rozpłakałam sie na rozprawie

no widocznie nie ma coz....

Ja też się rozpłakałam w chwili, gdy usłyszałam ,, nie zgadzam się na rozwód teraz, ani nigdy" .... Mi to dopiero emocje wzięły górę, wyłam jak mops , trzęsłam się jak galaretka i wykrzyczałam przez łzy :,, Ja tu przyszłam po rozwód , po wolność dla mnie i mojego dziecka. Drugi raz tu nie przyjdę. Nie dostanę rozwodu to nie, ale żaden Sąd w Polsce, ani nikt inny nie zmusi mnie, abym wróciła i żyła z tym człowiekiem. Wszyscy byli w szoku. W końcu Pani Sędzina po namyśle postanowiła, że jeśli zgodzę się na rozwód bez orzekania to dziś wyjdę wolna. Zgodziłam się bez wahania i na korytarzu to już płakałam i śmiałam się na zmianę ze szczęścia.

Usta się śmieją ,a cipka płacze.Kto teraz będzie ją odwiedzał.

hmmm czyli płacz na rozprawie moze jest powszechniejszy niz mysle

up up

zycie...

:((((

troche to wstyd

Spaprałyście sobie życie. To i płacz jest jak najbardziej na miejscu.

czemu odrazu spapraly moze uratowaly...?

Uratowały? Zobaczysz, jedna z drugą za pięć lat. Jak zaczniesz gołe dopsko na klatke wystawiać. I nawet kulawy listonosz nie będzie chciał pukać.

czemun tak sadzisz gosciu powyżej i co to ma wspolnego z tematem?? ja uważam ze płacz na rozprawie to żadne wstyd..rzecz ludzka..

No pewnie. Przecież zesrać sie na pogrzebie to też ludzka rzecz. A czy jest coś czego nie wytłumaczysz sobie: "to żadne wstyd..rzecz ludzka.."??

tsk jezeli zdrowy dojrzaly czloswiek zesra sie na pogrzebie....

upppppp