MAM DOSC KRYTYKOWANIA TEGO CO JEM

Mieszkam teraz w Niemczech. Przyjechałam tu do pracy do szklarni dwa miesiące temu. Moja koleżanka jest już tutaj z chłopakiem 3 lata, a druga przyjechała razem ze mną i ze swoim chłopakiem , ogólnie jest tutaj naprawdę bardzo fajnie , ale mam dośc krytykowania tego co jem! wszyscy mi ciągle dogryzają,że jem rarytasy i nic tu nie zarobie bo wszystko przepieprzam na żarcie.;/ co jest kompletną bzdurą, wiem ,że nie po to tam pracuje ,żeby rozpieprzać pieniądze na głupot ale na jedzeniu nie zamierzam oszczędzać, nie jadam dużo , ale kupuje dobre produkty, wszyscy wkoło wpieprzają ciągle zupki chińskie, pasztety i mortadele ;/ a ja takich rzeczy nie tkne. nie jem nie wiadomo czego, po prostu zamiast zwyklego chleba czy makaronu jem pełnoziarnisty, zamiast mortadeli czy pasztetu wole sobie kupić serek czy pierś wędzoną na kanapki. jem dużo owoców , warzyw . zawsze wydawało mi się,że się normalnie odżywiam , a teraz jestem ciągle szykanowana bo nie jadam pasztetu ;/

nie wiem czy to ja jestem dziwna ale obrzydzają mnie takie przetworzone rzeczy, najtańsze klopsy czy gołąbki w słoiku ;/

rozluźnij poślady młoda damo, to może przestaną

ale jest ciężko wytrzymać czasami, akurat trafiło mi się mieszkanie z samymi starszymi osobami, moja współlokatorka jest fajna, ale w pozostałych dwóch pokojach mieszkają same babeczki co żyć nie dadzą.

tak to już jest, że cały świat sprzeciwia się przeciwko geniuszowi, przybyłaś znikąd jak egzotyczne stworzenie i narzuciłaś samicom niewygodne standardy, kobiety potrafią być bezwzględne w wykańczaniu, jesteś dla stada łatwą do wyeliminowania konkurencją, możesz walczyć w i imieniu sałatek i oliwy, tracąc w wyniku znerwicowania miliony połączeń neuronowych, lub zasymilować się, kupić zgrzewkę argusów strong, parówki piklok i obserwować jak twoje tipsy pozbawione biotyny i kwasu foliowego żółkną od nikotyny...