Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zoska13

Czy komus udalo sie przetrwac malzenski kryzys?

Polecane posty

Gość Zoska13

Czy udalo odbudowac sie bliskosc z mezem, zona, a jesli tak to jak I jak dlugo trwalo to wychodzenie z kryzysu? Bede wdzieczna za pozytywne historie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonatyy
przez chorobe. najpierw ona teraz ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zoska13
Ale dlaczego ze soba zostaliscie? Z litosci, ze swiadomosci ze jednak to milosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1,5 miesiaca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my wciąż wychodzimy czasem z lepszym czasem z gorszym skutkiem ale się staramy. Trwa to już albo może dopiero 2 miesiące

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zoska13
U nas prawie rok. Jest juz lepiej ale czasem sama nie wiem jak to bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zoska13
Naprawde nikt z kryzysu nie wyszedl? Wszyscy mowia by walczyc, starac sie, ale ja bym chciala namacalnych przykladow. Tak, mialem/mialam kryzys, skonczyl sie po takim I takim czasie, zrobilismy to I to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz, zależy wszystko od tego, jak głęboko to zaszło. Kryzys może być z błahych powodów, ale mogą być i powody większe:np.alkoholizm partnera. A z alkoholikiem nie wygrasz nigdy tego kryzysu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonatyy
Nas uswiadomila dziewczyna ktora lezala kolo zony. Odwiedzalem ja codziennie, mimo zakazow "wkradalem" sie wieczorami, zalatwialem co moglem. Byc moze robilem to z litosci - ale nie moglem inaczej. Za wszystko dostawalem oczywiscie op*****l - w tamtym czasie wszystko robilem (wg zony) zle, niczym nie moglem jej dogodzic. Nasze malzenstwo wisialo na wlosku - tez nie bez mojej winy. Klotnie, awantury na porzadku dziennym. I wlasnie ta dziewczyna zwierzyla sie zonie, ze jak wyjdzie (wtedy to jeszcze nie bylo pewne) to konczy ze swoim. Mimo a moze wlasnie przez nasza "wojne" widac jak bardzo sie kochamy, chociaz byc moze sami tego nie widzimy. A ona ma juz dosc tego "slodkiego p********ia" swojego faceta przychodzacego w soboty, czasami w niedziele. Nie na tym wg niej polega milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nam się udało. Ale był to kryzys związany z totalnym niedogadywaniem się, a nie np. zdradą. Nie było w tym niczyjej winy - po prostu totalnie nie umieliśmy się porozumieć, najpierw było "ochłodzenie uczuć" i obojętność, potem kłóciliśmy się o wszystko... Było fatalnie przez około pół roku, może trochę dłużej. Były dyskusje o rozstaniu itp. A potem dogadaliśmy się, wszystko się uspokoiło... I uczucia wybuchły na nowo. Teraz od około roku jest super. Jesteśmy parą od 11 lat. Pozdrawiam i szczęścia życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak zawsze no tak o tak to zawsze jest no przecie no tak :) www.youtube.com/watch?v=hTVVMwrJ-rk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zoska13
Nieszczescia potrafia zblizyc. Fajnie ze Wam sie udalo I drugiej parze tez;) A co jesli pojawia sie ktos trzeci? Bo rozumiem u Was nie bylo nikogo kto odwrocilby uczucia? U mnie maz sie zauroczyl kims ale po rozmowach zerwal kontakt. Widze jak sie miota, jak cierpi I boli mnie ze nie umiem nam pomoc. Nie wiem co gorse, by odszedl ale mial name normalne kontakty - mamy dziecko, czy zeby zostal z litosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonatyy
No to maszz jak z alkoholikiem. Jezeli sam nie zechce to nie masz z nim o czym dyskutowac. Mnie tez "zauroczylo". Zdawalem sobie jednak sprawe, bo byla "singielka", ze jestem tylko kolejnym ... w jej zyciu. Zona jednak wyczula, w domu pieklo, ja oczywiscie w takich chwilach wychodzilem, bo mial mnie kto "pocieszyc". Dobrze, ze "seksualnie" do niczego nie doszlo, moze mozna nazwac to emocjonalna zdrada, bo jak zona robila fochy to szedlem do niej i mialem spokoj. Potem zaczelo dreczyc mnie sumienie, jednak wychowanie, slub swoje robi. No i choroba zony. Ja dawalem z siebie wszystko a zona ze mnie teraz nie potrzebuje - non stop awantury. Uczucia jak sie wchodzi na oddzial i patrzy czy zona jest jeszcze w swoim lozku czy juz na paliatywnym nie da sie opisac. To idzie na nerwy - nie moglem z zona inaczej jak tez tylko sie klocic. Jak ona do mnie tak ja do niej. Na szczescie wyszla z tego. Jak przyszla do domu zafundowalismy sobie urlop we dwoje (syna wyslalismy na pierwsze "samodzielne" wakacje), obiecalismy sobie "zaszyc" buzie, zadnych docinek, zadnych klotni, zadnych awantur. I wytrzymalismy. To byly najpiekniejsze 2 tygodnie w moim zyciu. Mialem z powrotem zone - na dodatek nie robiaca foch. Oczywiscie, pozniej zdarzalo sie, ale wystarczylo ze jedno albo drugie wspomnialo..... Teraz ja "leze". Dzieki temu, ze zona nie rzucila pracy, na co bardzo wtedy nalegalem, mamy teraz z czego zyc. Taki bywa los ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
od ubiegłego roku przeżywamy kryzys małżeński, (syn 3 latka), zaszłam w 2-gą ciąże , przytyłam i przestałam być dla męża atrakcyjna, zaczął wieczorami wychodzić z domu, wracał o 3 w nocy - mówił że spotyka się z kolegami w pubie i piją piwo. Urodziłam córeczkę a on się wyprowadził, pomagają mi rodzice - nie wiem co dalej robić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nam się udało, choć wisiało na włosku.. Na wszystko trzeba czasu cierpliwości, serca i dużo pracy nad sobą. Pamiętajcie ze jesteście dla samych siebie najważniejsi i robicie coś dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie każdy związek warto ratować, w Twoim przypadku mężowi nie zależało, a Ty niewiele straciłas rozstajac się, bo taki facet nie zmienia się i byłoby Ci z nim z roku na rok gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×