Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy was też irytował pobyt w szpitalu po porodzie ?

Polecane posty

Gość gość

Niby jestem zadowolona za szpitala który wybrałam ale jeden aspekt mnie wkurzał. Poranny szpitalny chaos. Słuchajcie było tak że co rano o tej samej godzinie przychodziła położna zabrać dziecko po coś tam, jednocześnie przychodziła kucharka z jedzeniem, w tym samym czasie sprzątaczka myła podłogę i w tym samym czasie przychodził obchód. I tak codziennie. To było chore. Albo pamiętam taką oto sytuację. Przyszła położna z dzieckiem na rękach i pyta czy dać mi dziecko do karmienia. Dziecko nie płakało ani nic więc ja mówię "może lepiej nie bo zaraz będzie obchód", a ta mi przerwała i mówi "Proszę Pani! Tu jest odział położniczy, więc to jest normalne że matka karmi dziecko". Wcisnęła mi dziecko i poszła. Za chwile przychodzi obchód. Podchodzi do mnie ordynatorka i mi mówi "Proszę odłożyć dziecko bo chce panią zbadać". Mi było ciężko się ruszać bo cała byłam obolała, więc zanim sie zwlokłam żeby dziecko podnieść (łóżko było niebezpiecznie wąskie) to ta sie zniecierpliwiła "Mówię do pani" w końcu sie wkurzyła "Proszę mi dać to dziecko!" Mówię wam. Cyrk na kółkach :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie u mnie tak nie było. Wszystko było dobrze zorganizowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja dopiero jestem przed porodem,ale już raz byłam w szpitalu 3 dni i jak mnie wypisywali to byłam tak przeszczęśliwa, że już mi nawet było obojętne, że studenci mi zaglądają tu i tam przy badaniu.. nie wiem jak ja wytrzymam po porodzie na dodatek z innymi babami :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justann
A mnie w samym szpitalu nie denerwowało nic poza innymi pacjentkami. Non stop klepanie przez telefon. Jakby nic innego nie było do roboty tylko całą rodzinę obdzwaniać przez 3 dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ojojoj, no rzeczywiście różnie jest niestety, jeszcze tak źle nie miałaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nniestety w szpitalach tak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz co autorko, czepiasz się normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to rzeczywiście nie ciekawie. W moim szpitalu jedynie jedna z pielęgniarek była jakaś niedouczona. Najpierw jak syn nie ssal piersi to zaczęła naciskać moje dziecko przy uszku, żeby go obudzić. W konsekwencji dziecku przy badaniu uszu wyszły jakieś szmery. Musieliśmy się udać do poradni laryngologicznej. Później nie umiała pobrać krwi dziecku z rączki do badqnia na fenuloketonurie. Myslalam, ze mu raczke złamie. Po prostu dramat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie wkurzały ale inne pacjentki, leżałam na sali 4 osobowej, masakra, następnym razem wykupuję salę 1 osobową

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy sie czepiam. Nie wiem. To był tylko jeden taki szczegół bo ogólnie to jestem zadowolona. W czasie samego porodu była inna co prawda ekipa ale wspominam to rewelacyjnie. Dobra organizacja i opieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w moim szpitalu gdzie rodzilam pierwsza corka (na Inflanckiej w wawie)personel byl ok, za to dwie panie, z ktorymi dzielilam sale juz niej, szczegolnie jedna, z opowiadan jakas bogaczka ze sluzba i zagranicznym mezem, nie myla sie, nie chciala nic przy dziecku zrobic, lezala nago rokraczona bo ja boli i ona musi wietrzyc, ale prysznic to juz be, wkurzala mnie strasznie i nie moglam sie doczekac zeby do domu pojechac, drugie dziecko rodzilam w uk i po 6h po urodzeniu juz bylismy w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie również bardzo denerwował pobyt w szpitalu po porodzie... ;/ coś okropnego.... szpital, w którym rodziłam był szpitalem uniwersyteckim, więc na obchodzie byli i lekarze i rzesza studentów. DRAMAT - leżeć rozkraczona przy chłopakach z mojego wieku, no tragedia.... kolejna rzecz to to, że do każdej kobiety, która leżała ze mną na sali (a były 2) przychodził tabun rodziny. Ja nie zapraszałam całej swojej (był tylko mąż i 2 razy rodzice) bo chciałam prywatności. Wiadome jest, że kobieta po porodzie jest obolała i jednocześnie postawiona przed masą obowiązków, których się musi nauczyć. Chciałam dać czas sobie i dziecku. No ale nie... bo do sąsiadek musiała przyjść cała rodzina i sąsiedzi i siedzieli tak przez parę godzin.. ;/ a ja musiałam karmić na oczach wujków, kuzynów, braci, itd.... było to bardzo krępujące i stresujące.... do dzisiaj tego nie zapomnę;/ A kiedy poprosiłam je, że chciałabym mieć prywatność, to odpowiedziały mi, że mogłam sobie wykupić salę osobową, a jeżeli tego nie zrobiłam to mam się dostosować... no kurde... A kolejna rzecz to to, że moje dziecko było bardzo spokojne już od urodzenia, natomiast ich dzieci to istne diabły wcielone, ryczały całą noc... one w ogóle nie spały, siedziały i gadały z ryczącymi dzieciakami.... byłam WYKOŃCZONA !!!! psychicznie i fizycznie !!!! Jak wróciliśmy do domu, to dałam dziecko mężowi a sama odespałam wiele godzin......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aa ai jeszcze dodam, że jak już udało im się uśpić te wrzeszczące bachory, a moja córeczka zapłakała naprawdę delikatnie w porównaniu z tamtymi, to od razu krzątały coś pod nosem, że im spać nie daje i moje dziecko budzi ich diabły wcielone.... no masakra, wiem że trochę nie miło piszę, ale jak sobie o tym przypomnę to aż mam rzucawkę.... dramat;/ dodam, że tak się złożyło, że to były przyjaciółeczki dlatego ze sobą gadały, a mnie obgadywały i robiły mi na złość ;/ nie wiem dlaczego. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masakra jakaś! jak mogłaś sobie na to pozwolić?! ja miałam w pakiecie wykupionym przez firmę męża(taki zdrowotny pakiet nam się należy vipowski:) ) pokój-jedynkę z dwoma łóżkami (matka+os.towarzysząca), obchód nigdzie się nie spieszył, lekarze cierpliwi i sympatyczni, pomocni bardzo, czasem śmiesznie komentowali różne sprawy ;-) za to wkurzała sprzątaczka - 5.30 rano (w nocy?!:D ), a ta wali miotłą po łóżkach i klapą od śmietnika. Zwróciłam uwagę, że ważniejszy jest dla mnie odpoczynek mój i mojego dziecka, i że nie życzę sobie nazajutrz jej wizyty o tak nieludzkiej porze. wpadla po południu dyskretnie wymienić worki w kiblach :) i co to ma być "zabierali po coś dziecko" ?! do mnie przychodzili, informowali co mają zamiar z dzieckiem zrobić i ja wtedy mówiłam, że ok, zgadzam się z zaznaczeniem, że mąż ma być obecny - "proszę zatem, aby mąż jak wróci stawił się z dzieckiem w gabinecie nr 2" i już. za to teraz, jeśli znowu przytrafi mi się cudowny poród bez komplikacji, wychodzę na własne życzenie w ten sam dzień. Położna-znajoma mieszka tuż obok, więc za szpitalne obiadki i ogólny klimat jednak podziękujemy :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiecie co, rodziłam w środku zimy i wtedy był zakaz odwiedzin ze względu na grypę, na początku byłam niezadowolona z tego ale teraz dziękuję Bogu, że tak było i nikt do sali nie mógł wejść tylko na korytarzu. A cieszę się dlatego, że do mnie przychodził tylko i wyłacznie mąż a do wszystkich innych bab z mojej sali całe tabuny ludzi przyłaziły ( mąż, rodzice, teściowe, siostry, bracia i cholera wie kto jeszcze ) około 10 osob na wizytę przychodziło... i jakbym miałą przy nich co chwilę cycka wyciągać..... masakra.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no moj syn byl akurat takim 'rozkrzyczanym bachorem', bo nie umial zlapac piersi, nie najadal sie, wiec gosciu powyzej ciesz sie, ze Twoje dziecko bylo spokojne. Ja nie narzekalam na pobyt po porodzie, lezalam w sali dwuosobowej, ale akurat sama, na obchodzie mialam dziecko na rekach, badania odbywaly sie w oddzielnym gabinecie. Jedyny minus to brak pomocy pielegniarek w kwestii karmienia piersia-nic nie pokazaly, nie doradzily, zdziwione ze nie umiem, a mam plaskie brodawki. Bardziej mnie irytowal pobyt przed porodem, to czekanie, niepewnosc, kilkukrotne wywolywanie bez skutku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ile kosztuje takie wykupienie sali jedynki? pewnie trzeba o wiele wczesniej zarezerwowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomkaszpitalna
Mnie tez wkurzaja te tlumy odwiedzających! Rodzilam w prywatnej klinice polozniczej wiec miała komfort niestety miała operacje w szpitalu państwowym lezalam na sali 5osobowej koszmar. Po operacji przywieziona na sale pierwsze co zobaczyłam to tlumy odwiedzających wpatrujących się we mnie :o jacys faceci dzieciaki, szok. Była to operacja ginekologiczna panie na sali w większości emerytki z politowaniem komentowaly mój stan zdrowia itp. koszmar. Bylam tak wkurzona brakiem intymności ze wezwalam pielegniarke przelozona i przy tych ludziach powiedziałam ze jestem po operacji naga od pasa w dol za chwile będę rzygac a tego tłumu widzieć nie chce wole być wywieziona na korytarz. Odwiedzajacy chcieli zabic mnie wzrokiem, niekulturalne mendy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja po pobycie w szpitalu wyszlam w****iona na maxa!!!! cesarka o 21, nad ranem dostaje dziecko do karmienia, obolala pytam pielegniarki jak mam nakarmic dziecko skoro zdycham z bolu przekrecajac sie na bok , a ta do mnie w odpowiedzi: normalnie... druga doba, godzina 3 nad ranem, dziecko kolezanki z sali drze sie na caly szpital bo idiotka uparla sie aby karmic dziecko piersia, brak pokarmu, jej dziecko az sie zanosi, o 7 rano pielegniarka wciska jej na sile butelke tej samej nocy przywoza nowa pacjentke po cesarce, podlaczaja kroplowki a ta zamiast spac, przez 3 godziny gada z cala rodzina przez komorke!!!!!!!!!! nadawala jak p**********a ..a w tle wisk glodnego noworodka o ktorym pisalam wyzej reszty nie napisze bo az mnie k***ica bierze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aha jeszcze odwiedziny ..tabuny ludzii!!! k***a jakby nie mozna bylo tylko zaprosic meza, ewentualnie mamy..to nie...cale tabuny i trajkotanie o porodzie az do zarzygania j Zaduch w sali ,nie mozna nawet na chwile bylo otworzyc okna bo p**********e kolezanki z sali darly morde ze sie przeziebia Moj maz wychodzil caly mokry z sali taki zaduch byl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no szpital to jest ogółem masakra... ciężko jest zapanować nad każdym ryczącym dzieckiem sąsiadki - ale na szczęście w domu jest inne życie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie było tak, o 7 pobudka,bo kąpano dzieci, które cały czas były przy rodzicach, ja byłam po cc więc wzięłam małą na drugi dzień rano.Przy pierwszym porodzie sn, mały był cały czas ze mną. Po kąpieli karmiłam dziecko, ok 8 było śniadanie,między czasem salowe sprzątały. Ok 9 był obchód pediatrów, po ich obchodzie przychodzili ginekologowie. Nie było zamieszania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze,że u nas na oddziale nie ma odwiedzin, jest sala wizyt a dzieci są za szybą. Sale po cc są pojedyncze, pozostałe max po 3 osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja byłam zadowolona, mimo jednej wrednej piguły było ok. Babki na sali mało rozmowne, gadałyśmy tylko jak akurat dzieci spały w tym samym czasie, nie narzucały się. Gości u nas nie wpuszczano więc na sali był spokój... Luz, bluz i same nudy. Faktycznie odpoczywałam, spałam razem z maluchem, przeczytałam grube tomisko i napisałam milon sms do męża. Minusem było to że na czas kąpieli nie można było dziecka zawieźć do piguły więc jak mały zasypiał to pędem biegłam pod prysznic, jak zaczynał plakać to koleżanka z sali zostawiała swoje i leciała mnie wołać. A trzecia pilnowała całej trójki w tym czasie :) i tak na zmianę, może i brałabym prysznic 2 razy dziennie z miłą chęcią ale jak trzeba było się kąpać na raty jak dziecko płakało i tak aż się każda umyła to było popołudnie. A sal było sporo, prysznice tylko 3 więc ciągle było zajęte.... a listę kolejnośc***isało się na drzwiach z samego rana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie też ten pobyt wkurzał, gorzej go wspominam niż sam poród. Zero wsparcia przy karmieniu piersią (ze strony personelu), wkurzająca współlokatorka która była obrażona mocno jak upominałam ją za świecenie górnego światła w środku nocy, nie przejmowała się czy śpimy czy nie tylko do dziecka głośno mówiła, śpiewała... Jojczała, marudziła i narzekała non stop jakby była jedyną kobietą w szpitalu po porodzie i z noworodkiem. No i jedzenie obrzydliwe ;P Rozumiem że warunki są jakie są, ale to po prostu nic nie miało wspólnego z tym jak sobie wyobrażałam pierwsze chwile po porodzie. Wołanie współlokatorki, podniesionym, irytującym głosikiem "halo! Milenka!" (do małej) tysiąc razy na dobę do tej pory wspominam... Opieka medyczna, nade mną i dzieckiem ok, ale z ulgą przyjęłam wiadomość że w moim mieście działa już dom narodzin, gdzie wypis jest w ciągu doby po porodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.39 Tą krew pobiera się z pięty :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale wy jesteście wymagające Normalnie paniusie hrabianki :( Cieszcie się że 3dni możecie w szpitalu leżeć że wam dziecka ktoś dogląda. Wolałabym to niż np.w Irlandii rano urodzisz a wieczorem już do domu cię gonią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phenoxyethanol
Mnie wkurzal strasznie i jeszcze w drugiej dobie dostałam okropny baby blues. Bylam po cersarce, a traktowano mnie jakbym rodzila silami natury. Zero wsparcia i pomocy, a ja podpieta do cewnika i trzech kroplowek (komplikacje). Rano spadl mi telefon, nie miał mi kto podnieść z podłogi, no kto pomyśli że ja nie mogę się schylić? W tym czasie maż sąsiadki siedział na moim łóżku i nawet nie pomyslal żeby mi pomoc a ja wnerwiona na caly swiat nawet się nie odezwałam. Dziecko prawie z głodu by umarło. Raz na dobę laskawie do mnie zajrzano sprawdzić czy karmie, a ze maly uwieszony na cycku to nikt nie ingerowal w to ze nie mam mleka. Wypisano nas po 2,5 doby od cesarskiego ciecia (tak dokładnie w piątek rano zabieg, w niedziele rano wypis bo nie ma miejsc!). Dziecko wygłodzone, 500g na minusie i nawet nie dostalo mleczka na drogę do domu. Zero dosłownie zero jakiejkolwiek pomocy od nikogo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chrabianka poleżeć jej nie dali a ona biedna obolała ojej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phenoxyethanol
Dodam ze dziecko po cieciu było caly czas ze mną, zostało zabrane tylko raz na godzinę bo dusilo się wodami płodowymi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×