Skrzywdziłam go bardzo

chociaż nie chciałam ,to jednak jestem winna, wczoraj odpoczywaliśmy przytuleni i jakoś tak od słowa do słowa wywiązała się nieprzyjemna rozmowa na mój temat. W pewnym momencie powiedział ze dwa lata się z tym męczył ,chciał wybaczyć,starał się bardzo i ja widziałam jak dba o mnie jak walczy ze sobą, i ja tez bardzo się starałam ale pomimo to wczoraj usłyszałam "kocham cie jak nigdy nikogo ale sory już nie dam rady już cię nie chce,bo doprowadziłaś mnie do choroby psychicznej,pamiętam wszystko i umieram tysiąc razy.Wolę żyć bez miłości niż się tak męczyć". Już wcześniej zdarzały się takie kryzysy,ale ja bardzo starałam się pomagać mu je przezwyciężyć. Pomagało i ogólnie byliśmy bardzo szczęśliwi .Ale wczoraj nie pomogło, nie pomogły moje łzy przysięgi,odwoływanie się do cudownych chwil,po prostu wyrzucił mnie ze swojego domu. Wymogłam tylko na nim obietnicę, ze przemyśli to jeszcze i ze chociaż raz jeszcze się spotkamy. Niestety znam go i wiem ze jśli tak mnie potraktował to znaczy jest bardzo źle bo zawsze bardzo dobrze się do mnie odnosił. Wiem ze mnie kocha ale to taki twardziel z miękkim środkiem jak coś postanowił to tak będzie.Będzie cierpiał w samotności ale nie odpuści. Wiem ze jestem winna, swoją głupotą zniszczyłam cudowną miłość ale tez go kocham kocham do szaleństwa.Myślałam że czas i miłość wystarczą żeby ratować nasz związek.Teraz jestem s szoku, cierpię jak potępiona.Serce rozpada się na kawałki .wyłączył telefon,nie odpisuje na skyp. A najgorsze ze dzieli nas 300 km.Boję się bardzo ze to koniec.Nie mogę jeść nie mogę spać,nie mogę się na niczym skupić.Chce tylko płakać i najbardziej pragnę go odzyskać.Jak ja mam żyć dalej co robić

ale co mu takiego zrobiłaś?

co takiego zrobiłaś ze ci nie wybaczył??

najgorszą rzecz jaką ludzie sobie robią,zdradziłam go

aaaaaa..... to zmienia postać rzeczy.....

historia jest długa i bardzo pokręcona.Zdradziłam go jak wyjechał za granice,nie byliśmy wtedy w związku tylko nie wiem jak to nazwać to był poczatek naszej znajomości i wtedy on wyjechał obiecał ze wróci i prosił o wierność, ale po wyjeździe jeden sms i cisza. Nie znałam go dobrze myślałam ze ściemnia jak większość facetów.Ale wrócił a ja już byłam z kimś innym ale to była tylko taka ucieczka od samotności tamtego nie kochałam,ale pomimo ze mu powiedziałam ze wrócił mężczyzna którego kocham ten drugi zaczął mnie szantażować emocjonalnie. A ja idiotka dałam się nabrać na próby samobójcze łzy i takie bajery.Mój ukochany jest inteligentny wiec się dowiedział i dopiero zrobiło się tragicznie.ale zdecydował ze da mi szansę i postara się wybaczyć.Bardzo się starałam zasłużyć na to wybaczenie i on się starał wybaczyć było cudownie, nigdy nawet nie marzyłam o takiej miłości,ale niestety od czasu do czasu zdarzały się kryzysy.Jednak jakoś udało się je pokonać.Jednak myślę ze to było stąpanie po kruchym lodzie.wczoraj lód się zarwał :((

to nawet nie masz pojęcia jak on sie meczy kiedy nie jestes z nim on ciagle mysli ze go zdradzasz i zadne twoje zapewnienia nic nie zrobia , odejdz od niego bo kiedys ty również bedziesz cierpić bo zadrość was zje jak juz nie zjada

przytulam Cię Niunia wiem doskonale co czujesz:( :( :( Też o mało co nie straciłam swojej miłości, ale ubłagałam go i mi wybaczył to co zrobiłam przez swoją głupotę---nigdy tego nie powtórzę. a jego cenię jeszcze bardziej. kocham go do szaleństwa, niebawem sie pobieramy,chcemy miec córeczkę

a niestety wiem doskonale co to znaczy być zdradzoną..... i tu zagłebiam się w temat bo historia jak mówiłam długa i pokręcona. ok 38 lat żyłam sobie normalnie.Byłam żoną, matką ani lepsza ani gorszą od innych. Prowadziliśmy z mężem firmę wiodło nam się różnie ale ogólnie kupa roboty i życie na średnim poziomie. nigdy w życiu nie zdradziłam męża, nawet na kawę nie poszłam z zadnym kolegą. I nagle jak grom z jasnego nieba zadzwonił Życzliwy z informacją ze mój mąż ma romans z panienką w wieku naszej córki, która sobie u nas dorabiała w firmie.Ta suczka prosto w twarz mi powiedziała ze wprawdzie " nie chce rozbić naszej rodziny, ale NIE MOZE mi obiecać ze nie będzie uprawiać sexu z moim mężem bo sie zakochała.Nie chce tu pisać co się ze mną działo ,ani co wyprawiał mój mąż w skrócie pijaństwo awantury i rekoczyny,stracił prawo jazdy za alkochol a ja mam błekitną karte i 3 obdukcje. W końcu córka powiedziała mu zeby sie wyprowadził bo dojdzie do tragedii. Niestety i nasza sytuacja finansowa posypała sie na łeb na szyje bo kryzys swiatowy i nasz osobisty. kredyt za kredytem zeby ratowac firme i jakis tam majatek. Nie moge wziąśc rozwodu bo wspolnota majatkowa się posypie i posprzata nas komornik. ale od 3 lat jestem w faktycznej separacji z panem mężem a on niedługo zostanie niechcianym tatusiem dzidziusia owej panienki bo biedny mis nie wiedział ze panienka nie stosuje antykoncepcji bo przeciez mówila ze stosuje no to jak mial jej nie wierzyc.

W którymś momencie mojego rodzinnego dramatu poznałam,człowieka który wtedy mnie uratował,mężczyznę którym się zauroczyłam od pierwszego spojrzenia.Słuchał mnie uważnie, pocieszał, współczuł a przy tym był tak przystojny ze dosłownie nogi mi miękły. W mojej sytuacji kiedy mąż mnie tak poniżył upokorzył i zrujnował moje życie, zakochanie się w takim mężczyżnie było kwestią jednego wspólnego dnia.Moja psychika wracała do suoper formy stawałam na nogi...

i wtedy własnie mój ukochany powiedział "nie moge tak, ty masz męża,ta sytuacja nie jest ok." i wyjechał za granice w bardzo krótkim czasie obiecał że wróci prosił o wierność. Niestety moja świeżo odzyskana równowaga rozbiła się w pył cierpiałam jeszcze bardziej. jak zamykałam za nim drzwi myślałam ze umrę pod nimi ,że moje serce stanie.Obiecał ze będziemy w kontakcie,ale jak wcześniej pisałam jeden sms i cisza.

Chyba juz niunią nie jestem tylko stara głupia babą:( ale dziekuje za miły gest.