Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość monikkka

Rozterka po rozstaniu

Polecane posty

Gość monikkka

Poznalam chlopaka w wakacje. Od samego poczatku miedzy nami cos zaiskrzylo, spedzalismy ze soba strasznie duzo czasu, spotkalismy sie codziennie, rozmawialismy o wszystkim, godziny mijaly jak szalone :) niestety w pewnym momencie, wydaje mi sie, ze najwazniejszym On musial wyjechac. Przez pol roku Jego nieobecnosci podtrzymywalismy kontakt przez codzienne, nieustanne rozmowy przez internet, do tego Skype srednio 3 razy w tygodniu po kilka godzin... Czekalam na Jego powrot niesamowicie i z tego co wiem On tez czekal i codziennie myslal jak bedzie jak sie spotkamy... Trzeba przyznac, ze nasza znajomosc jest specyficzna, w najwazniejszym momencie zostala przerwana, wlasciwe dopelnianie, dalsze poznawanie moglo odbywac sie przez internet. Niedawno wrocil, ja przechodzilam wowczas ciezki dla siebie czas, mnostwo klopotow i z tego powodu moje zachowanie bylo zupelnie inne niz te ktore znal sprzed wyjazdu: wieczny smutek, niezadowolenie, drazliwosc... Jednak nie spodziewalam sie, ze sie to skonczy. Byc moze to moja wina, bo probowalam na Nim wymusic pewnie deklaracje, choc on nie byl pewny. Wiedzialam, ze go to irytuje i po ktoryms razie przyszedl do mnie i powiedzial, ze my do siebie nie pasujemy... Co kompletnie mi nie sklada sie do kupy, bo oboje spedzalismy ze soba duzo czasu, zawsze mielismy o czym rozmawiac. Kolejne spotkanie o ktore poprosilam przebieglo niemilo, krzyczal na mnie, ze zmuszal sie, zeby sie ze mna spotykac po powrocie, bo zawsze bylo cos nie tak, ze ma wiele ciekawszych rzeczy do robienia niz patrzenie jaka jestem smutna....... Wiem, ze jest malo empatyczny, ze jest specyficzny i ciezki z charakteru. Jednak wiem tez, ze musialo mu zalezec, bo pomimo, ze jest zamkniety w sobie, ludzie znaja go raczej powierzchownie, przede mna sie otworzyl, powiedzial rzeczy o ktorych nie wie nikt, swoje traumy i kompleksy... Dlatego tez wiem, ze niektore jego zachowania i cechy moga wynikac z roznych sytuacji, ktore mialy miejsce w jego zyciu, sam w ktoryms momencie powiedzial, ze nawet nie wiem jaka on ma zorana psychike... Poza tym w momencie kiedy to ja chcialam sie wycofac, podczas jednego z gorszych dni i usunac sie w cien, on napisal, zebym tego nie robila, ze to nie tak... po czym w nocy zadzwonil i przyjechal do mnie... Opowiedzial wowczas jedna z ciezszych dla niego spraw, uronil lzy... Nagle nistad nizowad stwierdzil, ze mu nie zalezy... Znajac go, nie sklada mi sie to do kupy, jest tu cos niezrozumialego dla mnie... Jak Wy to widzicie? Pomozcie... Nie jestem w stanie poradzic sobie z myslami. W mojej glowei wojna.... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja widzę to prosto. Ma zaoraną psychikę - oznacza, że nie nadaje się na meża. Na pacjenta, przyjaciela, którego możesz powspierać, jak najbardziej, ale NIE NA MĘŻA! Nie rób sobie tego. Małżeństwo to nie instytucja charytatywna do leczenia sfrustrowanych mężczyzn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zanim napiszesz kolenje brednie wymysl najpierw spojna historyjke w glowie. Najpierw piszesz, ze mieliscie codziennie kontakt, 3x w tyg skype, wszystko bylo ok i nagle on przyjezdza i okazuje sie, ze ty jestes "smutna" i drazliwa. Wiec klamiesz ze mieliscie ze soba tak czesto kontakt i ze byliscie blisko, skoro taki "szczegol" jak "ciezki czas" jakos umknal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×