Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy są tu osoby które były młode i dręczyły zwierzęta czy wyrośliście na normaln

Polecane posty

Gość gość
U mnie w domu zawsze były zwierzaki i wpojono nam że są one członkami naszej rodziny a nie zabawkami. Ani ja ani młodszy brat nigdy nie zrobiliśmi żadnemu pupilowi krzywdy. Byliśmy bardzo mali gdy dostaliśmy świnki morskie i chomiki. Mama nigdy nie musiała nas pilnować-wiedziała że nawet przypadkowo nie zranimy/udusimy gryzonia. Potem były u nas koty, psy,żółwie, szczurek, myszki...Do tego wiecznie znosiliśmy jakies ptaki ze zlamanymi skrzydłami. Był taki moment że w naszym domu były dwa młode gołębie, pisklę wrony, nasze dwa psy i sześć szczeniaków (suczka się oszczeniła). Mimo że byłam mała ochoczo pomagałam przy tym zoo. Wstawałam wcześniej, wychodzilam z psami i karmiłam ptaki. Fajnie to wspominam :-) Przy okazji - uczyłam się odpowiedzialności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie dręczyłam ,ale niedawno taki jeden gówniarz o mało nie kopnął mojego kota :O (ledwo uciekł za ogrodzenie,a gówniarz tak w nie komnął ,że aż zadźwięczało... jakby zrobił mu krzywdę to chyba bym mu nogi z d**y powyrywała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do goscia 12:47 " ja się z tobą nie zgadzam. Moi rodzice tez mi wpajali ze zwierze czuje a ja mimo to biłam z całych sił mojego małego psiaka, odrywałam skrzydełka owadom lub biłam świnie z całych sił jakimś drągiem.Dziecko ma jakieś pokłady agresjii i gdy tylko rodzic tego nie widzi to wyżywa się na zwierzęciu. Ja juz dzis wiem ze NIGDY nie kupię zwierzęcia mojemu dziecku, a jesli juz zdecydujemy sie na psa to duzego który nie tak bardzo odczuje klapsy od dziecka jak mały pinczer czy jork" +++++++++++++++++++++++++ Nie mierz wszystkich swoja miara. To ze ty w sadystyczny sposob wyzywalas sie na zwierzetach, to nie znaczy, ze jest to norma i wszystkie dzieci takie sa. Bo nie sa. Mam w domu swinke morska i czesto przychodzi do mnie kumpela z dwojka dzieci (4, 6 lat). Te dzieci na okraglo sie pytaja czy jak swinke dotkna to czy nie bedzie ja to bolalo itp. WIedza, ze zwierze sie boi i delikatnie sie z nia obchodza. Bo od malego sa nauczone, ze zwierze jest istota zyjaca. Chlopcy Maja w domu kota i nigdy nie zdarzylo sie, zeby go meczyly. Bo kot jest za nimi strasznie i tylko spi w ich pokoju itp. Jakby go meczyli nawet jak rodzice tego nie widza to by sie ich bal. Takze nie usprawiedliwiaj swojego podejscia, bo dla mnie to zadna norma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajednaaaaaaaaa
Nie jestem absolutnie za męczeniem zwierzat bo lubię zwierzęta,ale pewnie nie zdajecie sobie sprawy ,że one też potrafią być okrutne czy sadystyczne np koty,które od razu nie zabijaja myszy tylko ja matretują.... a szyneczka ,która jecie myślicie ,że pochodzi od świni zabijanej w humanitarnych warunkach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na szczęście nie wszystkie dzieci to potwory.Pamiętam nasze podwórkowe "akcje ratunkowe". Raz znaleźliśmy w studzience jeża. Pół dnia kombinowaliśmy jak pomóc mu się wydostać.W końcu się udało i chodzilismy potem dumni że ocaliliśmy zwierzaka. Innym razem zbieraliśmy (dosłownie) szczenię które potrącił samochód. Piesek był okropnie zmasakrowany - w zasadzie nie miał tylnej połowy ciała. Mimo tego jakoś go donieślismy go do weterynarza (wszystkie dzieciaki wystraszone i zaplakane). Oczywiście trzeba było uśpić. Każdy z nas pozbierał swoje drobne żeby zapłacić.Trochę nam brakowało, ale wet nie wziął od nas wtedy nic. Zasugerował żebyśmy poszukali w okolicy bo w pobliżu może być więcej szczeniąt.I faktycznie-w pobliskich krzakach była jeszcze mama i dwa maluszki. Przenieśliśmy towarzystwo w bezpieczne miejsce.A moja najlepsza akcja-znalazłam w kałuży młodego szczura. Wyciągnęłam go i schowałam do kieszeni sweterka, myśląc że to myszka ;-) Mama omal na zawał nie padła gdy odkryła co przyniosłam do domu.Długo musiała mnie przekonywać że szczurowi lepiej bedzie na wolności. Cud że mnie nie pogryzł. Już jako trochę starsze dzieciaki (mieliśmy po około 11 lat) postanowilismy pomóc bezpańskiemu kundlowi. Pies miał grzybicę i był prawie łysy. Wspólnie nazbieraliśmy na jego leczenie.Mieliśmy dyżury kto kiedy go smaruje maścią.Problem był w tym że trzeba go było kąpać w szamponie leczniczym. Zawsze robiliśmy to gdy u któregoś z nas była "wolna chata".Rodzice zabraniali nam kontaktu z tak chorym zwierzęciem. Oczywiście pies był także regularnie karmiony. To trwało jakieś 2 miesiące.W końcu mama koleżanki - widząc nasze zaangażowanie pozwoliła jej zabrać psa do domu. Zwierzak dożył u niej do później starości :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Robilismy też akcje typu - dokarmianie wiejskich psów. Bralismy resztki jedzenia z domu, szlismy na pobliską wioske i dawalismy to tamtejszym psiakom (zwłaszcza tym wychudzonym na łańcuchach). Dokarmianie piwnicznych kotów to była dla nas norma. Dodam że była nas grupka około 5-6 osób - małych miłosników zwierząt :-) Tak więc nie wszystkie dzieci to sadyści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja udusiłam cielaka za pomocą sznurka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odkąd pamiętam wychowywałam się ze zwierzętami. W naszym domu były 2 psy, plus moje hodowle: 16 chomików, 8 myszek, 2 świnki morskie i szczur. Mój pokój wyglądał jak sklep zoologiczny :D Wszystkie zwierzaczki zawsze zadbane, wyhuchane... Nigdy nie zabiłam zwierzęcia jako dziecko... pomijając muchy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja utopiłam naszego 8 letniego psa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie cierpie ludzi ,ktorzy nie lubia zwierzat. Dla mnie to najnizszy sort czlowieka ocierajacy sie o psychopate

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja przejechałam kombajnem małego żrebaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dałam małe koty do zjedzenia psu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jak bylam mala wyrywalam niektorym pajaka nogi.. :/ podpalilam jednego slimaka, a pozniej plakalam jak nienormalna, motyle tez lapalam i robilam im nagrobki z kolorowego szkla.. nie wiem skad sie wziela ta zabawa ale chyba wszystkie dzieci to robily wtedy myslalam ze to zabawa, teraz mi glupio To by bylo na tyle z maltretowania zwierzat. W domu od poczatku mojego istnienia byly zwierzeta. Przynosilam do domu ptaki ktore znalazlam, koty, psy ( jednego slicznego szczeniaka znalazlam owinietego w recznik w kontynerze na smieci :/ ) piesek byl z nami kilka dni do poki mu rodziny nie znalazlam - teraz wyroslo z niego ogromne, szczesliwe bydle Pamietam jak z kolezanka znalezlismy pod drzewem 3 male piskleta, kazda z nas opiekowala sie jednym z nich.. niestety na osiedlu mielismy takich sadystow ze nam te piskleta potopili - siedzialysmy we 3 pod tym drzewem i plakalysmy przez kilka kolejnych dni Raz tez zobaczylam kota ktoremu dzieci wlozyly sloik na glowe, biedny nie potrafil wziazc oddechu, polecialam po mojego tate i on pozbawil go tego sloika - latwo nie bylo, bo kociak byl smiertelnie przerazony Kilka razy gdy widzialam piskleta, badz ptaki ktore nie potrafily latac a gdzies tam po drugiej stronie czaili sie Ci zli ludzie ( dzieci sadysty ) krzyczalam ze moj tata jest weterynarzem i ze zaraz zabierze to piskle, tego ptaka Rodzice mieli ze mna 7 swiatow, wszystko przynosilam do domu i tak jest do teraz. Mam kota ktorego matka porzucila ( kociatko miala nie wiecej niz 3 tygodnie ) bylo zimne, ledwo sie ruszal, w zasadzie tylko lezal, mial w pyszczku trociny ktore mu delikatnie wyciagalam. Karmilismy go butelka, mial swoje poslanie z odpowiednia dla niego temperatura, masowalam mu brzuszek bo sam sie nie wyproznial i przezyl - dzis ma 2 lata Mam tez drugiego kociaka ktorego znalazlam na ulicy, psa ktorego znalazlam na ulicy i teraz ptaszka ktoremu ktos podciol skrzydelka i ten nie lata, choc zdrowy jest jak ryba - ptaszek jest z nami od 2 miesiecy Staram sie dokarmiac zwierzeta w miare swoich mozliwosci, w pracy mam juz 6 kociakow ktore przychodza, niektore prosza o jedzenie drugie poprostu przychodza sie potulic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekociara
wyprałam kota, pozamykałam małe kotki w słoikach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiązałam małym prosiaczkom nogi i wrzucałam do ognia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekociara
obcięłam kotu nogi ogon uszy sekatorem, od 3 lat jestem weganką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekociara
o i jeszcze kiedyś zmieliłam kota w maszynce do mięsa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
deptałam małe żaby i rzucałam je z okna... maskara... teraz w życiu bym czegoś takiego nie zrobiła, wstyd! mam nadzieję, że mój syn nie będzie takim psycholem jakim ja byłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jako dzieciak lubiłam tylko denerwować koty dotykając szybko ich tylnych łapek i chichrałam się jak głupia z ich reakcji i rozzłoszczonych pyszczków. z takich poważniejszych rzeczy, to zabiłam z moim kolegą parę żab i oglądaliśmy je od środka, wyjmując nożem wnętrzności (tak, wiem, że dzieciaki z nożem to tragiczny pomysł - były to jednak wakacje na wsi). dzieci w większości przypadków (w większości - nie wszystkie, ale zdecydowana większość) mają sadystyczne skłonności, które normalnie przechodzą z wiekiem - nie jest to nic wesołego, ale nie jest też do końca nienormalnym zachowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja kiedys czytalam, ze wiekszosc seryjnych mordercow meczyla w dziecinstwie zwierzeta. Dlatego psycholog powiedzial, ze rodzice powinny szukac pomocy, a nie czekac az dziecko z tego wyrosnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skakałam po nowo narodzonej owieczce aż zdechła. Od roku jestem weganką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
raczej tak, zabijałam masowo zaby :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja dręczyłąm ale ju nie dręcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rzuciłam jak miałąm 8 lat chomikiem o ścianę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie dręczyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×