Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

wasze najgorsze przeżycie

Polecane posty

Gość gość

anonimowo piszcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubie luksus
byl juz taki temat :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokladnie poszukaj - temat byl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdy odkryłam że mój mąz to nałogowy kobieciaż, lapał wszystko co się dało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale temat umarł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś w pracy ja i 2 inne osoby mieliśmy dostać awans i jak doszło do spotkania z dyrektorem to ten powiedział, że on mnie jednak nie widzi w tej roli (pozostali dostali awans a ja nie). Potem poszliśmy na obiad z dyrektorem i musiałam przez cały czas robić dobra minę a w środku aż się we mnie gotowało. Najgorszy koszmar!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kolonoskopia. Dostalam glupiego jasia ale nic przeciwbolowego. Nie moglam sie ruszyc a myslalam ze umre z bolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
choroba i smierc mamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lotakarota
Wypadek mojego męża w piątą rocznicę ślubu. Byłam wtedy w ósmym miesiącu ciąży, czekałam na niego z romantyczna kolacja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lotakarota
Jechał po pracy do kwiaciarni, kupił kwiaty i jechał do domu. Wtedy to się stało... Gdy dojechałem na miejsce wypadku na drodze pierwsze co zobaczyłam rozwalony bukiet....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i co z mężem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lotakarota
Mąż jechał wtedy wyjątkowo skuterem, bo była piękna pogoda... Zadzwonił do mnie jego kolega, który zauważył rozbity skuter. Jadąc tam nie wiedziałam czy on żyje. Nawet nie wiem którędy tam jechałam. Wjechała w niego pijana kobieta. Przeżył na szczęście. Po tygodniu opuścił szpital. Teraz, pięć lat po tym na samą myśl mam łzy w oczach :( Patrze na niego i jestem szczęśliwa, że jest. A boje się kolejnych najgorszych dni, kiedy moi kochani rodzice umrą.. Są juz starsi, nie wyobrażam sobie tego przeżyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
smierc mojego dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosciówa16
kurde...a ja myślę, i myślę... i w sumie nie mogę wymyslic mojego "najgorszego" przeżycia... chyba jestem szczęśliwa więc... a ciągle myslę jak to mi źle :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolcia15031
śmierc mojego dziecka w 36 tygodniu ciąży..nie ma nic gorszego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwszy atak padaczki, byłam w drugiej ciąży w 9 tyg. padłam w pracy,a że pracuje w szkole to dzieciaki miały atrakcje patrząc jak panią trzęsie, z buzi leciała krew z przygryzionego języka. Koszmar, drugi atak miałam w 27 tyg.padłam u pediatry, jak byłam z synem. Teraz jest cisza,żyję nadzieją,że lekarze mieli rację,że ataki spowodowane były hormonami i obrzękami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trafiłam w 9 tc. z krwawieniem do szpitala. Na IP krwawiłam, a i tak musiałam czekać w kolejce. Po prostu poroniłam w poczekalni, a pielęgniarka darła się na mnie, że brudzę i przyniosła mop do wycierania podłogi. Zaszłam kilka miesięcy później w drugą ciążę, chodziłam do lekarza w innym mieście, rodziłam w innym szpitalu. Mam nadzieję, że już nigdy tam nie trafię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fufuifgi
Śmierć jednego psa, a potem drugiego. Kochałam je nad życie, jak rodzone dzieci (a mam porównanie bo jestem też matką). W dniu gdy umarł drugi pies, dowiedziałam się też że mam nowotwór złośliwy. Właśnie to przeżywam, w domu pusto bez psa, chemioterapię zaczynam za parę tygodni... Czuję że dołączę do moich zwierząt i zastanawiam się czy zdążę zobaczyć jak córeczka idzie do szkoły. Teraz staram się spędzać z nią czas ciekawiej, ona przytula się, dziękuje, a ja nie wiem czy to na przykład nie ostatnie nasze wyjście na basen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×