Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Już go nie kocham ale nie potrafię odejść

Polecane posty

Gość gość

Jestem z moim partnerem od 6 lat. Oboj***ardzo pragnęliśmy dziecka. Przez problemy hormonalne miałam niewielkie szanse na zajście w ciążę, ale na szczęście się udało. I od tego momentu wszystko się zmieniło, on zdziecinniał. Zaczął skupiać się wyłącznie na zabawie. Myślałam, że to czasowe, ale on okazał się niedojrzały, przestał pracować, nie wspierał mnie ani psychicznie ani finansowo przez cały okres ciąży i po urodzeniu dziecka. Z jego powodu wypowiedzieli nam umowę najmu mieszkania. Teraz on chcę wynająć kolejne mieszkanie (oczywiście nadal jest bez pracy). Nie daje mi na utrzymanie dziecka, nie pomaga mi, ciągle się bawi, siedzi przed komputerem, albo bawi się komórką. A ja oczywiście muszę zajmować się domem i dzieckiem. Do tego mam sprzątać, robić zakupy, gotować, prać, prasować i zawsze być chętna na seks. Nie kocham go, jak widzę go rozwalonego na kanapie ze stertą brudnych talerzy wokół, nieogolonego od tygodni to zbiera mi się na wymioty. Nie jest dla mnie nawet namiastką mężczyzny. Uważam, że byłoby mi samej lepiej, z dzieckiem. Ale zarówno jego jak i moja rodzina przekonuje mnie, że jesteśmy rodziną i powinniśmy walczyć o ten związek, a kiedy z nim o tym rozmawiam, on albo wychodzi, albo obiecuje że będzie lepiej i wzbudza we mnie poczucie winy. Nie wiem już co robić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj sobie spokój, kopnij dziada w d**ę i zacznij nowe życie, niby jest ale jak by go nie było. Na co ci to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym go spakowała i powiedziała "W*********j w podskokach!!!" :classic_cool: nad czym się zastanawiasz? Na co dziecku taki ojciec skoro sie nim nie zajmuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciśnienie ze strony rodziny i jego wyrzuty, że się nie staram są nie do wytrzymania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jak to się nie starasz? Robisz wszystko a on nic. Zero inicjatywy :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a z czego żyjecie? kto zajmuje się dzieckiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracowałam. Więc dostaję pieniądze będąc na macierzyńskim, żyjemy z mojego wynagrodzenia. I to ja zajmuję się dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedna strona nie uratuje związku, potrzebne są chęci obojga ludzi. A z tego co piszesz to on was olał....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
boże to z czego wy żyjecie?? ja bym na twoim miejscu go wywaliła z domu kazała płacić na dziecko i nie wracać dopóki nie dorośnie.. Dorosły chłop ma obowiązki!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam podobnie( ale mieszkam w niemczech) w******am drania i sama se poradzilam..sama w obcym kraju,bez nikogo,trzymalam sie tych niemiec pazurami bo w pl nie ma zycia,..minelo 5 lat ,mam meza jest ogarniety kochany.pomaga,i radzimy se dobrze..a moja mala z biologicznym nie ma kontaktu..tylko urzad sciga go z alimenty..hi a w niemczech to nie malo hi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i siedzenie ze wzgledu na dzieci jest bez sesu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I powiem jeszcze ze zycie przed toba jak zostaniesz z nim to pozalujesz..znamm wiele przypadkow baby obecie stare ale mowia czemu wczesniej nie odaszlam..bo to maz bo rodzina bo...a ty zycie masz jedno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem to doskonale, ciągle powtarzam sobie, że to ostatni raz... I za każdym razem pozwalam się omamić kolejną obietnicą, jego łzami, zapewnieniami. Jestem zmęczona. Oszczędności niebezpiecznie mi się kurczą. Pieniędzy też mi nie starcza na wszystko, dobrze że rodzice mi pomagają bo nie wiem jakby to było. Naprawdę mam dość, nie mogę powiedzieć, że nadal go kocham, jestem z nim, ale nie jestem szczęśliwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlaczego to nie jest prostsze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisalam juz i napisze jeszcze raz zycie przed toba a uzalanie sie bad soba nic nie da,kobieto ja se w obcym kraju bez nikogo poradzilam..nie dalam za wygrana(j.w.) a ty albo sie wezmiesz w garsc albo tak spedzisz reszte twego zycia,chcialabym c***omoc pogadac,ale jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt mi nie może pomóc, ja wiem, że na odwagę muszę zebrać się sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do tego dziś gadałam z teściową i ona ma pretensje do mnie!!! Uważa, że sama jestem sobie winna, żebym się określiła, że jej syn nie dojrzał do roli ojca i lepiej będzie jak dam mu spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×