Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ojciec który nie kochał

Polecane posty

Gość gość

Mój ojciec - nie wiem czy mnie kochał czy nie, traktował nas - dzieci mnie i dwójkę mojego rodzeństwa siostrę i brata jak kogoś niepotrzebnego. Wiecznie karał, na nic nie pozwalał. Nie wolno było oglądać tv, karał, bił jak cos było nie tak, nie odbierał nas z przedszkola. Jakby nas nie było, nigdy mi nic nie kupił na urodziny. Jako dziecko za nim nie przepadałam, nie przepadam za nim nadal, traktuje mnie ozięble, jest zdania, że dzieci należy oddawać do przytułków, specjalnie mówi to przy mnie. To jest jakaś patologia, mam 26 lat, w domu gdy jestem z ojcem nie wolno mi samej włączyć telewizora, radia nadal, mam oglądać to co ojciec jeśli on włączy, nie wolno mi sie sprzeciwiać, nie wolno mieć własnego zdania. on traktuje mnie jak jakiś odpad. Mam kochana mamę, która cały czas się mną opiekowała, kochała, dzieki temu wyszłam na ludzi, mama nie dała mi odczuć, że ojciec mnie nie kocha, tak bardzo mnie kochała i moje rodzeństwo. Dawała nam prezenty za plecami ojca, chodziła z nami a spacery, zaprowadzała do przedszkola, na angielski, śpiew etc. Mama wspierała jak szliśmy na konkursy, mama pocieszała gdy dostaliśmu złą ocenę, mama płaciła za zielone szkoły. Mama i mama, ojciec nie dał nic, nie dał ani kropli miłości. Nie lubię mężczyzn, nie ufam im przez to. Jestem 26 latką, a ojciec wciąż mnie strofuje, potrafi kopać moje buty jeśli położę nierówno, zrzucać moje papiery ze stołu,śmiać sie z mojego wyglądu etc. Na szczęście już z nim nie mieszkam, ale moje rodzeństwo jeszcze tak. Nie mam w nim miłości, ani do mnie, ani do nikogo mam wraźenie. Smutno mi, jak to jest miec normalną rodzinę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajnie ,ze mama z miłością nie skąpiła, ale na pewno nie będę popierać życia pod jednym dachem z tyranem, agresorem i despotą. Wg mnie tu matka ma minusa ,ze naraziła dzieci na takie traktowanie -nie tylko twoja, pisze ogolnie o kobietach, ktore tkwią w takim przemocowym związku z dziećmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mama jak to mama nie chciała rozbijać rodziny, a ja właśnie nie wiem co by było lepsze, bo jak ojciec wracał do domu to od razu rodził się w nas strach. Niby nie był agresywny czy coś, ale taki zimny jak lód, zero miłości, NIGDY nie przytulił, nie pogłaskał, nawet nie rozmawiał z nami bo dzieci sa przecież głupie. Nie okazywał zainteresowania, nie wiedział gdzie chodzimy do szkoły, ile mamy lat. I wbudował w nas takie przekonanie, że jesli mu się sprzeciwiamy jesteśmy WINNI. Mam poczucie winy, że nie przepadam za ojcem, mam poczucie winy, że mu się sprzeciwiam. On jasno mówi tylko ja mam rację. To straszne. Moją mamę traktuje bez porównania lepiej niż dzieci, ale też jest w tym emocjonalna pustka. Smutne... A dodam, że nie sprawiałam żadnych problemów wychowawczych, ani moje rodzeństwo, ale to na nic... ojciec nie umie kochać, chyba że siebie. Spaczył mnie psychicznie przez to. Nie rozumiem roli ojca, męża, nie rozumiem jak to ma wyglądać. Boję się zobowiązań w wiązku, chcę mieć zawsze otwartą furtkę ucieczki jakby co. Nie potrafie zaufać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty nie jestes niczmu winna, to twoi rodzice maja powazne problemy. Przeszlosci nie zmienisz, mozesz natomiast zbudowac przyszlosc. Nie kazdy jest taki jak twoj ojciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kilkukrotnie tu nawiązalas ,ze do milosc****ochwal ciepla był ostatni a do karcenia,bicia , szydzenia, ozieblosci to pierwszy i dobrze mu to wychodziło burząc twoje poczucie bezp.. Jednak to są typowe cechy tyrana i despoty Trzymaj się z dala od takich, kiedy ty będziesz układać sobie zycie partnerskie , ostrzegam bo czasami wbrew logice człowiek powiela bledy z domu rodzinnego zamiast uciekać od takich osob. Dobrze ,że matki milosc zasmakowalas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziękuję wam. Wiem, że nie wszyscy...ale się boję, mam dziadków, których kocham - nosili mnie na rekach, jeździlismy rowerem...mam wujka na wsi, do którego jeździłam czasem na tydzień, dwa i też się bawił ze mną, ale ja sie zawsze go bałam, że jak to, kupił mi jajko kinder czy coś i mojemu kuzynowi i kuzynce tez, to powiedziałam, że nie chcę, bo byłam w szoku. Myslałam, że mi nie wolno. Kiedy dzieci mnie zaczepiały na podwórku czy coś, wujek szedł im powiedzieć, że mamy się grzecznie bawić, że mają mnie szanować, ja miałam wtedy 7, może 8 lat i pamiętam, że jak on to mówił, że trzeba szanować innych i mnie bronił to płakałam, że ktoś mnie broni. Jak pojadę do rodziny własnie to tam wracam do normalnego myslenia, wierzę w miłość, rodzinę...ale teraz nie spotykam się z nimi często i jedyne co mi zostaje w głowie to obraz zachowania ojca. I mysle sobie po co mieć rodzinę??? Po co dzieci, żeby cierpiały? Jakby dane mi było poobserwować dłużej jakąś kochajacą się rodzinę to bym sobie mogła to wyobrazic, ale tak to nie umiem. Myślałam, żeby może sobie jakiegoś ojca zastępczego znaleźć, który mi pokarze, że ojciec kocha i szanuje dzieci, a nie nimi gardzi. Ksiądz na oazie albo może jakiś nauczyciel starszy czegoś, ale nigdy na takie coś nie chodziłam? Nie wiem, taki substytut ojca i zdrowej relacji, kiedy tata mnie kocha. Jak byłam mała bałam się mężczyzn, wszystkich ojców, ojców moich kuzynek, koleżanek etc. A oni byli dobrzy, tylko ja miałam blokadę...eh...szkoda gadac, trzeba naprawdę zobaczyć z kim sie człowiek wiąże, sprawdzić czy ten facet kocha dzieci, bawienie sie z nimi etc. Mój ojciec jak płakałam zostawiał mnie w łóżeczku, zamykał drzwi, gasił światło i udawał, że nie słyszy. Mówił, że muszę sie wychować. Moja mama zaraz do mnie biegła, mnie przewinąć czy nakarmić. A jak kiedys się odezwałam, że niekoniecznie jest zdrowa relacja w naszym domu, to spotkałam sie z miażdżąca krytyką. Zresztą jak coś powiem (a z ojcem nie rozmawiam czesto) to on mi mówi, koniec wyjść. I wychodzę. Potrafi mnie w moim wieku wyrzucić z pokoju jak jemy obiad jak do domu przyjadę na weekend, bo powiedziałam, coś nie tak. Mam zabrać talerz i iść, nie dyskutować. Nie wolno mi mieć innego zdania. Mówi mi Milcz! Tak samo postepuje z moim rodzeństwem. Dziękuję wam za pocieszenie ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a nadal z nim mieszkasz? Jeśli nie, to kiedyś bym mu wygarnęła hurtem i wyszła nie oglądając się za siebie. Na co Ci taki ojciec, toż to tylko dawca nasienia był... Powiedziałabym takiemu że na starość mu się odpłacisz podobnym zachowaniem... Otwórz się na miłość, życzę Ci abyś znalazła wspaniałego faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A daleko ci szukać substytutu, porozmawiaj szczerze z wujkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i w ogóle to idź do psychologa, sama tego nie ogarniesz, terapia co pomoże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×