Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

szpital z roczniakiem

Polecane posty

Gość gość

witajcie jestem zbulwersowana, ale to może standard? porównajcie Wasze pobyty, może to trzeba gdzieś zgłosić? Po pierwsze moje łóżko (za które płaciłam), a w zasadzie fotel rozkładany był cały połamany, no dobra spać się dało, to są grosze, ale dlaczego ja mam płacić za połamane łóżko tyle samo, co za całe? To był najmniejszy problem. Traktowanie: Miałam jedynkę z synem i był długi rząd szafek, na nim przewijak-dla mnie naturalnym było to, że pampersy do zmiany, chusteczki, krem do pupy no i my używamy paklanek mam pod ręką, oprócz tego właziły zaraz po podaniu śniadania więc stał jeszcze talerzyk. Podgrzewacz do butelek-nie mój, już był na blacie to nie ruszałam, sama nie używałam. I codziennie zrąbka za to, że na blacie cokolwiek jest... Posprzątałam idealnie-na blacie nic nie było, naskoczyli że moje dziecko ma jeździk-miał go od początku :/ a po prostu tam nie było gdzie go posadzić aby zjadł... I że ma za dużo zabawek... Ale mieliśmy zakaz wychodzenia (zapalenie płuc) z pokoju. To jak miałam dziecko zająć? A teraz to co mnie wkurzyło najbardziej-na oddziale leżały dzieci z zapaleniem płuc i rotawirusem-rota w izolatkach, latały po korytarzach, czy izolatka nie jest po to, aby tam siedzieć i nie narażać innych dzieci na tą straszną chorobę (szczepiłam dziecko, żeby nie było, że na szczepionkę mi szkoda). Jestem na zasiłku dla bezrobotnych, mąż miał 1 zmiany, ogólnie każdy kto mógłby zostać z dzieckiem w szpitalu zamiast mnie był w pracy. Więc się nie stawiłam, ale muszę przedłożyć L4. I znowu problem że to wbrew zasadom, aby mi wystawiać L4!!! Ale w końcu wystawiły. Nie odzywałam się, przemilczałam wszystko bo się bałam, że się będą mścić na dziecku... Ale mam ochotę za jakiś czas to gdzieś zgłosić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgłośc do Pana Boga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bardzo zle wspominam szpital po porodzie, zero pomocy ze strony personelu, i jak dowiedzilam sie ze musze isc do szpitala z synkiem ( tez zapalenei pluc) to sie zalamalam, a tu mila niespodzianka...obsluga przemila, o co poprosilam to mialam, za lozko bylo platne 15zl za dobe za ktore pielegniarka odzialowa nei wziela ode mnei pieniedzy bo stwierdzila ze za dlugo tam lezelismy i zebysmy uciekali juz do domu (10 dni) matreca w lozeczku dzieciecym byly straszne wiec przynioslam wlasna koldre, posciel,zabawki, lekarze jak wchodzili na obchod to napierw sie zabawkami bawali :) milam fotelik samochodowy wiec synek czasem na nim sie bujala, nigdy nie uslyszalm ze cos jest nie tak, ze mam to wyniesc,syn wyrwal sobie 3 wenflony, nie mogly mu sie wkuc i postanowili ze bedzie mial w glowie czego nei moglam zniesc,pielegniarki mnie pocieszaly bo ryczalam jak dziecko, czapeczke mu zrobily zebym nei widzila igly, no naprawde super :) a pietro wyzej porodowka i poprsotu tragedia no brak slow, wielkie pretensje o wszytsko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakby tak porównać... w zeszym roku leżałam miesiac - spałam na własnym materacu pod łóżeczkiem dziecka. Płaciłam za to 5 zł. W tym roku - w innym szpitlau - mała byla juz na normalnym łozku więc spałam z nią. Za darmo. Łózek nie było dla rodziców ani w jednym ani w drugim bo było za duzo pacjentów. Przewijaka nie było w żadnym. Jedyne miejsce gdzie mogłam mieć swoje rzeczy to szafka przy łozku w tym roku i wieksza szafa tam, gdzie byłam w zeszłym. Nic na wierzchu - wszystko co jest na sali szpitalnej musi być odpowiednio czyszczone. Takie sa przepisy. Twoich rzeczy nikt nie bedzie przeciez czyścił. Karmiłam za kazdym razem na łożku, nie było stolików. Bujaka bym sie nie odwazyła do szpitala przywieźć. Zabawek mielismy duzo - zwłaszcza jak byłyśmy miesiąc - ale nie wiecej niz sie dało schować. Na wierzchu było tylko to, czym się dziecko bawilo. Nie wiem jak z izolatkami - chyba to kwestia matek. W tym szpitalu gdzie byłam w zeszłym roku dzieci chodziły po korytarzach aż zaponowała jelitówka i zrobili zakaz. W tym gdzie byłam w tym roku wolno byo wychodzic z sal tylko w konkretnym celu. Ale była tez świetnie wyposażona świetlica gdzie mogły przebywać dzieci "nie zakaźne". Bardzo tego personel pilnował. Jak chciałam sie isć wykąpać w łazience dla rodziców to przy dziecku zostawała pielęgniarka. Podjrzewam że matki tam sie kapia w łazience dla dzieci... ale to pozostawiam ich sumieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka, ja za to byłam już na 3 oddziałach w tym szpitalu (chirurgia, patologia ciąży-ginekologia i właśnie z synkiem) 25 zł płaciłam za dobę leżeliśmy ich 6... Najmilej wspominam patologię ciąży. Chirurgia-w sumie tylko ordynator-który usłyszał rozmowę potem się zmienił. Ale tu rzucanie się o to, że dziecko ma zabawki, albo że jak wchodzą to zabawki są porozrzucane (ale jak takie małe dziecko ma się bawić?) pielęgniarki różnie-były naprawdę super i były jak to moja mama mówi takie starej daty, jak to kiedyś było-moja mama dzięki znajomością miała załatwione tak, że w dzień jest ze mną a wszystkie kroplówki zajmą cały dzień-i widziała dziecko-zapłakane, rozebrało się, zdjęło pieluche, ale pielęgniarki przyszły dopiero jak był czas zmiany pieluch. I takie było podejście lekarki prowadzącej i jednej pielęgniarki-nie mogę przeżyć tych pretensji o to, że mamy zabawki, bo cyt.: "To nie przedszkole"....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu z 22:00 czyszczone? heh w tym szpitalu to wyglądało tak-przelecenie podłogi mopem, jak mąż chciał z nudów poczytać kartę praw pacjenta i podniósł ją z parapetu-kurzu jakby nigdy nie było ścierane. Łóżko było rozwalone, więc między materacem a drewnem była co najmniej 20 cm przerwa-masa "kotów" niby było pomieszczenie z zabawkami dla dzieci, tzn domki, koniki itp. ale nikogo nigdy tam nie było-poszliśmy i ochrzan-ale kurzu co nie miara... Ja nie jestem osobą która przywiązuje do tego wagę, bo sama robię akcje sprzątanie raz w tyg jeśli o kurze chodzi. Z blatu nigdy nikt nie starł-miał być pusty, ona kładła tylko dokumenty. Wiem, że miałam dużo, są gorsze szpitale, ale ja nie miałam tego za darmo, czy za 5 zł, tylko za 6 dni zapłaciłam 150 zł, bez wyżywienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×