Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kiedy były ma już inną...

Polecane posty

Gość gość

Zakładam ten temat, ponieważ muszę się wygadać. Jestem teraz sama, w obcym mieście - myślałam, ze pomoże, ale jednak nie. Wspomnienia żywsze niż zwykle. Siedząc sama w pokoju myślę sobie, ze przecież mógłby byc ze mną. Po krotce, poznali nas wspólni znajomi (uważali, ze do siebie pasujemy). Zaczęliśmy się spotykać, uważam to za najlepszy okres w moim życiu. To samo poczucie humoru, podobne poglądy. On inteligentny, ułożony, lubiany, przystojny. Rozegraliśmy się (podobno przestał cokolwiek do mnie czuć, najprawdopodobniej było to spowodowane moim słabym zachowaniem, ale to już inny temat). Na koniec powiedział mi, ze myślał o tym, żeby wyznań mi uczucie (taaa...). Tak czy inaczej poznał dziewczynę. Według wszystkich dookoła jest bardzo podobna do mnie z wyglądu. Z charakteru już nie - znajomi opisują ja jako niefajna, sztywna, zarozumiałą - niestety nie ufam im do końca w tej kwestii. Świadomość, ze jest z inna, woli inna jest druzgocącą. To jest ból nie do opisania, i trwa już jakiś czas. Poinformował mnie na początku o tym związku mówiąc, ze możliwe, ze cos się z tego rozwinie. Domyślam się, ze to poważne. Smutno mi, bo myślę, ze mnie ma już w d***e. A ja go kocham... Tak tylko chciałam się wygadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedna szansa uległa już schrzanieniu - inna rzadko przychodzi. Ale to, że jest z inną, nie oznacza, że ciebie ma gdzieś. Nie powinnaś się tym zadręczać. Jak się kogoś kochało, a finisz związku nie był bolesny, to ta osoba tak zupełnie z serca nie znika - pozytywne uczucia mogą zostać, choć w miłość ponownie zwykle się nie przeradzają i dobrze, bo kto chce kogoś kto bez przerwy o ex i ex-ex myśli. Głowa do góry. Teraz boli jak cholera, ale jakoś się ta mądrość zrodziła, że lepiej kochać i stracić, niż nie kochać wcale - i zapewniam Cię, ze wielu którzy to mówią przechodziło przez taki okres, jak ty teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty go nie kochasz, to nie jest miłość tylko zauroczenie. Przejdzie ci, głowa do góry. Nie przywiązuj się nigdy do żadnego faceta, nie ten to inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieautorka
Ale powiedzcie, kiedy to mija...? Też przechodzę przez rozstanie. Co prawda on nie ma innej, ale wyjechał daleko... Tak mi go strasznie brakuje! Irytował mnie czasami nieziemsko, nie lubiła wielu jego cech, ale teraz kiedy go nie ma to tęsknię... Tęsknię za tym, że po prostu był. Ech...do d**y to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maec
Najlepszym lekarstwem jest nowa miłość, ale rzecz jasna wcale nie łatwo taką znaleźć. Dla niektórych czas leczy rany, inni potrzebują jakiegoś bodźca - sukcesu życiowego, nowego ważnego elementu w nim, czy po prostu paru lat refleksji na temat tego, z czym ten związek wartościowym nas pozostawił a nie tylko co utraciliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem, kocham go. Mam już porównanie w tej kwestii. Nigdy sobie nie daruję, ze tak to się potoczyło. To nie tylko moja wina, gdyby on w porę zareagował... Gdyby. Boli mnie to, bo wiem, ze takiego drugiego już nie spotkam, a i on nie znajdzie takiej jak ja. Ale jak widać to tylko moja opinia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maec
A co, masz już 40 lat, czy jesteś z serii "nastolatce nie wyszła pierwsza poważna miłość, więc jej życie się skończyło" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe, ze przeczytalam akurat ten post dzisiaj, tuz po tym jak rozmawialam z kolezanka przez telefon, ktora oswiadczyla mi, ze facet z ktorym kiedys mialam krotki romans - i ktory troche poplynal wtedy w swoich uczuciach do mnie (i z ktorym zakonczylam znajomosc) - daje jej wyrazne oznaki zainteresowania. Przyznaje, ze nieco zaskoczyla mnie moja wlasna reakcja w srodku. Odczulam cos na ksztalt zalosci i jakby rozczarowania. Dziwne, tym bardziej, ze to ja bylam ta, ktora zerwala ta relacje, odseparowalam sie od wspolnych znajomych byle tylko nie miec z nim do czynienia. Kiedy uslyszalam, ze jest zainteresowany moja kolezanka, emocje jakich doznalam potwierdzily moja teorie, ze niezbyt latwo rezygnujemy z uczucia i uwielbienia jakim obdarzaja nas byli partnerzy. Nawet jesli nie chcemy wiesc z nimi wspolnego zycia, chcemy wciaz by nas ubostwiali i ta swiadomosc stanowi dla nas pokarm i utwierdza w przekonaniu, ze wciaz jestesmy "zdatne do kochania". Kiedy jednak byly facet odcina "doplyw zasilania" czujemy sie zaniepokojone. Naturalnie moj byly ma swiete prawo do bycia szczesliwym i kochanym przez druga osobe - to tylko moje sztucznie wykreowane poczucie bezpieczenstwa zachwialo sie w posadach. Dlatego rozumiem ciebie autorko, rozumiem tez co on (moj byly) czul kiedy wykluczylam go ze swojego zycia. Kiedy zabiegal o moje uczucie buntowalam sie i wyglaszalam tezy o uzaleznieniu od uczuc i takowych doznan, o tesknotach w ktore wmanewrowuje nas egotyczny umysl, o iluzji w jaka kaze nam wierzyc nasze ego, co w rezultacie staje sie przyczyna cierpienia. I mimo iz ta teoria wciaz ma dla mnie sens teraz dopiero rozumiem, ze nie mozna jej uzyc jako szybkiego srodka przeciwbolowego i oczekiwac, ze osoba, ktora darzyla nas uczuciem nagle na nasze zyczenie "odkocha sie" natychmiast i zrozumie ten mechanizm dzialania - i o paradoksie! - zeby rozumiejac to jedoczesnie nie przestawala nas ubostwiac! Ale przewrotnosc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znajdź sobie innego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Narazie inni dla mnie nie istnieją - to kolejny dowód na to, ze jego kochalam. Po poprzednich dwóch facetach szybko znalazłam zastępstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×