYAZJI MOJEGO NARZECZONEGO

Polecane posty

Gość autorka111
my mieliśmy dać na mieszkanie 50/50. Mieszkanie miało być na pół. Rodzice się spotkali żeby to dogadać. I tak miało być. Niestety tydzień później mama mojego narzeczonego zrobiła mi awanture że ona nie chce żebyśmy brali mieszkanie pół na pół, tylko mój narzeczony ma brać sam a ja mam u niego mieszkać. Na to pojawiła się afera, że umówiliśmy sie inaczej. Moi rodzice wyszli na debili, ja na debilkę bo ta baba chciała wszystko zmienić a mój narzeczony się jej JAK GDYBY NIGDY nic podporządkował!! i mimo że on ma 27 lat i mógłby decydować w końcu o NAS razem, czego MY chcemy a nie czego chce JEGO MAMUSIA to byłoby wszystko dobrze!! Ona na spotkaniu z moimi rodzicami zgodziła się na ślub jesienią, a tydzień później do mnie pretensje miała i wielce darła mordę na mnie ŻE CO JA ZA ŚLUB WYMYŚLAM, ŻE NAJPIERW MIESZKANIE ma być, a ślub najlepiej w 2015 roku. Byłam roztrzęsona jak ta baba na mnie sie darła (jak można tak ryja drze, czy wasze mamy też umiałyby tak się wydzierać i zaczynać awantury o takie sprawy na waszaych chłopaków??). A mój narzeczony? - NIC!! I co? i teraz nie chce ślubu w październuiku bo znowu realizuje plan swojej mamy, która powiedziała że ślub ma być w 2015 (a przy moich rodzicach słodko gadała TAK TAK, ŚLUB MOŻE BYĆ NA JESIEŃ 2014). Jestem już umęczona tymi zwrotami akcji, tym jej mieszaniem w naszym związku i życiu. Moi rodzice już nie mogą patrzeć na jego rodziców, tak samo moj tata mówi że mam SPIE...od tego narzeczonego, który cały czas robi mnie w jajo!! i mnie lekceważy i nic sobie ze mnie nie robi..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka111
moje zdanie się g***o liczy. To co ja chcę - nikogo nie obchodzi. Nikogo. To co ja teraz czuje się lekceważona i poniewierana to co po ślubie miałoby być. wiem że teraz będę wyć dzień w dzień że tak się to wszystko rozwaliło, no ale kurde z gównem też nie ujedziesz za przpeorszeniem. Jak ktos wciąż rzuca ci kłody pod nogi a ty najlepiej siedź cicho i sie nie odzywaj, to po ch.. tak życie sobie zmarnować echh. Dodam że wcześniej miałam chłopaków którzy nie byli tacy, mame trzymali na dystans i całkowicie razem się super dogadaywaliśmy. W takim zwiazku jestem pierwszy raz i ciężko mi się odnaleźć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Osoby wypowiadające się powyżej mają niestety rację. Byłam w sytuacji prawie że identycznej. Niestety pod wpływem "miłości" czyli klasycznych klapek na oczach, nie posłuchałam osób które doradzały mi odejście od faceta i mamusi. Ślub przesuneliśmy, urodziło się dziecko i było coraz gorzej bo nie czułam się jak żona tylko inkubator na dzidziusia mojego męża i jego mamusi, która wprowadziła się do nas po urodzeniu sie córki. Nie miałam prawa głosu. niczego. Na szczęście mieszkanie było moje, po 2 urodzinach córki kazałam teściowej się wyprowadzić, byłam już zniszczona psychicznie. Mąż wyprowadził się razem z nią a tydzień temu się rozwiedliśmy. Teraz widzisz Autorko co cię na 100 % czeka? Nie popełniaj mojego błędu, zrób to czego ja nie zrobiłam-odejdź bo oni cię zniszczą tak jak mąż ze swoją matką zniszczyli mnie. Daj sobie czas na ochłonięcie, przez tydzień-dwa nie kontaktuj się z narzeczonym, wtedy może podejmiesz racjonalną decyzję. Nie bój się- sama sobie poradzisz! Ja mam jeszcze dziecko na utrzymaniu ale radze sobie bez "męza". Dasz rade !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro oni chcą rządzić we dwójkę waszym życiem, to nie ma innego wyjścia, jak ustąpić im miejsca i niech rządzą we dwoje. Za bardzo się patyczkowałaś i zbyt mało asertywności od początku w stosunku do faceta. \ nie wiem, jakie decyzje podejmiesz ostatecznie, ale nie pozwól na odchodnym, żeby ew. on c***owiedział, że to koniec, bo się wyprowadzasz. To ty powiedz, że masz dość bycia niewidzialną i dość już życia w trójkącie. Powiedz, że spieprzyło się wszystko, bo w waszym związku zrobiło się za ciasno i że nie macie o czym gadać, jeśli on nie wydorośleje i nie spadną mu z oczu klapy. Zostawiłabym też mu pierścionek mówiąc, że jak ci go dawał, to myślałaś, że to szczere i na całe życie. teraz masz na to inny pogląd, że ostatnie wydarzenia dały ci dużo do myślenia i że tak żyć nie chcesz i się nie zgodzisz, żeby ktoś ustawiał ciebie jak smarkacza w przedszkolu, który nie ma prawa głosu w niczym, co jego dotyczy. \ Nie wiem co lepsze, ale nie mów, że "zrywasz". Niech to odbierze jak chce, nic nie mów mu o warunkach, że pogadacie pod warunkiem ... nic nie mówi ponad to. Po prostu wyjdź, krótko powiedz co masz powiedzieć i tyle. I tak ciężko ci będzie, musisz ustawić się, że to ten najgorszy etap przed tobą, ale taki związek przyszłości nie ma. \ ja ze swoją teściową walczyłam na raty, odpuściła tuż przed ślubem, by po nim przysporzyć większy atak. Pierwszy rok małżeństwa koszmar, byłam bliska odejścia. Też na zakup mieszkania ona miała wpływ, może nie tyle, że na męża, bo na nas było, ale generalnie rościła sobie prawo do mówienia nam co mamy robić i jak, nie proszona i nie pytana. Nie znałaś dnia ani godziny, kiedy przyjdzie z następnym atakiem. O byle co, o bzdury i wyimaginowane przez siebie sytuacje były afery, a mój mąż pod jej wpływem nie odzywał się i nie bronił mnie. Doszło kiedyś do apogeum. Wyszłam z domu, jak stałam i poszłam na noc do rodziców. Rano do pracy, tylko wzięłam urlop, mąż zaczekał na mnie po drodze, wiedział, którędy chodzę i chciał gadać. Powiedziałam mu, że nie ma narazie o czym gadać, że za dużo tego i że nie mam zamiaru wysłuchiwać jaka to jestem niedobra i niewdzięczna tylko dlatego, że chcę żyć po swojemu. \ to był dla niego pierwszy sygnał, że nie zawaham się odejść, bolałoby, ale byłam na tyle silna, że powiedziałabym sobie - trudno. Skoro matka jest ważniejsza, niech z nią żyje. \ wyszliśmy z kryzysu, kolejny pojawił się po urodzeniu dziecka, gdzie znowu mamusi było pełno, ja nie prosiłam o pomoc, nie chciałam, chciałam sama sobie radzić, poznać rolę matki, tylko w ostatecznośc**prosić o pomoc, czy radę. NIestety, nie dane było, przychodziła o każdej porze, kiedy chciała, nie mogłam poleżeć, bo ona właśnie przyszła, od piersi mi dziecko zabierała, kazała butlę dać, bo mogła wtedy ją trzymać, nie ja . dużo gadać. Doszło do kolejnej afery i 2 miesiące nie rozmawiałam z nią i nie chodziłam, pomogło. Do dzisiaj spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podbijam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piatruu
moim skromnym zdaniem to wszystko jest do bani

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jak? wyprowadziłaś się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zostaw go i to od razu. Małzeństwo z nim tylko Cię u/d/u/p/i, będziesz miała jego mamuśkę na karku i jego biernego, gdy baba jaga będzie Tobą pomiatać. Poodkręcaj sprawy z weselem, nie myśl, co inni na to. Mądrzy zrozumieją i Cię pochwalą za rozsądną decyzję, głupimi nie ma co się przejmować. Masz wsparcie w ojcu, który widzi, że to nie jest dobry kandydat na męża, dasz radę, pozbierasz się szybko, a gdy spotkasz normalnego faceta z jajami, odczujesz, jak dobrze, że z tej mamałygi zrezygnowałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To już N-ty temat, który zakładasz, autorko, ale rada jest tylko jedna - miej godność i zostaw go, Jeśli jest c****sany jako mężczyzna z jajami (i bez mamusi u boku) to cię odnajdzie i nie pozwoli ci odejść. Jeśli nie - tym lepiej dla ciebie - to będzie znaczyło, że poznasz co to dojrzała partnerska miłość u boku innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×