Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość no white stuff

Jak zakonczyc toksyczny zwiazek z czekolada i slodyczami

Polecane posty

Gość no white stuff

Hej, Czytajac jakikolwiek topic o diecie wczesniej czy pozniej napotykamy te same wyznania - nie wytrzymalam i zjadlam czekolade. Nie wazne ile wazymy, jak wygladamy, ile zarabiamy i gdzie mieszkamy - czekolada i slodycze rujnuja nas wszystkie jednakowo - niszcza sylwetke, silna wole i poczucie wartosci. Sa zdrodlem niemalze wszystkich dietowych porazek - dajemy rade jest non stop jajka lub kapuste albo zasuwac co wieczor mordercze treningi ale to i tak wszystko idzie na zmarnowanie bo za rogiem czyha wredna czekolada zeby wpedzic nas w jo-jo i poczucie winy. Zalozylam ten topic zeby pomoc osobom zaliczajacym kolejne dietowe porazki znalezc najlepszy sposob na rozstanie z wrogiem nr 1 - slodyczami. Wpisujcie co pomaga Wam przezyc dzien bez batonika i jak sobie radzicie z uzaleznieniem. Z pewnoscia sa wsrod nas osoby ktorym sie udalo wiec moze bedziemy inspiracja dla innych. Dzieki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Generalnie zyje bez cukru. Nie slodze, nie kupuje slodyczy. Czekolade lub slodycze w czystej formie jem od swieta. Cukier jedynie dodaje do ciasta a ciasto jem w limicie 1 kawalek na tydzien lub rzadziej. Kiedys w czasach gdzie kupowalam ciuchy w rozmiarze 42 dzien bez czekolady byl dniem straconym - skoro I tak jestem gruba jak prosiak to moge przynajmniej poprawic sobie humor czyms slodkim. Ale to skutkowalo jedynie chwilowym szczesciem po ktorym nastepowal dol z powodu oblozonego celulitem tylka, rosnacych boczkow I podwojnego podbrodka. Brzmi znajomo? Czytaj dalej. W koncu powiedzialam sobie ze musze cos zrobic. I zaczelam S-B, potem przerwalam, potem poszlam na Dukana. Obie diety mialy niezle rezultaty, ale jojo powracalo z predkoscia swiatla jak tylko wracalam do 'normalnego' jedzenia. Tyle ze z perspektywy czasu widze ze moje jedzenie podietowe nie bylo do konca normalne - bylo napakowane platkami sniadaniowymi z rana, bagietkami z nadzieniem majonezowym na lunch I porcja makaronu, ryzu lub ziemniakow na kolacje. Plus batonik z kawa rano, batonik z kawa po poludniu I ptasie mleczko, czekolada albo ciasteczko do wieczornej herbatki. Do tego 2 lyzeczki cukru w kazdej kawie I herbacie. A dupa rosla... Dokladnie w styczniu zeszlego roku po raz ostatni podjelam ostateczna walke z waga. Bez diety, tym razem postanowilam zerwac ze slodyczami oraz bialymi produktami raz na zawsze. Najgorzej bylo ze slodyczami. O ile w miare latwo mozna zredukowac makaron I chleb I zamienic je na pelnoziarniste to czekolada jest tylko jedna. Ale zrobilam tak: 1. Pozbylam sie wszelkich slodyczy z domu (czesc oczywiscie zjadlam w gescie pozegnania ale czesc wynioslam do pracy) 2. Uzgodnilam z mezem calkowity zakaz kupowania I przynoszenia do domu slodyczy I ciastek. Jesli maz mial ochote, kupowal 1 batonika a nie cala paczke I konsumowal go w pracy. 3. Z dnia na dzien przestalam slodzic . Po miesiacu meki udalo mi sie przyzwyczaic do bezcukrowych napojow, bez uzywania slodzikow. 4. Jak mialam chwile slabosci I nachodzila mnie w pracy ochota na batona to szlam do kantyny, popatrzylam na batony po czym kupowalam owoca I wracalam do biurka. 5. Jak owoc nie pomagal to pilam jeszcze szklanke wody. Wtedy ochota przechodzila. 6. Przez pierwsze kilka tygodni nie robilam zakupow zeby nie czuc zapachu ciast, paczkow I slodyczy w markecie - dawalam liste zakupow mezowi a on z natury nigdy nie kupuje niczego spoza listy. 7. Jak zaczelam sama chodzic na zakupy to stojac przed polka ze slodyczami patrzylam kto je kupuje I jak wyglada - w wiekszosci byly to laski ktore wygladaly tak jak ja lub byly jeszcze wieksze. Wtedy ochota na slodycze mijala I batonik wracal na polke. Rezultaty: Po pierwszym miesiacu picia kawy I herbaty bez cukru przestalam czuc ich gorycz I przyzwyczailam sie do smaku. Po dwoch miesiacach ktos oslodzil mi przez pomylke kawe po czym ja wylalam bo juz mi nie smakowala. Po 2 miesiacach bez czekolady nie ciagnelo mnie do cukierkow, nawet jesli staly na biurku bo kolezanka przyniosla. W sklepach nawet nie patrzylam w strone polek z ciastkami I czekolada. Czasem kusilo mnie zeby wziasc kawalek I sprobowac ale jak widzialam spadajaca wage I redukcje cellulitu to stwierdzalam ze nie warto. Po roku moge spokojnie powiedziec ze jestem wolna od czekolady. Owszem, przy okazji swiat czy jesli jestem w gosciach to wezme 2-3 cukierki ale to maks. Pozniej zaczyna mnie mdlic. Nie robie z siebie jakiegos dziwolaga ze nigdy nie wezme czekolady do ust ale umiem sie kontrolowac, umiem powiedziec kolezankom w pracy nie (a one kupuja slodycze codziennie) I umiem kupic w piatek wieczorem paczke delicji 'dla gosci' na niedziele I spokojnie doczekaja one niedzielnych gosci. Rok temu to byloby niemozliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość irena5oo
ja dzis kupilam asumin ( moze pomoze , moze nie ale sprobuje, a od jutra zaczynam diete mz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×