Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jestem chyba jakas inna

Czy Wy też prosicie męza o pozwolenie, tłumaczycie się i prosicie o pieniądze? T

Polecane posty

Gość jestem chyba jakas inna

Ja nie wiem, coraz częściej się spotykam z określeniem, że ktoś się tłumaczy mężowi, prosi o zgodę na wyjścia a mąż tej zgody nie daje lub prosi o kasę. I to nie tylko na kafe. Ostanio zrobiło się ciepło, chodzę z dzieckiem do piaskownicy czy parku i słucham opowieści dziwnej treści innych mam i zastanawiam się o co chodzi. Tutaj też takie dziwne tematy? Wy naprawdę tak żyjecie? Ja rozumiem skonsultować z mężem większy wydatek jak w budżecie cienko, ale żeby pytać czy mogę kupić buty za 100zł? Albo czy mogę iść na spotkanie z przyjaciółmi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja się temu też dziwie... ale ludzie tak żyją, sama mam taką koleżankę i kuzynkę :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mantka7
Takie dziwne relacje są nie tylko w małżeństwach. Ja pamiętam już jak byłam nastolatką, to koleżanka przestała nosić spódniczki, bo jej chłopak jej zabronił :D To moim zdaniem kwestia charakteru, jeśli kobieta jest słaba i ciapowata to daje się ustawić i nie umie postawić na swoim. Taki efekt wychowania na życiową niedojdę, którą wiecznie ktoś musi sterować i wydawać jej pozwolenia i zakazy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja w krainie_czarow
nie my informujemy meza ze po powrocie zjadlybysmy cos dobrego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O nic nie prosze, tez pracujei kasa jest wspolna, zreszta nwet jak bylam na wycowawczym, to niebylo podzialu i proszenia. powiem wiecej, moj maz zawsze mnie nnamawia, ze mam kupic sobie i dziecku a sam sobie kupuje, gdy juz musi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja przez mojego nic nie mam i dopoki z nim bede, bede biedowac. nie mam butow bo nie mam kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie znam nikogo kto tak żyje! To chyba na pakistańskiej wsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem chyba jakas inna
Tak, ta pakistańska wieś nazywa się Pruszków i leży pod Warszawą....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jeszcze mężatką nie jestem ale mieszkamy razem od lat i obecnie jestem na wychowawczym. Kasą w zasadzie rządzę ja. On jest typem który ciągle mnie namawia żebym sobie zaszalała bo mi się należy :-) Ja jednak rozsądniej podchodzę do pieniędzy i sama wiem kiedy moge sobie na coś pozwolić a kiedy trzeba zacisnąć pasa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem chyba jakas inna
No własnie rozumiem sytuację kiedy jest krucho z kasą i wtedy trzeba oszczędzać, wspólnie ustalić większe wydatki itp. Ale żeby pytać o zgodę na zakup butów za 100zł? I robić podchody typu, to dziś mu ugotuję jego ulubione spaghetti to mi pozwoli??? Co z tymi kobietami jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja może i jestem z pakistańskiej wsi ale nie wyobrażam sobie wyjść z kolegami i nie poinformować o tym żony . Po co ma się martwić ? Co do pozwolenia to mam je ,,z marszu" ale ona też ma prawo mieć jakieś plany dotyczące nas obojga i należy brać je pod uwagę . Tak moim zdaniem wygląda odpowiedzialne podejście do sprawy i na szczęście oboje mamy podobnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem chyba jakas inna
Ale czym innym jest poinformowanie o planach czy wspólne podejmowanie decyzji. Może na przykładzie: - Kochanie dziś chciałam iść po pracy na kawę z dziewczynami, odbierzesz małego z przedszkola? A to już zupełnie inny przykład: - Mężu czy mogłabym wyjść gdzieś dziś? Jak się zgodzisz to zrobię Ci loda... :O Jest różnica?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po przeczytaniu Twojego pierwszego posta mniemałem że w czym innym problem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem chyba jakas inna
No właśnie nie chodzi o komunikację między partnerami, czy szanowanie planów drugiej strony, a o podporządkowanie i pytanie o zgodę - jak dziecko w podstawówce. Mamusiu mogę iść do Basi po lekcjach? Tylko to już nie 12 letnia Agatka tak pyta, tylko 30 letnia Agata i nie mamusi a mężusia, który najwyraźniej w domu wszystkim rządzi a ona ma ewentualnie prawo zapytać jak wysoko ma skakać gdy mąż jej każe podskakiwać. Ja z mężem mam taki układ, że jedno szanuje drugie, jesteśmy dorośli, mówimy sobie o swoich planach, konsultujemy powazniejsze wydatki, ale nie ma tak, że pytamy o zgodę czy aprobatę, raczej na zasadzie sprawdzenia czy ta druga osoba nie ma innych planów i czy nasze plany wzajemnie się nie wykluczają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja potrafię wydać 3 koła bez pytania żonki hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też mnie to zastanawia:) generalnie oboje z mężem informujemy się o naszych planach (jeśli nie dotyczą nas obojga) i załatwiamy logistykę, bo z dwójką małych dzieciaków trzeba jakoś ogarniać, ale pytać o zgodę??? chyba w żartach tylko :) a co do zakupów, to raczej je konsultujemy, ze względu na gust, np. zobaczę fajne buty ale drogie (420 zł) to je najpierw pokażę, bo jakoś potrzebuję chyba potwierdzenia drugiej strony że taka kasa za buty jest ok (zwłaszcza jeśli to baleriny skórzane, a nie np. kozaki zimowe), ale jakiś drobnych wydatków typu 100 zł w Rossmanie, na jakieś pierdoły typu tonik, maska do włosów itp. to nawet nie informuje po kupnie, stoją w łazience, to zobaczy że kupiłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam koleżankę, której nie wolno się malować, ładnie ubrać i pójśc do pracy :o Mąz wszędzie węszy konkurencję, jest chorobliwie zazdrosny. Ona nie może nawet nosa przypudrować, bo zaraz zaczyna swoje gadki: "a po co się malujesz, wiesz, że dla mnie i tak jesteś najpiękniejsza, to komu chcesz się spodobać?" Mówię wam, masakra. Do tego nie może pokazac nóg, założyć obcasów, dekoltu, bo zaraz męzowi isę wydaje, że chce kogoś poderwać. Do pracy iśc nie może, bo jego zdaniem on zarabia wystarczająco, a w pracy miałaby kontakt z obcymi męzczyznami. Dodam, że wcześniej naciskał, by skończyła studia - nie wiem tylko po co. Szkoda mi jej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie , dobrze zarabiam ( ciut lepiej od meza ) wiec wydaje ile chce i chodze gdzie chce , inna sprawa to to ze jestem dosc oszczedna owszem kupie cos spontanicznie jak mam pieski humor no i nie chce mi sie za czesto wychodzic z domu . Jak planuje inpreze z kolezankami na miescie to zawsze jednak informuje meza bo on przeciez w tym czasie tez mogl zaplanowac wypad z kolegami i wtedy kto by zostal z dziecmi. Zawsze tez mowie gdzie idziemy i dzwonie jak jestem w drodze do domu bo czuje sie bezpieczniej jak maz wie ( jak by mi sie cos stalo, wiadomo jak to jest noca w duzym miescie to przynajmniej wirdzialby gdzie mnie szukac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×