Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

dziewczyna nie chce ze mna zamieszkac bo twierdzi ze ja na to nie stac

Polecane posty

Gość gość
Chcesz się spierać kto częściej zdradza? To nie ma sensu ;) Ludzie są różni jak widzisz wyżej jeden facet jest zadowolony z tego że czuje się z dziewczyną jak stare małżeństwo i jest mu z tym dobrze, a jeszcze wyżej dziewczyna zaczęła się nudzić po 2 latach bycia razem :) Każdy ma inny charakter i inne oczekiwania, jedni lubią ciszę i spokój, a inni potrzebują adrenalinki... kwestia aby się dobrać odpowiednio :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jest fajnie przez pierwsze dwa lata chodzenia na randki ze ja się dziwie ze coraz weicej par chce to tak zaprzepascić szybkim zamieszkaniem ze soba. Ludzie korzystajcie z wolnosci, cieszcie sie soba, flirtujcie, dzwoncie do siebie wieczorami, chodzcie na randki, trzymajcie sie za ręce i dajcie sobie za soba zatesknic. Jak juz sie mieszka ze soba to wszytsko sie zmienia, ja nie pamieam kiedy bylismy w kinie czy reastauracji, trzeba sie martwic o rachunki o to zeby miec na jedzenie, przyjamnosci idą w kąt. Nie ma juz tesknony, jest monotonia dnia codziennego, czasami chciałabyś sama zasnać, zrobic bałagan, chodzić zaniedbana od rana, zostawić cały zlew naczyń, ale nie możesz bo co on sobie pomysli o tobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość 13.32 - facetowi któremu nie chce się 60km jeździć na pewno szybko się znudzi. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
E tam, ja zamieszkalam z moim facetem po 3 tygodniach zwiazku :-D Co prawda znalismy sie wczesniej pare lat. Dzis jestesmy po slubie i kochamy sie bardzo. Ilosc czasu spedzonego razem przed slubem nic nie ma do tego czy ludzie beda szczesliwi czy nie. Autorze, rozumiem twoja dziewczyne doskonale. Ma racje ze sie z pewnymi rzeczami nie spieszy bo jednak wiesz, w dzisiejszych czasach praca to podstawa. Kasy bedzie malo, stress, zaczniecie sie klocic i kto wie, moze kiedys faktycznie cos chlapniesz. Lepiej z gory temu zapobiec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli ktoś się szybko znudzi sobą mieszkając wspólnie, to z takiego związku i tak nic nie będzie, lepiej przekonać się o tym szybko niż "chodzić" ze sobą przez 10 lat, potem ślub i zaraz rozwód. Prawda jest taka że życie jest nudne, nie będzie cały czas chodzenia do kina, restauracji, trzymania się za rączki, itd... niestety życie dla większości to nie bajka, są kłopoty, sprzeczki, nudna codzienność, ale niektórzy chcą mieć kogoś obok i to im wystarczy do szczęścia. A jak ktoś woli się bawić, żyć beztrosko, to nie nadaje się do związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jaki koszmar? tak wygląda zycie ze soba 24 h/dobę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moorland a moze chcesz mi powiedziec ze u ciebie w zwiazku jest tak samo jak w pierwszych dwóch latach randkowania?i tak ci nie uwierze, mieszkanie razem zabija wszystko to co an poczatku najlepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może w twoim przypadku. Ja nie widzę problemu z flirtowaniem z partnerem z którym się mieszka, w wychodzeniu na randki czy w zrobieniu bałaganu. Co ma niby sobie pomyśleć, że jestem zwykłym człowiekiem? To takie straszne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie "randkowałam" przez dwa lata, bo "randkowanie" to nie związek ;) To zwykłe wyjścia które nie muszą do niczego prowadzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Początki zawsze są najlepsze, fascynacja, pierwszy seks, odkrywanie drugiej osoby, itd... jeśli ktoś myśli, że tak będzie zawsze, to za dużo się naczytał romansideł lub naoglądał się za dużo komedyjek romantycznych. Powtarzam, niektórym do szczęścia wystarczy świadomość że ma obok kogoś bliskiego, ze może go dotknąć, pogadać, wypłakać się. Można siedzieć całymi dniami w domu, nic nie robić a tacy ludzie i tak będą szczęśliwi, bo są obok siebie i nie potrafią się sobą nudzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie najlepszy jest moment kiedy możemy powiedzieć, że dobrze znamy drugą osobę, jesteśmy jej pewni, ufamy. Nie lubię "niepewności" związanej z początkami znajomości (jakiekolwiek).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
randkowanie to nie zwiazek? nie wiem co to za głupie czasy że jest tak ogromne parcie na mieszkanie ze sobą i testowanie się. znam kilka rozwiedznionych małzenstw które sie tak testowały kilka lat , potem był slub a dziś już dawano sa po rozwodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciężko nazwać "randkowaniem" sytuację kiedy widzę kogoś codziennie i spędzam z tą osobą większość czasu, nawet jeżeli razem nie mieszkamy. Natomiast widzenie się raz w tygodniu przez dwa lata to jakaś komedia, nie związek. Dwa lata i nic się nie wie o drugiej osobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale więcej jest tych co chodzą ze sobą po kilka lat i nic z tego nie wynika, bo zaraz jest następny partner i partnerka i tak w koło. Nikt nie karze brać od razu ślubu, nigdy nie poznasz partnera tak dobrze jak podczas wspólnego mieszania razem, dopiero wtedy zauważasz pewne sprawy i zaczynają się wątpliwości... lub się ich wyzbywasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przecież sa juz dowody w postaci rozwodów ze tak samo rozpadają sie apry które sie testowały jak te które sie nie testowały wiec po cholerę tak chcemy ze soba mieszkać rpzed slubem skoro to nic nie gwarantuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo mamy taki kaprys? :) Ile ludzi tyle opinii, sama nie lubię płytkich relacji, więc pewnie szybko znudziłabym się kawką raz w tygodniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak się kogoś kocha, to chce się być z nim blisko jak najczęściej... ja bym zwariował jakbym widział swoją dziewczynę raz czy dwa na tydzień :) wolę ją mieć na co dzień przy sobie, ona też nie narzeka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie mają jakieś dziwne wyobrażenie o związkach i wspólnym mieszkaniu. Jako konkubina (partnerka, dziewczyna) to jesteś dupodajką, kucharką i sprzątaczka, ale słowo "zona" czyści cię z tych negatywnych opinii i już możesz sprzątać i kucharzyć do woli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żona to zobowiazanie-kochanka, konkubina wystarczy kopnac w tylek po latach i nic cie nie obchodzi z zona nie ma tak latwo-dzielenie majatku, dzieci, alimenty na nia lub/i dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pieprzone kontrakty na dwie osoby...kiedyś można było wykopać partnerkę z którą nie miało się ślubu, teraz jest więcej pieprzenia niż z rozwodem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podział majątku w małżeństwie? Rzecz banalna. Dziel na pół (o ile nie ma intercyzy). Spróbuj podzielić majątek w konkubinacie. Tu dopiero mogą być cyrki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie jestes konkubina mieszkanie na faceta-mimo, ze ty całe zycie w nie kladłas po równo, na papierku jest jego-nic nie dostaniesz! on da ci kopa w tylek i idz pod most z zona musi sie cackać -mieszkanie na poł!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo facet ma zazwyczaj wieksza pensje i wiekszy wklad finansowy i zakochane dziewuszki na wiecej sie zgadzaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha, czyli nie wiesz, po prostu zakładasz, że kobiety to idiotki :) tak uniwersalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale zaraz skoro nie ma pracy to gdzie mieszka? Pod mostem? No pewnie nie... u rodziców mieszka tak? Więc jest na utrzymaniu rodziców. Co za różnica więc kto będzie za nią płacił, partner czy mamusia z tatusiem. Sorry jakkolwiek ja rozumiem to argument. Dobrze robi bo też bym nie chciała być na CZYIMŚ utrzymaniu jest bez sensu. Bo jest na czyimś utrzymaniu w tym przypadków rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rodzice jej raczej nie wypomną, że na starcie potrzebowała ich pomocy, facet to inna bajka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolejny jakiś dziwny człowiek myśli, że partnerki (konkubiny/dziewczyny) to utrzymanki i głupie gęsi, które ładują w mieszkanie kasę i rachunku nie potrafią za jakiś zakup lub usługę odłożyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×