Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nowotwór teściowej

Polecane posty

Gość gość

Naszą rodzinę spotkało ogromne nieszczęście. Teściowa zachorowała, jest w stanie ciężkim, rokowania są złe. Niestety mieszkamy daleko, kilkaset kilometrów. Mąż wymaga żebyśmy się przeprowadzili bliżej, nie słucha racjonalnych argumentów. Oczywiście uważam, że mąż powinien pojechać na jakiś czas do mamy ale ktoś musi pracować żeby on mógł się mamą opiekować, prawda? Mąż uważa, że możemy znaleźć pracę za najniższą krajową, nie w zawodzie na ten czas i mieszkać u teściowej wtedy na życie nam wystarczy. Tylko co potem? Nie będzie tak łatwo wrócić do zawodu, nie będzie tak łatwo ułożyć życie na nowo. Wiem, że to brzmi podle ale nie chcę wywracać całego naszego życia, wszystkiego na co pracowaliśmy do góry nogami. Uważam, że mąż powinien mieć do czego wracać żeby po wszystkim miał cokolwiek. Myślicie, że jestem okropna? Że powinnam rzucić wszystko i jechać gdzieś pracować na kasie byle tylko przeżyć a potem zostać z niczym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
myślę, że masz rację. Jeśli mąż chce - niech przeprowadzi się do mamy. Ty możesz w miarę możliwośc**przyjeżdżać na weekendy. Jeśli teściowa jest w stanie ciężkim, to pewnie w ciągu 6 m-cy sprawa się rozstrzygnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W sumie trochę źle sie wyraziłam. Nie to, że mąż "wymaga" tylko wyraźnie mu na tym zależy, jest w szoku, przerażony. Wiem, że wolałby mieć mnie przy sobie - w końcu to będą ciężkie chwile. Ale co potem? Długo pracowaliśmy żeby znaleźć się w tym punkcie, potem zaczynalibyśmy praktycznie od zera. Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem. Obiecałam do końca tygodnia podjąć decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie rzuciłabym wszystkiego. Szczególnie, że jeśli rokowania są faktycznie tak złe, to stawianie całego życia do góry nogami jest hmmm mało racjonalne, bo pomoc może być niestety potrzebna tylko na krótko. Nie rezygnowałabym ze stabilnej pracy, w ciemno, bo wcale nie jest powiedziane, że znajdziecie taką na najniższą krajową. Nie piszesz gdzie mieszka tesciowa, czy to duże miasto, jakie tam są szanse na normalne życie. A tam gdzie teraz jesteście - macie mieszkanie? Mąż niech jedzie, ochłonie, zobaczy jak to wygląda, w pierwszym szoku nie ocenia się sytuacji rozsądnie, a pochopne decyzje mogą was drogo kosztować. A - czy teściowa jest tam zupełnei sama? nie ma żadnej rodziny na miejscu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciężkie chwile to mało powiedziane. Będzie siedział w szpitalu codziennie po kilka godzin - bo teściowa nie będzie radziła sobie np. z jedzeniem. Jak on zamierza pracować musząc karmić ją o 7 czy 8 i 13?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moze niech tesciowa do was sie wpowadzi, znjadzie szpital blisko was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety teściowa jest sama więc oczywiste jest, że mąż jechać musi. Jego siostra wypięła się na całą sytuację. Ojciec po rozwodzie ma gdzieś całą "starą" rodzinę, bo założył nową. Teściowa mieszka w sporym mieście, pracę da się znaleźć z tego co patrzyłam. Ale taką kiepską pracę, kiepsko opłacaną... Ja zastanawiam się nad próbą ściągnięcia teściowej do nas ale... teściowa nie chce. Całe życie tam przeżyła i nie chce się na ostatnie chwile wynosić. Mamy mieszkanie, nie obciążone kredytem. Jedyna opcja żeby mąż pracował to żebyśmy tam pracowali na zmiany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na razie nie macie rozeznania jak to wygląda, i jak będzie przebiegało leczenie. Skąd pomysł, że teściową trzeba karmić w szpitalu? skoro nowotwór dopiero wykryty, to widocznie nie dawał objawów, i teściowa normalnie funkcjonowała. To się nie zmieni z dnia na dzień. Mój teść umarł na raka, i po prostu zasnął, do końca był "na chodzie" choć bardzo osłabiony. Brał chemię, i wracał do domu, nie było go trzeba karmić czy przewijać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spróbujcie namówić teściową na przeprowadzkę - powiedzcie, że będzie miała lepsze warunki do leczenia. Zapytajcie lekarza o rokowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Teściowa zachorowała, jest w stanie ciężkim, rokowania są złe. " to chyba nie wygląda na dobre rokowania. Znajomy ostatnio zmarł, 4m-ce od wykrycia nowotworu, 3 ostatnie miesiące spędził w szpitalu na oddziale paliatywnym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż już był... Rokowania są złe. Niestety późno wykryty guz mózgu. Na razie niewiele wiem. Mąż jest w bardzo złym stanie i niewiele był mi w stanie przekazać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie mieszkanie, macie pracę - zostawianie tego wszystkiego po to żeby tam klepać biedę to głupota. Dzieci macie? Sprzedaż mieszkania teraz, kiedy ceny są tak niskie, i trzeba długo szukać kupca - to tez głupota, poza tym same koszty transakcji pochłoną wam kilkanaście- a nawet kilkadziesiąt tysięcy. Mam wrażenie, że na razie nie bardzo wiecie jak to ogarnąć, i może trzeba trochę dystansu, żeby zorganizować wszystko tak, żeby było najlepiej dla całej rodziny, nie tylko teściowej. Swoją drogą - to mało fajne ze strony teściowej, że nie chce się przenieść do was, skoro wie że wasze przenosiny tutaj zrujnują wam życie. Fajną mąż ma siostrę, swoją drogą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Swoją drogą - to mało fajne ze strony teściowej, że nie chce się przenieść do was" x bzdura! kobieta umiera, ma prawo umrzeć tam gdzie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Siostra męża to nieodpowiedzialna kretynka. Co ciekawe mieszka dużo bliżej niż my więc mogłaby pomóc, ale ona woli udawać, że problemu nie ma. Siostra jest już grubo po trzydziestce więc to nie tak, że się dziecko pogubiło. Niestety to prawda - nie wiemy jak to ugryźć jak to rozwiązać. Mieszkania nie będziemy sprzedawać ja się tam na stałe nigdy w życiu nie przeniosę. Dzieci nie mamy. Szczerze mówiąc mamy po 27 lat, dopiero teraz udało nam się osiągnąć stabilność finansową, awansowaliśmy, rozwijaliśmy się oboje w pracy... Tym bardziej, że wiem ile nas to kosztowało - znalezienie się w tym miejscu - nie umiem tak łatwo zrezygnować. Teściowa nie chce się przenieść bo boi się. Po prostu po ludzku się boi. Wie, że niedługo będzie miała coraz większe problemy z pamięcią a całkowicie nowe otoczenie na pewno nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jaki to nowotwór? jakie są prognozy lekarzy? wiem, że unikają odpowiedzi na takie pytania, ale na podstawie rodzaju nowotworu można coś wywnioskować. Nie przenosiłabym się i nie rezygnowała z pracy. Mąż wcale nie musi znaleźć czegoś na miejscu, i co wtedy? niech weźmie urlop a póki co - jeździ sam na razie - bo rozumiem, że TERAZ teściowa jeszcze nie potrzebuje kogoś 24/dobę. niech nawet pogada z szefostwem o urlopie bezpłatnym (marne szanse że się zgodzą, ale co szkodzi spróbować), w ostateczności niech on zostawi pracę, ale ty nie rezygnuj - musicie mieć zaplecze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety paskudny nowotwór - guz mózgu. Właśnie tak teraz czytam o możliwych urlopach. Pocieszam się, że mąż jest dobrym specjalistą więc może tak łatwo nie będą się chcieli go pozbyć ale kto to wie. Wiem, że to co piszę jest bez ładu i składu, ale próbuję sobie to poukładać. I dziękuję bo Wasze pytania, wypowiedzi pomagają ogarnąć trochę to wszystko. Muszę teraz ja mieć jaja, bo mąż jest w rozsypce. Wychowała go tylko mama, byli blisko, wiele jej zawdzięcza. Tak naprawdę to jego jedyna rodzina. A ja na razie sama nic nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na razie teściowa nie potrzebuje opieki 24h na dobę, tzn koło siebie robi wszystko sama. Ale ma coraz większe problemy z pamięcią (dlatego zgłosiła się do lekarza) więc przydałby się ktoś na miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Guz mózgu ma wiele rodzajów. Skoro piszesz że rokowania są złe - czy chodzi o glejaka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Glejak, niestesty ze względu na umiejscowienie nie nadaje się do operacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo wam współczuję - wiem co to za ś****wo, i niestety faktycznie rokowania są złe, z glejakiem wygrać się nie da. Mój znajomy robił cuda, zadłużył się i na operację jeździł do Niemiec, bo też u nas nie chcieli tego operować. Niestety - operacja sie udała, ale to cholerstwo odrasta w błyskawicznym tempie, nie da się tego usunąć w całośc****omimo operacji zmarł po pół roku od wykrycia... W tym przypadku choroba postępuje błyskawicznie, i to raptem parę miesięcy... wiem, że to strasznie brzmi, ale poszukajcie już teraz możliwości opieki, mąż nie da sam rady, nie ma takiej opcji, nie wystarczy karmić, tu trzeba fachowej opieki, robienia zastrzyków, specjalnego łóżka, opukiwania, masaży - pielęgniarka na NFZ tego nie załatwi, prywatnie - kosztuje krocie, żona tego mojego znajomego musiała wynając dwie (na zmiany) - kosztowało ją to 3,5 tys. a było to 4 lata temu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie teraz przeszukuję różne fora, w najgorszej, ostatniej fazie można dostać pomoc z hospicjum, także taką w domu chorego. Jak się nie da to też wyciągniemy te paskudne pieniądze "na czarną godzinę" i będziemy robić co w naszej mocy. Ale żeby naruszać oszczędności, zatrudniać pielęgniarki ja muszę pracować. Pod koniec tygodnia (jeśli dostanę dzień urlopu) pojadę i spróbuję dowiedzieć się jak najwięcej. Myślę, że ja dam radę to wziąć bardziej na chłodno, więcej zapamiętać, więcej się dowiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chcesz na chlodno wiec odpowiem na chlodno.tesciowa to egoistka,wy musicie wszystko rzucic,przeprowadzic sie,narazic swoja egzystencje,bo starsza pani sie boi nowego otoczenia.brak mi slow...tak wiele osob jest starych i schorowanych i nie ma kto sie nimi zajac,a tesciowa majac was sklonnych sie nia zajac i jeszcze za to placic,wybrzydza.brak mi slow.meza postaw do parteru,tesciowej wytlumacz,ze ta prueprowadzka moze byc tragiczna w skutkach.przykro mi to pisac,ale patrze racjonalnie na zycie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niech teściowa sie przeniesie w jej mieszkanie wynajmijcie, żeby były pieniądze na opiekę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Łatwo powiedzieć - wynajmijcie, a kto ich utrzyma? z dnia na dzień znajdą pracę w innym mieście? jak wynając, skoro przeciez tam żyją, to nie spakowanie kartonu książek, musieliby całkowicie zwinąć wszystko - i ryzykować zniszczenie mieszkania, bo żaden wynajmujący nie dba o cudze. Oboje mają dobrą pracę więc nie można tak machnąć ręką, i liczyć że jakoś to będzie. Są wykształceni, a w małej miejscowości fachowców się nie ceni, ale też fachowców na kasie się nie zatrudnia. Mówiąc brutalnie - mają rzucać niezłą pracę, ryzykować przyszłość - na kilka miesięcy? bo prawda jest taka, że przy glejaku nie ma co liczyć że potrwa to dłużej. Bezpieczniej dla nich, jeśli jedno zostanie i będzie zarabiać stabilnie - niestety parę miesięcy trzeba by dojeżdżać i widywać się weekendowo. Z niskiej pensji tam nie pomogą matce. A będą potrzebować kasy... W przypadku tego nowotworu opieka domowa jest gorszym wyjściem, nie da się łatwo znaleźć naprawdę fachową pomoc, a tu nie może być przypadkowa osoba, tylko pielęgniarka z doświadczeniem, i dochodzący lekarz. Na NFZ nie ma co liczyć, wszystko prywatnie. Dlatego lepiej mieć pod ręką profesjonalną pomoc w hospicjum non stop, choremu łatwiej zaszkodzić niefachową pomocą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie,najpierw rodzice nie dbaja o swoja przyszlosc finansowa a potem rujnuja zycie swoim dzieciom,ktore musza rzucac prace i sie przeprowadzac.starsza dama sie nie przeprowdzi bo sie boi.noz kurde,to sie nazywa wdziecznosc:Otylko pasa i w doope dobrze dac,widocznie dzieci sa dla niej za dobre.dasz palca to ci cala reke odgryzie😠

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech mąż idzie wyjaśnić sytuację i wypisze sobie urlop na trzy miesiące miesiące, albo od razu na dłużej, np. na pół roku żeby pracodawcy było łatwiej zorganizować zastępstwo. Ludzie idą na macierzyński, tacierzyński, ludzie chorują to też ich nie ma, a często wracają później do pracy i dalej pracują. Nie sądzę, żeby go zwolnili za to, że nie będzie go ileś miesięcy. A ty zostań i zarabiaj na rodzinę. Możesz jeździć w soboty, niedziele. Możesz zużyć kiedyś urlop wakacyjny żeby jakiś czas trochę dłużej tam zostać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×