Gość gość Napisano Luty 27, 2014 Wszyscy się żalą i mi przychodzi na to czasem ochota, ale jedno uzmysłowiłam sobie wczoraj... mam to gdzieś!! jeny jak mi ulżyło, jak otworzyło oczy... byłam przez rok przeświadczona,, że świata poza nim nie widzę, aż do wczoraj, nie wiem co się stało, ale pękło i wylało się na dobre. Już nie chcę obietnic, wyznań, przyrzeczeń i tego cholernego czekania, nie chcę, już nie potrafię widzieć go w blasku. Tak romantyczką jestem jak sobie na to pozwalam, ale teraz jakoś tak mi przeszło. Byliśmy razem wydawało mi się z obopólnej chęci, ale niestety facet okazał się melepetą, nie wiedzącą do kogo tęskni. Czasem sama jestem na siebie zła. Wrócił skąd przyszedł i już nie chcę go, nie inna słucha jego kłamstw, niech zastanawia się co oznaczają dziwne nazwy przy telefonach, niech zastanawia się ile sms-ów wykasował i ile tak naprawdę czasu spędził w pracy. Na co mi wieczne wyrzeczenia, na co wysłuchiwanie, że nie ma sił i że kocha....słowa, cholerne słowa bez czynów są niczym... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach